środa, 27 maja 2015

Rozdział 147

Lily miała coś ważnego do przekazania, ale nie chciała rozmawiać co tym przez telefon. Skończyła wcześniej niż przepuszczała, więc zdążyła skoczyć do domu przebrać się w coś lżejszego. Pogoda była dzisiaj upalna, okrągłe czterdzieści stopni. Żar rozpływał się w powietrzu, było go można dostrzec gołym okiem. Przebrała się w fioletowe spodenki i biały top na ramiączka. Założyła na nos okulary słoneczne i opuściła mieszkanie.
Pojechała prosto do przyjaciół Pena. Zaparkowała auto pod ich domem i pozwoliła sobie wejść do środka. Drzwi były otwarte, więc dała znać, że weszła do środka. Jednak nie usłyszała żadnego odzewu.
- Alexa?- ponowiła próbę.- Carlos? Czy któreś z was jest w domu?- nadal żadnego sygnału. Przestraszyła się, że w domu jest złodziej. Złapała w dłoń ciężką figurkę i po cichu weszła po schodach szukając podejrzanego. Przeszukała na palcach każde pomieszczenie. Nagle niechcący gdy się obkręcała, zwaliła stos książek z półki. Syknęła cicho i je szybko pozbierała. Gdy skończyła, na schodach usłyszała skrzypienie. Ktoś wchodził na górę, zmierzał w jej stronę. Ścisnęła mocniej posążek gotowa do ataku. Gdy zobaczyła czyjąś rękę zza drzwi, szykowała się do unieszkodliwienia.
- A masz!- zamachnęła się, ale w ostatniej chwili powstrzymała. Mężczyzna skulił się broniąc głowę rękami. Był w samych kąpielówkach, pokryty potem.- Carlos?!
- Lily?! Co ty tu robisz?
- Myślałam, że to złodziej. Odzywałam się wiele razy, nikt nie odpowiadał. A w dodatku drzwi wejściowe były otwarte. Wystraszyłam się.
- Opalałem się na tarasie.- wytłumaczył.- Musiałem nie słyszeć.- podrapał się po głowie.- Uf, o mały włos i leżałbym nieprzytomny. Ten posąg jest z marmuru.- uśmiechnął się. Zeszli razem na dół.
- Wow, Carlito.- podziwiała jego ciało.- Nie wiedziałam, że jesteś aż tak dobrze zbudowany.
- No ostatnio trochę napakowałem. Opłacało się.- napiął biceps, a przez brunetkę przeszedł dreszcz ekscytacji.- Chcesz dotknąć?
- Tia, już…
- No widzę, że chcesz.- poruszył śmiesznie brwiami.- Możesz pogładzić mój kaloryfer i poczuć pod palcami te góry i doliny.
- No dobrze.- uśmiechnęła się. Przyłożyła rękę do jego wyrzeźbionego brzucha. Faktura zarysowanych mięśni spodobała się jej.- Rany, niesamowite. Dalej wędrowała dłonią po jego ciele.
- Tak, wymacaj mnie całego.
- Sorry, zagalopowałam się trochę.- odsunęła się od niego wyraźnie mieszając.
- Nie mam nic przeciwko.- wystawił jej język.
- Rany. Mam całe ręce w kurzu, a ja jeszcze cię dotykam.- otrzepała ręce.- To przez te książki.
- No tak. Znalazłem je wczoraj w piwnicy.
- Auć!- brunetka złapała się za oko.- Coś mi wleciało do środka.
- Trzeba było tak nie trzepać. Pokaż co ci wleciało do tego oczka to może uda mi się to wyciągnąć.- Lily ledwo otworzyła oko.- Tu nic nie zobaczę. Stań przy wejściu od tarasu.- tak też zrobiła.- Ooo, teraz lepiej.- nachylił się nad nią tak blisko, że dziewczyna czuła na sobie jego miętowy oddech gumy do żucia.- To jednak rzęsa. Teraz się nie ruszaj, bo będę wchodził do… twojego oczka.
- Psi!- Collins parsknęła śmiechem.- Wchodził do mojego oczka? Dziwnie to zabrzmiało.- nie wiadomo dlaczego jej ciało tak dziwnie reagowało na taką bliskość z Carlosem. Poczuła, że nagle temperatura wynosi pięćdziesiąt stopni. Coś dziwnego się z niż działo i niepokoiło ją to. Czuła, że musi się od niego odsunąć zanim sprawy potoczą się za daleko, tak też zrobiła.- Przepraszam.- wyrwała się z jego prawie objęć.
- Ale jeszcze nie zdążyłem nic zrobić.- rozłożył ręce nie wiedząc o co chodzi.
- Powiedz Alexie, że przyjdę innym razem.- wyszła z mieszkania bez dalszych wyjaśnień.


