Marla wróciła do domu. Rzuciła marynarkę na oparcie
krzesła. Poszła do kuchni napić się wody. Następnie usiadła w salonie na
kanapie i jak szybko na niej spoczęła, tak szybko się z niej podniosła bowiem
zauważyła, że coś leży na podłodze. Zmarszczyła brwi.
- Loooogaaaaan!- wrzasnęła.
- Czegoooo?- spytał z góry.
- Złaź mi tu natychmiast!
- Ubieram się!- poinformował ją.
- Nie obchodzi mnie to!- tupnęła nogą.- Masz się
pojawić w salonie natychmiast!
- Jak chcesz!- po chwili brunet zszedł na dół w samych
bokserkach.- Trzeba było powiedzieć, ze się już za mną stęskniłaś.- uśmiechnął
się i chciał ją pocałować, jednak odsunęła się od niego. Logan zaskoczony
podniósł brwi.- Co się dzieje?
- Co to jest?- wskazała palcem na to co leżało na
podłodze pod stołem. Brunet schylił się i wyszczerzył.
- Skarpetki.- podniósł je.- Wszędzie ich szukałem.
- Co twoje brudne skarpety leżą pod naszym stołem?!
- Oj przepraszam. Nie są brudne. Godzinę miałem je na
stopach. I nie krzycz na mnie. Raz mi się zdarzyło, a ty już we wrzask. Co się
z tobą dzieje?
- Co? Ty się pytasz co się ze mną dzieje?! Czyli
uważasz, że to normalne orzeźwić sobie stopy ściągając skarpety i rzucić je pod
stół?
- Miałem je zabrać, ale zapomniałem.- rozłożył ręce.-
Ostatnio jesteś jakaś nakręcona!- spojrzał na swój zegarek, który dostał od
niej w prezencie.- No tak… siedemnasty. Wybacz.- ukłonił się nonszalancko i
odszedł. Zdenerwowany wrócił na górę.
Lucy na stałe wróciła do Palmwoods. Niedawno dopięła
na ostatni guzik wszystkie sprawy związane z Nowym Yorkiem. Myślała poważnie
nad Jamesem i podjęła decyzję. Jest tutaj dla niego, ponieważ go kocha. Żałuje
wszystkiego co zrobiła, jednak wierzyła, że każdy zasługuje na drugą szansę. Po
ostatnim spotkaniu wiedziała, że nadal coś do niej czuje. Postanowiła z nim
porozmawiać jeszcze raz. Wsiadła na motocykl i pojechała do jego mieszkania.
Zapukała do drzwi. Uśmiechnęła się gdy usłyszała
szczekanie Foxa. Przypomniała sobie stare dobre czasy. Mina jej zrzedła kiedy
zobaczyła kto otworzył jej drzwi.
- A co ty tu robisz?- spytała Lucy.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie.- odpowiedziała
Elena.- Ja tu mieszkam.
- Mieszkasz?- powtórzyła niedowierzając. Gdy oni byli razem James nie zaproponował jej wspólnego mieszkania. Możliwe, że wspominał, ale definitywnie nie. Może dlatego, że wyjechała, ale nie chciała o tym myśleć. Nie wiedziała, że
tak szybko przeskoczyli na wyższy etap znajomości.
- Czego chcesz?- wyrwała ją z rozmyślań.
- Jest James?
- Nie, nie ma. Mam coś przekazać?- spytała ze
zlekceważeniem.
- Lepiej nie, bo nie jestem pewna czy ta informacja
dojdzie do niego.- założyła ręce.
- Sugerujesz coś?- oparła się o framugę drzwi.
- Może?
- Jeśli chodzi ci o Jamesa to go sobie odpuść,
rozumiesz?- zmierzyła ją wzrokiem.- On chce być ze mną.
- To się jeszcze okaże!- odwróciła się na pięcie i
wróciła, aby dosiąść swojego pojazdu. Elena zdenerwowana trzasnęła drzwiami.
BTR w Rocque Records nagrywali kolejny utwór.
