Wieczorem Kendall z Jo odwiedzili Marlę i Logana. Raz
na jakiś czas umawiali się wspólną grę w karty. Najczęściej był to poker. Tak
było też i tym razem. Najlepszą passę miał zazwyczaj Kendall, choć Logan
upierał się, że dobrze oszukuje. Nie wiedział jak, ale miał zamiar też to
opatentować.
- Komuś dolać soku?- spytała Marla gdy zobaczyła, że
szklanki przyjaciół są puste.
- Ja poproszę.- odezwał się Kendall. Marla kiwnęła
głową i pomaszerowała do kuchni po cały karton, aby nie trudzić się kolejnym
razem.- Hej…- odwróciła się. Za nią stanął Kendall. Przestraszyła się, bo wyrósł jak spod ziemi. Spojrzał na chwilę za
siebie zobaczyć czy nikt ich nie podsłuchuje, a potem znów nawiązał z nią
kontakt wzrokowy.- Jak się czujesz?
- Dobrze, dzięki za troskę.- odpowiedziała nalewając
mu pomarańczowego płynu. Nie musiała pytać, aby się domyśleć dlaczego
przyszedł.- Proszę, tylko nie mów mi, że muszę mu powiedzieć, bo o tym wiem.-
nie wyglądała jakby się cieszyła z tego powodu, jednak po chwili parsknęła
śmiechem.
- Co cię tak śmieszy?
- Nie wiem szczerze. Może to te hormony? Po prostu
przypomniały mi się jeszcze nie tak stare czasy. Kendall jako wujek dobra rada.
Zawsze kazał mówić prawdę. Który to już raz?
Następnego dnia Marla obudziła się sama w łóżku co
było zupełnie normalne. Zerknęła na zegarek, była siódma czternaście. Ziewnęła
głośno i przeciągnęła się. Naszła ją ochota na gofry z bitą śmietaną i
truskawkami. Tylko tego potrzebowała do całkowitego spełnienia. Pomyślała, że
to nietypowe śniadanie, jednak nie miała zamiaru walczyć ze swoimi
zachciankami. Na dole siedział Logan, dojadał ostatniego tosta z serem.
- Loguś…- podeszła go od tyłu i przytuliła.-
Chciałabym gofry, ale tam mi się nie chce ich robić…
- Kochanie. Bardzo chętnie bym ci je zrobił, ale
trochę mi się spieszy. A od kiedy to się je gofry na śniadanie, co?
- Od kiedy mam na to ochotę.- usiadła zmęczona.-
Jestem zmęczona.
- To połóż się spać. Siódma dopiero. Nie wiem po co
wstałaś. Na twoim miejscu nie podniósłbym się do dwunastej.
- Logan?- poczuła, że to odpowiedni moment.- Muszę ci
coś powiedzieć.
- A dużo ci to zajmie, bo niedługo muszeę wyjść.-
powiadomił żonę.
- Nie, będzie króciutko.- uśmiechnęła się.- Miałam ci
już powiedzieć jakieś dwa dni temu, ale jakoś tak wyszło.
- Do rzeczy, Marls.- pogonił ją.
- No bo ja jestem…- w tym momencie zadzwonił jego
telefon. Logan podniósł palec do góry na znak żeby zaczekała.
- Halo?... Carlos, co jest grane?... Jak to?... Niby, że
już? Zaraz będę.- rozłączył się.- Rany, muszę być jeszcze szybciej w studio.
Ten facet mnie wykończy.- podniósł się. Jednak przypomniawszy sobie, że
szatynka chciała mu coś powiedzieć, wrócił się.- To co chciałaś mi powiedzieć?
- Nic ważnego. Leć, bo się spóźnisz.- posłała mu
nieszczery uśmiech.
- To pa.- pocałował ją w policzek, wziął kluczyki od
auta i wyszedł z mieszkania.
- Żeby nie było, że nie próbowałam.- powiedziała do
samej siebie.
Po śniadaniu postanowiła pójść do Palmwoods, odwiedzić
Camille. Tutaj nic a nic się nie zmieniło. Ten cudowny klimat sprawia, że
wracają sentymenty i ożywają wspomnienia. Tylko mieszkańcy wydawali się nowi.
Nie było już Jeniferek. Ich przyjaźń
jednak nie przetrwała w Los Angeles. Teraz każda zajmuje się czym innym. Pierwsza
tańczy na Broadwayu, druga gra w teatrze, a trzecia jest twarzą kremu do ciała.
Nie często miała okazję tu przychodzić. Wiadomo jak wyglądały stosunki Marli i
Camille w przeszłości. Szatynka postanowiła jej wybaczyć, jednak do tej pory
jest dla niej tylko koleżanką. Nie widzi jej już w roli dobrej przyjaciółki
mimo to, że od tamtego czasu wiele minęło. Gdy tylko zapukała, natychmiast
otworzono jej drzwi.
- Cześć Cam.
- Hej, wejdź. Usiądź sobie. Dawno cię nie było.