Wsiadła do auta i pojechała do domu. Gdy zbliżała się do swojej bramy, jej zdenerwowanie zauważyła Marla, który akurat była nieopodal. Pomachała do sąsiadki, jednak ta jej nie zauważyła. Przeczuła, że coś jest na rzeczy, więc ją zaczepiła.
- Cześć Collins.- zatrzymała się przy furtce.
- Cześć.- nerwowo przeszukiwała torebkę, aby znaleźć klucz. Kiedy złapała go w dłonie, wyślizgnął jej się i upadł na ziemię. Szybko go podniosła.
- Stało się coś?
- Nie, no skąd.- nie spojrzała nawet na nią. Weszła do mieszkania, jednak zostawiając drzwi otwarte. Uznała to za nietypowe zaproszenie. Postanowiła wejść do środka.
- No przecież widzę, że coś się stało.
- Sama nie wiem.- usiadła.- Niby nic się nie stało, a stało…
- Chcesz o tym pogadać?- przysiadła się.
- Marla Henderson…- spojrzała na nią.- Osoba, która zawsze słucha i ma czas dla każdego.
- To mniej więcej tak jest.- uśmiechnęła się.
- Jaką będę miała pewność, że zostawisz to tylko dla siebie? Ufam ci, ale ta sprawa jest związana z twoimi przyjaciółmi.
- Mogę powiedzieć ci coś co wie tylko mój mąż i… James, który dowiedział się tego w tamtym roku. No i ktoś jeszcze.
- Co dokładnie?- zaciekawiła ją.
- Ale obiecaj, że zatrzymasz to dla siebie. Nienawidzę o tym nawet wspominać.- Lily kiwnęła głową.- Nie mam na imię Marla.
- Co ty gadasz?! To kim ty jesteś?
- Nie… to jest dokładnie skrót od mojego imienia.- uśmiechnęła się.- Nie używam pełnego. Nazywam się Marlabell.
- Ładne imię, co gadasz. Mnie się podoba. Mogę mówić na ciebie Bella?
- Logan tak czasami do mnie mówi gdy jesteśmy sami.- uśmiechnęła się.- Ale tak, możesz. Tylko się nie zdradź. Widzisz? Masz ubezpieczenie. Ubezpieczenie warte tysiące dolarów jeśli wyszeptasz mediom. To o co chodzi?
- Ja chyba nadal coś czuję do Carlosa. Dzisiaj do mnie dotarło. Nie wiem co robić.- złapała się za głowę.
- Jesteś pewna?
- Obudził dzisiaj we mnie te uśpione emocje. Ale do niczego nie doszło!- dodała szybko widząc jej minę.- Ja chyba nie dam tak rady. Nie chcę żeby znów pokłócili się o mnie. Alexa to fajna koleżanka, polubiłam ją. Nie chcę jej krzywdy. Co ja mam robić?
- Zawsze jestem w stanie dać komuś jakąś sensowną radę, ale tym razem chyba nie potrafię.- pokręciła głową.
- A podobno kiedyś ty i James…- nie dokończyła, ale Marla domyśliła się o co chodzi.
- To było dawno temu.- wytłumaczyła.- W sumie to między tobą a Carlosem można porównać mniej więcej do tego co było między mną a Jamesem. Tylko, że my ze sobą nie spaliśmy.
- Też mi pocieszenie…- założyła ręce.
- Nie to miałam na myśli. Po prostu próbuję wcielić się w twoją sytuację.
- Co byś zrobiła gdybyś jednak coś poczuła do Jamesa?