Pracowali ciężko cały dzień. Kiedy nadeszła pora na długą przerwę, rozsiedli
się na sofie w korytarzu. Carlos oraz James wzdychali, że chcą już iść do domu.
Kendall wykorzystał okazję, że są wszyscy razem.
- Słuchajcie mnie chłopaki. Chciałbym wam coś
powiedzieć.- zwrócił na siebie uwagę.- Chciałbym razem z Jo zaprosić was i
wasze partnerki na nasz ślub. Dostaniecie jeszcze zaproszenia jak się
wydrukują.
- Co ty gadasz Kend?- spytał Carlos.- Przecież już się
chajtałeś.
- Powiedz mi co bierzesz, bo ja też bym to chciał.-
uśmiechnął się James.
- Biorę kościelny z Jo. Pomysł jej ojca. Tak
przynajmniej mogliśmy się jakoś pogodzić.
- No to fantastico!- klasnął w ręce Latynos.- Nasz
Kendall przed ślubnym kobiercem…
- Jest to bardziej prawdopodobne niż James.-
powiedział blondyn.
- Ha ha ha.- zaśmiał się ironicznie.- Ja jeszcze mam
czas.- założył ręce wdychając.- A ty co Logan taki nieobecny?
- Nie jestem w humorze.- odparł patrząc w sufit.
- Co się stało Loggie?
- Marla i te jej comiesięczne humorki się stały. Z
samego rana zrobiła mi aferę o głupie skarpety. Tym razem to jest naprawę
nerwowa.
- Taka już natura kobiet.- wytłumaczył Carlos. James i
Kendall spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Oni wiedzieli w jakiej sytuacji
jest żona ich przyjaciela.
- Uważam, że mimo to powinieneś nie kłócić się z nią.
Nie denerwuj jej.- radził James.- Bo może być… gorzej.- nie wiedział jak mu to
delikatnie powiedzieć, aby się nie wygadać o tym, że zostanie ojcem. Było mu z
tym ciężko, jednak obiecał.
- Wiem, że to zupełnie normalne, ale zmienia jej się
humor jak pogoda. Raz jest szczęśliwa i potulna jak misiek, a czasem zachowuje
się jak matka Jamesa.
- No tylko bez takich!- oburzył się szatyn.
- Właśnie.- potwierdził Carlos.- Marla nigdy nie będzie
tak wredna jak jego matka. No nie da się.- zaśmiał się.
- A w łeb chcesz?
- No wystarczy już.- uspokoił ich Kendall. Zapadła
cisza.
- No chyba, że jest w ciąży…- westchnął żartobliwie
Carlos, który o niczym nie wiedział. James i Kendall wybałuszyli na niego
oczy.- No co?
- Nie.- zaprzeczył Logan.- To jest raczej niemożliwe.-
oparł się wygodnie.
- A to dlaczego?- zaintrygował się James jego słowami.
- No bo…- urwał patrząc niezręcznie to na Jamesa to na
Kendalla.- No bo nie.- pokazał nieśmiały uśmiech jako reakcję obronną.
- Nie rozumiem.- zmrużył oczy zielonooki.
- No Jezu…- jęknął.- Muszę z wami o tym rozmawiać?
- No wypadałoby przynajmniej raz.-zachęcił go
przyjaciel.
- Loggie się wstydzi.- Carlos pokazał dziubek.
- Wcale nie!- zaoponował.- Mam dwadzieścia pięć lat. Nie
mam się czego wstydzić. Po prostu ja mam z Marlą wszystko wyjaśnione na ten
temat. Myślę tak jak James. Na wszystko jest czas, prawda? I chyba nie muszę
wam robić wykładu na temat antykoncepcji?- rozejrzał się po przyjaciołach. Nikt
nic nie odpowiedział.- No tak myślałem… A teraz pozwólcie, że zakończymy ten
temat. Idę do łazienki.
- Kendall?- spytał go James gdy Logan zniknął.- Co my
teraz zrobimy?
- A co my możemy?- odpowiedział pytaniem.
- Eee chłopaki?- wciął się Carlos.- Jestem jakoś
inaczej poinformowany? Co tu jest grane?