- A ty nadal tu mieszkasz…- rozejrzała się po swoim
dawnym apartamencie.
- Już dawno nie powinnam, ale mam układ z menagerem
hotelu.- uśmiechnęła się.- Chcesz coś do picia?
- Nie, dzięki.- odpowiedziała.- Przyszłam, bo nie
miałam już co ze sobą zrobić. Chłopaki pracują, Alexa i Jo na planie, Elena w
agencji, Lily gdzieś wcięło… chciałam wrócić do pracy, ale…
- Ale co?
- Nieważne.- machnęła ręką.
- Wiesz, że Lucy wraca jutro?- spytała po chwili
brunetka.- Szybciej się z tym wszystkim uporała.
- To super…
- Słyszałam, że się pogodziłyście. To miłe z twojej
strony. Jak chłopaki zareagowali?
- Na razie wie tylko Logan. I na jednej negatywnej
reakcji wolałabym skończyć.
- Może i racja.- gdy wypowiedziała te słowa, zadzwonił
jej telefon. Był to sygnał wiadomości. Camille spojrzała w wyświetlacz.- Lucy
znów zaskakuje. Będzie w Palmwoods w przeciągu pół godziny.
- Z tego słynie, że zjawia się niespodziewanie. Nie
pierwszy już raz zresztą.- westchnęła.
Kendall siedział na kanapie czytając gazetę. Nieczęsto
czytał kolorowe gazety. W sumie to jej nawet nie czytał. Ściskał ją w dłoniach
i raz na jakiś czas zerkał na Jo. Chciał, aby wyglądał zupełnie niepozornie,
lecz szybko się zdradził. Dziewczyna zorientowała się po tym jak Kendall
poszedł do łazienki, a gdy wrócił tępo gapił się w magazyn do góry nogami.
- Kendall? Coś ci się z mózgu poprzestawiało?
- Eee…- wyjąkał zmieszany.- Tu piszą, że jak obejrzę
to zdjęcie do góry nogami to zobaczę zupełnie inny obraz. Nie widzisz tego?
- O co ci chodzi?- założyła ręce.
- A może już czas powiedzieć twoim rodzicom, że
wzięliśmy ślub, co? W końcu to już miesiąc ponad…
- Wiesz, że mój ojciec mnie rozszarpie jak się dowie?
A ciebie zabiję za to, że zrobiliśmy to w taki sposób.- ojciec Jo jest
człowiekiem stawiającym tradycje na pierwszym miejscu. W dodatku bardzo suchym
i surowym, jednak mocno kocha swoją córkę oraz chce dla niej jak najlepiej. Niezbyt
przypada za Kendallem.- Postawić mojego ojca przed faktem dokonanym to jak
prosić się o krzywdę.
- Wiem. Nie raz się przekonałem.- skrzywił się.-
Jednak pomyślałem nad tym. Muszę stawić mu czoło. Powiem mu, że wzięliśmy ślub,
a ty spodziewasz się mojego dziecka.
- Może nie teraz, co?- odwlekała to w czasie.-
Pamiętasz co było jak mu powiedziałam, że zamieszkaliśmy razem?
- Pamiętam.- westchnął ciężko.- Ale ja nie chcę znów
go stawiać w takiej sytuacji, przed faktem dokonanym i to po raz trzeci. Jak to
sobie wyobrażasz? Przyjedziemy do niego na święta i ogłosimy, że jesteśmy małżeństwem,
a dziecko w drodze?
- No wiem.- jęknęła.- Masz rację. Nie powinnam tak
tego przed nim ukrywać. To co robimy?
- Zadzwonimy i ogłosimy, że ich w piątek odwiedzimy.-
objął ją w pasie.
- Podaj mi telefon.- odpowiedziała ze zrezygnowaniem.-
Ale żeby nie było, że nie ostrzegałam…
* Dodam tu coś bardzo potem :)
EDIT: Już jest bardzo potem, więc let's go! Tutaj w Olsztynie już zaczęła się Kortowiada. Woo hoo!
Do rzeczy. Większość rzeczy już zostało wspomniane w komentarzach. Buu :D Ja wiem, że te rozdziały są krótkie, ale no tak wyszło. Źle je kiedyś podzieliłam. Chciałam żeby rozdziałów było jak najwięcej...
Czy Marla w końcu powie Loganowi prawdę? Jak zareagują rodzice Jo gdy dowiedzą się o ślubie i dziecku? Komciajcie, bo się pogniewam :)
Do soboty :*
* Dodam tu coś bardzo potem :)
EDIT: Już jest bardzo potem, więc let's go! Tutaj w Olsztynie już zaczęła się Kortowiada. Woo hoo!
Do rzeczy. Większość rzeczy już zostało wspomniane w komentarzach. Buu :D Ja wiem, że te rozdziały są krótkie, ale no tak wyszło. Źle je kiedyś podzieliłam. Chciałam żeby rozdziałów było jak najwięcej...
Czy Marla w końcu powie Loganowi prawdę? Jak zareagują rodzice Jo gdy dowiedzą się o ślubie i dziecku? Komciajcie, bo się pogniewam :)
Do soboty :*
Kendall chce przemówić Marli jak za starych dobrych czasów? To już trzeci czy czwarty raz? Niewazne.. tak! Kendall zadecydował! Bd Pan Taylor! Super rozdział :) Wróć tylko bardzo potem :)
OdpowiedzUsuńMarla miała dobre checi. No coz.. Nie wyszło.. Wujcio dobra rada zawsze na posterunku. Ten Kend.. Swoją droga myślałem ze narzuci jakiś temat o dzieciach a Logan powie ze sa za młodzi i chca się wyszalec a potem by się wydało. No. Może w kolejnym :)
OdpowiedzUsuńKendall pisze się na pewną śmierć. Powodzenia dla państwa Schmidt. Niech Taylor zejdzie na zawał po takiej info. Wtedy bd najlepiej :D
Super rozdział. Eejde bardzo potem by sprawdzic co chciałaś powiedzieć ^^
Bardzo potem jeszcze nie minęła? :) Powstała nowa jednostka czasu. Taka Marlikowa :) Bardzo potem , czyli wtedy kiedy Marlik bd chciała i bd miała czas. Tego jesczze brakowało...Marla chciała powiedzieć Loganowi o ciąży, ale no...nie wyszło. Ale niech nie poddaje się na pierwszej próbie. Jo już prędzej załatwiła to. Powiedziała o tym Kendallowi kiedy tylko sama simę dowiedziała, a Marla cacka się dwrugi albo trzeci dzień. Tylko, że za pierwszym razem jak Jo powiedziała prawdę to Kend uciekł z domu, Ale chciał to dziecko. Teraz je ma i jest git. No i powodzeonka dla Schmidtów. Dawno nie było tu Cartera. Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCartera? Hahaha napisałam tu tak? A pomieszało mi się. Czasami mam wrażenie, że pan Taylor i Carter to ta sama osoba :) Albo alter ego
UsuńSpox. Mi też się zdarzyło pomylić kiedyś :) Może coś w tym jest
UsuńLogan, praca ważniejsza od żony?! *cmoka z dezaprobatą*. W sumie dobrze, że Marla chociaż próbowała. Może w końcu, da radę powiedzieć Loganowi, bo jak nie ona, to kto? Chyba lepiej, żeby dowiedział się od własnej żony!
OdpowiedzUsuńA co do spotkania Kendalla z teściem... lepiej niech założy jakąś kamizelkę kuloodporną, czy coś... Współczuje mu, bo najprzyjemniejsze spotkanie, to to raczej nie będzie, ale kto wie? Może Pan Taylor wszystkich zaskoczy i pogodzi się z Kendallem? Byłoby fajnie ^^
A swoją drogą, trochę obawiam się powrotu Lucy :/ #Jelena!
To chyba wszystko. Świetny rozdział i do następnego :)
Kendall i 1 skuteczny sposób na śmierć. Życie mu nie miłe? NO KURWA MAĆ, LOGAN PENISIE. TEMU ŻYCIE NIE MIŁE, JA GO ZABIJĘ . Pochowam Kendalla i Logana obok siebie,bo by za sobą tęsknili. Marla próbowała. Kendall jako wujcio dobra rada? Nie wyobrażam go sobie w tej kreskówce jako wujcia dobrą radę. WUJCIO DOBRA RADA JEST ZBYT GŁUPI... Ale Kendall idzie na spotkanie z czarną magią, więc też jest głupi. INNY RODZAJ GŁUPOTY.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam na nn
Marla chciała mu powiedzieć a ten do pracy polazł. Ale starała sie dziewczyna jednak mogła znaleźć lepszy moment. Kendall wujcio dobra rada zawsze pomocny haha. Ojciec Jo doatanie zawału jak sie dowie. Powodzenia im zycze :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na next :)
Nie wiem, czy Marla powie Loganowi prawdę. Może zapytamy o to Marlę? Hmm? Jeśli chodzi o rodziców Jo... Jeśli jej mama jest taka sama jak ojciec, a to mnie nie zdziwi, to w siódmym niebie nie będą. Mówię Ci. A może babka jest całkiem w porządku? Nie wiem... TY WIESZ! I to raczej nikogo nie dziwi. Dleciątko super! W końcu! A myślałam, ze to jeszcze wydłużysz... A miało być jak najwiecej rozdziałów! Zawiodłam sie na Tobie, Zawiodłam! Rozdział Śweietny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSmutno mi z powodu, że jesteś zawiedziona...
UsuńOjciec Jo może tego nie przeżyć, nie chcę żeby umierał. Ale taki stan przed zawałowy.. Dobra. Niech chociaż Mama się ucieszy, i przekona Ojca, że Kendall jest dobry, no i Marla niech się zbierze i powie Loganowi prawdę. Życzę Państwu Schmidt powodzenia! Dobry, dobry rozdział. Oby do soboty! :).
OdpowiedzUsuń