- To trudne pytanie.- skrzywiła się i wbiła wzrok w podłogę.- Zostawiłam Jamesa dla Logana, ale zostaliśmy przyjaciółmi. A potem była ta cała afera na urodzinach u Carlosa, długa historia, uwierz mi. Był taki czas, że Logan mnie rzucił, bo podejrzewał, że między mną a Jamesem coś było, a nie było. Jednak potem się pocałowaliśmy…- westchnęła.- Niby nic między nami nie ma. Jesteśmy przyjaciółmi, ale czujemy, że między nami jest jeszcze jedna więź. Oczywiście kocham Logana z całego swojego serca i to z nim chcę spędzić resztę swojego życia, ale James jest dla mnie jak brat i może ktoś jeszcze więcej. Są jeszcze resztki tego dawnego uczucia lecz o wiele słabsze. Ciężko jest mi to tobie wyjaśnić.
- Nie, kontynuuj.
- I tu chyba coś nas łączy. Ty i ja jesteśmy w podobnej sytuacji. Jak widzę Elenę jednak to nie czuję czegoś takiego, że nie chcę jej skrzywdzić, bo ja już przyzwyczaiłam się do tego uczucia. Nie przeszkadza mi to z kim jest James.
- Jesteś pokręcona.
- A czy ja mówiłam, że to będzie łatwe ci to wytłumaczyć?
- Czyli co? Co się dzieje kiedy rozmawiasz z Jamesem?
- Rozmawiam z nim normalnie. Oboje wiemy, że to co było jest już skończone. Każdy z nas poukładał sobie już życie. Nie kocham Jamesa tak jak Logana. To też się dzieje tak, że jego wygląd na mnie działa, dlatego zakazuje mu przychodzenia do mnie gdy nie jest ogolony. To działa jak płachta na byka.- zaśmiała się.
- Czyli podsumowując… James jest dla ciebie jak kochany brat, którego nigdy nie miałaś. Jednak widok Jamesa czasem cię osłabia?
- On wie, że kocham go za wygląd. To takie puste, ale spójrz na niego. I nie myśl, że kieruję się w życiu tylko okładką po książce, nie, nie…- zaprzeczyła.- James jest takim wyjątkiem. Myślałam kiedyś, że go kocham, ale to ten wygląd sprawia, że chcę tak myśleć. No przecież wiesz, że nie ma kobiety, która by się za nim nie obejrzała na ulicy.- uśmiechnęła się.
- No wiem, ale to wciąż za dużo jak na moją głowę.
- Domyślam się, dlatego ty poważnie zastanów się nad tym co czujesz, bo może się okazać, że jest inaczej niż myślisz. A teraz pozwól, że cię z tym zostawię, bo muszę lecieć do agencji. Moja szefowa za tydzień wraca ze szpitala.
- Czyli jednak ją wyleczyli?- na te słowa Marla zasmuciła się.
- Niestety nie.- zatrzymała się w drzwiach.- Chemioterapia nie podziałała. Zostały jej dwa miesiące, może trzy… Chce się wypisać i wykorzystać te ostatnie chwile, aby wycisnąć z życia wszystko co się da. Podziwiam tę kobietę, że tak optymistycznie się do tego podeszła. Elena jeszcze tego nie wie, ale będzie od przyszłego tygodnia trenowana na stanowisko prezesa.- Marla nie oczekując na reakcję sąsiadki, opuściła jej mieszkanie.