- Nic, Los…
- Nie mówcie, że Marla jest w ciąży.- spojrzał po nich
podejrzliwie. Nic nie odpowiedzieli.- A jednak!- uśmiechnął się.- Czemu ja nie
wiem?
- Masz nikomu nie wygadać.- ostrzegł go Kendall.- Nikomu
bez wyjątku. I jakby co to my ci nie powiedzieliśmy. Sam się przecież
domyśliłeś i tak powiedz Marli gdyby to odkryła.
- Niech zgadnę… Loguś nie wie?- kontynuował Latynos.-
Już lepiej wpaść z własną żoną niż z jakąś przypadkową laską, co nie?
- No już taki głupi Carlos zaczaił, a taki Logan nie.-
westchnął James. Carlos walnął go w ramię.
- Myślę, że on nawet nie przyjmuje takiej myśli do
siebie.- wywnioskował Kendall.- Chodźmy już. Przerwa się skończyła.
* Potem coś napiszę, bo mam do tego powody. Ale to bd bardzo późne potem ;)
* Potem coś napiszę, bo mam do tego powody. Ale to bd bardzo późne potem ;)
boom, clap ;* wracam później i skomciam :)
OdpowiedzUsuńNie no nie wierze! Ten Logan jest taki głupi czy tylko tak udaje? Nie potrafi skojarzyć faktów tylko wyskakuje z okresem! Gratuluję mu inteligencji. Carlos mądrzejszy? No w tej sytuacji na pewno... Logan to wgl ostatnio sie tak tępo zachowuje czy tylko mi się wydaje? Ale w sumie Marla zrobiła mu słuszną awanture bo to wieś zostawiać skarpety gdzie popadnie...
UsuńLucy niech spada to tego swojego NYC i zostawi ich w spokoju. Myślała poważnie? To ona umie myśleć? Łaa, sukces. Nie dziwie się że Elena tak zdenerwowała się jej powrotem. Ona myśli że teraz ot tak może sobie wrócić do Jamesa? Ona jest ślepa bo nie widzi że on jest szczęśliwy z Eleną... Lucy to zuo!
Super rozdział, czekam na kolejny :)
Logan po prostu nie dopuszcza do sb takiej myśli, że Marla jest w ciąży. Ma klapki na oczach
UsuńEjjj no Lucy wypierniczaj mi stąd! James jest z Eleną i jest z nią szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńOoo boszzz ale mi wyjechała z tymi skarpetkami, w sumie sie nie dziwie, kobiety i ich humorki w ciąży :D
Hahah piekne było to "No już taki głupi Carlos zaczaił, a taki Logan nie." co prawda to prawda.
Super i czekam na nn ;)
The Unforgiven
Późne potem w twoim wykonaniu to albo przepracowanie się powodujące przegrzanie mózgu albo poszalałaś na jakiejś balandze, choć zawsze mówisz, że tylko do północy bo praca a i tak zostajesz na dłużej :)
OdpowiedzUsuńTa rozmowa Logana z chłopakami i te jego zawstydzenie jest warte wszystkiego. A Marla miała prawo się zdenerwować. Zostawił skarpety pod stołem... I szykuje się ślub ha! A Lucy ma stąd zjeżdżać! Było tak dobrze bez niej :) Supcio
Nwm kiedy te potem nadejdzie, bo jeszcze tego nie zrobiłam. A może nikt się już nie bd przyczepiał że nie ma? :)
UsuńJA SIĘ PRZYCZEPIAM ! ;p
UsuńMam beke z Logana, głupi niczego się jeszcze nie domyślił.
OdpowiedzUsuńTa mu robi aferę o jakieś skarpetki a on myśli że to tylko okres.
Jestem ciekawa kiedy w końcu Marla mu o tym powie. Pewnie nie będzie zbyt przyjemnie.
A co do Jamesa to ja już idk z kim on ma być. W zasadzie to lubię Lucy, zawsze ją lubiłam ale swoim wyjazdem wszystko spieprzyła, a teraz nie potrafi pogodzić się z tym że on ma inną. Elena też w sumie do niego pasuje i też ją lubię. Ale mam wrażenie że James nadal kocha Lucy, tylko nie dopuszcza do siebie tej myśli.
Myślę też że prędzej czy później Carlos puści parę z ust, w końcu on taki jest heh.
Rozdział supi, czekam na następny xx
Logan z tym swoim siedemnastym to do diabła niech idzie :P Taki debil, że Carlos zrozumiał, a on nie :D Wziąłby się uspokoił, a nie każremu utrudniał sytuację :D Na ostatnim akapicie padłam :D Porównianie do matki Jamesa :D LUCY WYPIERDALAJ!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam na nn :)
Rany... ile ja miałam problemòw z lapkiem :/ grr. Do rzeczy. Marls mnie wnerwia. Logan głuoieje. Carlos mądrzeje. James jest ok a Lucy niech spada. Ok... nie mam weny na koma
OdpowiedzUsuńWciąż mnie ciekawi co się stało z Lucy. Stała się jakaś... Niemiła. Jeśli o mnie chodzi, to nie dziwi mnie jej niechęć do Eleny. Z jej punktu widzenia ta odbiła jej chłopaka, czym uczyniła siebie wrogiem Lucy numer jeden. Elenę (nie obrazisz się, jak kogoś po niej nazwę, dobra?) raz lubię, a raz nie. Nie wiem... Jakoś nie mogę jej przeżyć. Wolałam Jamesa z Lucy i z nią jest teraz jakoś dziwnie. I witamy starych, dobrych chłopaków... Żadnych kłótni (chyba, że o bzdury), dziewczyny na wciągnięcie ręki. Jak to w Palm Woods. Brakuje tylko Tylera chowającego się przed matką i Pioruna. Tak, wiem, nie zrobisz tego, ale nie moja wina, ze od nowa oglądam serial i wychodzą takie efekty. No... To ile do końca? Bo już się pogubiłam w tym liczeniu. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMamy roz 148 a jest 154... jeszcze trochę
UsuńSmiechlem przy porownywaniu wredoty Marli i pani Diamond. Carlos rozbraja. Ale jest mądrzejszy od Logana. W sumie to ja mu się nie dziwię ze zwala na okres. Przecież to TA data. Ciekawe jak skończy sir jej okres to na co zwalac bd... Skarpety pod stołem? Też mundur zdarza. Faceci... :D
OdpowiedzUsuńWgl jak Marla zauważyła coś leżącego na podłodze a potem zaczęła krzyczeć Looogan to się eystraszylem ze to on tam leży :D
Lusia... Chciałbym powiedzieć LUCY WYPiIRDALAJ ale nie. Czekałem na to aż zacznie mieszać. Tak więc LUCYNA DO DZIELA! Lucy-Lycyfer. Diabeł wcielony. ZUO! :)
Super rozdział i czekam na kolejny. Noe chce mi sie wierzyć ze tylko 8 do końca. NIE! Życie bez PPP traci sens... :(
Ja chce 1000 rozdzialow! :*
6 do końca Jeszcze mniej :(
Usuńej włąśnie... machnąłem sie. Myślałem o 6 a napisałem 8... ;/
UsuńTo nie fajnie, jeżeli Marli przeszkadzają skarpetki Logana.. A to dopiero początki! huhu.. :). Lucy nie wtrącaj się, bo tak jest dobrze, a Elena do Niego pasuję. I jest git. Podobał mi się rozdział, bardzo fajny! Oby dl następnego :).
OdpowiedzUsuńLucy mnie na prawdę denerwuje. Miałam nadzieję, że jeśli zobaczy, że James jest szczęśliwy bez niej, to w końcu odpuści, ugh...-.-
OdpowiedzUsuńMarla się zrobiła nerwowa..uhuh współczuje Loganowi, choć mógłby w końcu przejżeć na oczy. Najłatwiej zwalić na okres, ale no... pomyśl trochę!!! Już nawet Carlos się domyślił. Za chwilę będą wiedzieć wszyscy, oprócz ojca :/
No nic, to chyba tyle. Czekam na nn! :)