* Dzisiaj tak babsko. Takie babskie pogaduszki gdzie to się o mężczyznach rozmawia. Dajmy trochę odpocząć Kendallowi i Jo. Im się udało. Trzeba było wrócić do Lily, bo chyba o niej zapominacie. I co mi powiecie? Co dalej zrobi Lily? Czy jej uczucie okaże się prawdziwe czy może to chwila zapomnienia? Co na to Alexa? Do soboty

PS Sorki, że roz o takiej godzinie, ale zasnęłam niespodziewanie

10 komentarzy:

  1. Pierwsza! A mnie się te babskie pogaduszki podobały. taki wiejski klimat, ale to pewnie przez piosenkę... Dobra, nie istotne. Czterdzieści stopni? Ja przy takim upale nie ruszam sie z domu. Wiesz, chłodniej. Potem mój brat wynalazł metodę wsadzania głowy do zamrażalnika, ale to było skuteczne tylko na kilka minut, a potem robiło się jeszcze gorzej. Wiesz, takie upały, że się asfalt do sklepu wlewa. Tylko pod koniec zrobiło się jakoś... Poważnie. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja o północy czekałam... rozumiem. Biedna ty zmęczona :( Studia pewnie ciężkie. Co do rozdziału to wgl zapomniałam o jej pełnym imieniu :/ Relacje mdz Marlą a Jamesem są skomplikowane. Supcio :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lepiej żeby Lily się odwidziało albo przynajmniej przywidziało, bo ona nie może kręcić z Carlosem. Przeciez taka afera była. Jeszcze niedawno się zeszli, Alexa wybaczyła im obojgu. Tak myślałam, że za łatwo to wszystko poszło. Wgl gratulacje dla Marli, że udało jej się utrzymać pełną tożsamość z daleka od mediów. Jakkolwiek to możliwe. Takie tam babskie pogaduszki jak to mówilaś :P Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Lily powinna na chwile zerwac kontakt z Carlosem i wtedy na pewno sie kapnie że sie pomyliła... Albo jesli sie nie pomyliła to nie powie Losowi że go kocha bo tym samym zniszczy małżeństwo Carlexy... Marla zawsze pomocna :) MarlaBell, ładne imie <3
    Super rozdział, czekam na next i powodzenia na studiach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj. Collins. Grabisz Sobie :d. Ale Carlos, kocha Alexę (chyba) . Lily już wyszła na prostą, a znowu podrywa Carlosa.. Nie ładnie. Nie wiem co pisać. Skończę już, bardzo kobiecy odcinek! Oby do następnego :).

    OdpowiedzUsuń
  6. ja nadal nie wiem co ona ma do tego imienia. Marlabel brzmi ładnie. trochę kojarzy mi sie z Mirabel a to imi z kolei kojarzy mi się ze śliwkami mirabelkami które lubię wiec ok :)
    Ah Lily.. Dobrze że sie hamuje bo mogłoby być źle... A carlos też idiota! wie jak jest a sam prowokuje... A może on tego własnie chce? Ja już za nim nie nadążam..
    marla mnie wkurwia bo dalej nic nie powiedziała Loganowi. Bd jeszcze przez to cierpiała. oj będzie ryk ^^
    Supcio rozdział i czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatni rozdział też przeczytałam, ale nie zdążyłam skomciać. Miałam wrażenie, że Alexa wejdzie, kiedy Lily i Carlos są w tanich pozycjach. CARLOS, IDIOTO. Prowokant. Takie tam pogaduchy, pogadalne. Lily się pilnuje, a Carlos zgrywa debila.. Super. Skoro Marla kocha Logana to mu niech powie o dziecku. I TAK SIĘ LOGAN DOWIE. A może mu powie, kiedy zacznie rodzić?
    Super rozdział i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musiałaby się dobrze kryć ;p
      w sumie w mojej miejscowości był taki przypadek że babka w ciąży była a rodzina która z nią mieszka dowiedziała sie gdy zaczęła rodzić :D

      Usuń
  8. Eh ta Lily, nadal coś czuje do Carlosa. Trochę dziwna sytuacja bo w zasadzie to on ją sprowokował. Po tym co się stało powinien trzymać odpowiedni dystans a nie wyskakuje tu z tymi mięśniami. Dobrze że Lily się pohamowała. Mam nadzieję że jeszcze sobie kogoś znajdzie i zapomni o uczuciu do niego.
    Rozdział oczywiście cudowny, pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Już na początku piszę, że rozdział przeczytałam wcześniej, ale jakoś tak nie było kiedy skomentować :/
    A co do rozdziału: Carlos, zacznij myśleć! Nie, nic na prawdę... wolę nie wiedzieć co by było, gdyby Alexa zastała go z Lily w tak dwuznacznej sytuacji. A Lily? Zdążyłam ją już trochę polubić, ale wolałabym, żeby zostawiła Carlita w spokoju. Jakoś tak... nie pasują mi do siebie.
    Relacja Marli z Jamesem może i jest skomplikowana, ale w gruncie rzeczy, jakoś sobie poradzili. No i układają sobie życie z kimś innym, chociaż nadal są dla siebie ważni.
    No nic, już czekam na nn! Pewne nieźle dostajesz w kość na tych studiach... Powodzenia!!! :)

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział