Marla
już przeżyła wcześniej coś takiego. Tłumy fanek, głośne piski. Na szczęście nie
musiały stać w korkach i przepychać się na swoje miejsce. Przypomniała sobie
jak to ona czekała na ich ostatnio na
koncercie. Wspomnienia wracały. Tym razem dzięki przepustce od Lucy może
dostać się gdziekolwiek tylko chce. Dziewczyny przepchały się bocznym przejściem
na sam przód. Niedługo mieli wyjść na scenę. Była taka podekscytowana.
-
Lucy! Ja nie wytrzymam czekania przez cały koncert!
-
A chcesz go przerwać?
-
No nie…
-
No to żeby uzyskać lepszy efekt poczekasz. Czy ten transparenty jest dość duży
żebyśmy się dwie za nim zakamuflowały?- obejrzała go.- Ok. Jest w porządku.
Mieszczę się.
Na
scenie zgasły na chwilę światła. To znaczy, że za chwilę pojawią się. Muzyka
zaczęła grać, światła wszędzie rozbłysły w różnych kolorach, usłyszała ich
głosy.
-
Witamy Londyn!- krzyknął do widowni Kendall.
-
Zróbcie hałas!- podniósł ręce do góry Logan. Serce jej mocniej zabiło. Brunet stał tak niedaleko od niej, po kryjomu wychylała głowę by zobaczyć jego twarz.
-
Macie ochotę na zabawę z Big Time Rush?- zapytał James. Tłum fanek oszalał i
zaczął piszczeć.
-
To zaczynamy!- podskoczył Carlos.
Zaczęli
śpiewać główną piosenkę ze swojego trzeciego albumu. Pojawiło się więcej
świateł oraz więcej pisków. Chłopaki pałali energią tańcząc na scenie co
najbardziej lubiła. Na sercu zrobiło jej się cieplej i milej kiedy zobaczyła,
że tańczą jej choreografię. Wzruszyła się odrobinę. Jednak miała się na
baczności. BTR ciągle rozglądali się po scenie. Uśmiechali się do każdego.
Dziewczyny, które były najbliżej sceny skakały z radości kiedy mogły dotknąć
ich ręki kiedy się zbliżali. Marla i Lucy dobrze się bawiły, lecz czekanie było
męczące. Szatynka należy do osób, które są strasznie niecierpliwe. Z nerwów
trzęsła transparentem. Logan nawet kilka razy się uśmiechnął kiedy zobaczył jej
transparent. Na pewno sprawiło mu to przyjemność. Po połowie koncertu byli już
spoceni, ale głosy im nie słabły. W końcu nastąpiła krótka przerwa, w której
przebierają się, nawilżają gardła i ogólne takie przygotowania do kontynuacji.
Wszyscy
pojawili się w czarnych czapkach. Tylko Logan nosił ją daszkiem do tyłu, tak
jak zawsze. Mieli na sobie granatowe bluzy, czarne workowate spodnie, a do tego
idealnie komponujące się srebrne obuwie. Po dobrej zabawie nadszedł czas na
klasykę każdego ich koncertu: Worldwide.
Każdy wiedział, że BTR przy tej piosence bierze kogoś na scenę, a ta farciara ma
zaszczyt być u ich boku. Obsługa przyniosła pięć krzeseł. Widownia piszczała
tak głośno jak pozwalały im na to gardła.
-
Słuchajcie!- zaczął Logan.- Kto chce z nami zaśpiewać na scenie? Marla
spojrzała się na Lucy. Ta samym wyrazem twarzy odradziła jej wychylanie się.
Chciała to zrobić. To było jej marzenie… aby wyciągnęli ją na scenę. Opowiadała
o tym Loganowi. Zabrakło jej odwagi na wychylenie się zza sloganu. Nie
rozumiała czemu Lucy tego nie rozumie, ale udało jej się ją zniechęcić.
Patrzyła jak Carlos ruszył w na widownie gdzie osłaniali go obok ochroniarze.
Złapał jakąś blondynkę w burym sweterku za rękę i poprowadził ze sobą. Było jej
smutno z tego powodu. Patrzyła na tą szczęściarę. Wyobrażała sobie, że to ona
mogła być na jej miejscu, ale jest tutaj.
-
Lucy?- krzyknęła do niej, bo nic nie było słychać.
-
Nie teraz. Zaufaj mi!- wyprzedziła jej pytanie rockmenka.
Piosenka
doszła do końca i blondynka zeszła ze sceny gdzie jej koleżanki czekały na nią
z niecierpliwością.
-
Niestety powoli zbliża się koniec…- rozpoczął wątek James.
-
Ale na koniec mamy coś jeszcze!- dodał Kendall.
-
To jest zupełna nowość i nikt z was jeszcze tego nie słyszał.- uśmiechnął się
Carlos.
-
Nikt, prócz jednej osoby.- dodał Logan.- Ta wyjątkowa dziewczyna jest autorką
tekstu i zadedykowała ją nam, więc ją dzisiaj zaśpiewamy. Ma tytuł: I’m sorry I’m leaving.
- On mówi o mnie!- ucieszyła się Marla.
-
Lecz nie możemy jej piosenki bez niej zaśpiewać. – kontynuował. Nie wiemy też
czy jest tutaj z nami czy jej nie ma, więc może ją zawołamy. Może ją już
poznaliście… - rozejrzał się z nadzieją.- Marla? Jeśli jesteś wśród nas przyjdź
na scenę. Proszę…- dodał.
Logan
rozglądał się dłuższą chwilę. Na widowni rozległo się drobne zamieszanie.
Wszyscy szukali piosenkarki wokół siebie.
-
Spokojnie…- szepnął mu na ucho Kendall. Logan kiwnął od niechcenia.
-
Zawołajmy ją!- krzyknął James.- Marla! Marla!...- tłum zaczął wołać jej imię aż
po chwili rozniosły się oklaski. Logan zdezorientowany spojrzał w bok tam gdzie
patrzyła reszta fanek i zespołu. Po scenie powoli kroczyła Marla. Kiedy się
zobaczyli nie mogli się powstrzymać. Rzucili się sobie w ramiona.
-
Potem dokończycie.- Kendall położył jej rękę na ramieniu.- A teraz śpiewajmy!-
rozległ się pisk.
Widownia
z tej perspektywy wyglądała zupełnie inaczej. To było niesamowite przeżycie.
Nie miała próby, więc Carlos szepnął jej na ucho, żeby śpiewała refren, a dalej
leciała na spontana. Wszystko poszło
zgodnie z planem. Pod koniec wystrzeliły zimne ognie. Pożegnali się z fanami i
razem weszli za kulisy.
Kiedy
tylko stali się niewidoczni znowu rzucili się na siebie jakby nie widzieli się
od lat. Pocałowała go. Kendall, James i Carlos udawali, że wcale tego nie
widzą. Stali z boku i cieszyli się, że wszystko dobrze się skończyło.
-
Przepraszam cię za to wszystko…- powiedział jej do ucha kiedy trzymał głowę na
jej ramieniu.
-
Nie ma za co. To ja przepraszam, że ci nie uwierzyłam. Zapomnijmy o tym.
-
Zabierz swoje rzeczy i jedź z nami w trasę. A potem wrócimy do Ameryki i będzie
tak jak dawniej.
-
Dobrze.- uśmiechnęła się. Wargi drżały jej od wzruszenia.
-
A my to co?- zapytał Carlos.
-
Grupowy uścisk!- zapodał James. Wszyscy objęli się najmocniej jak mogli.
Dwa
wielkie busy stanęły pod jej domem. Jeden brązowy gdzie królowali James i
Carlos, drugi zaś niebieski gdzie przebywali Logan oraz Kendall. Marla wysiadła z
niebieskiego pojazdu. Wróciła do domu, aby pożegnać się z rodzicami i zabrać
swoje rzeczy. W domu czekała na nią również Monica. Posmutniała, bo jej
koleżanka znowu ją opuszczała. W tej samej chwili próbowała na siłę ukryć swoją
zazdrość, że Marla towarzyszy jej ulubionemu zespołowi w trasie. Niedawno
przyjechała z ich koncertu, ale wcześniej nie załapała się na autograf. Oddała
Marli pożyczoną składankę. Ruda dziewczyna o zielonych oczach spojrzała
rozpaczliwie na Marlę. Ta nie mogła jej tak zostawić. W sumie to mogła, ale
postanowiła, że coś dla niej jeszcze zrobi. Otrzymała pozdrowienia od rodziców
i ze swoją koleżanką wyszła z domu. Szatynka zapukała w oba busy. Ich twarze
można było po chwili zobaczyć w oknie, a najbardziej twarz Carlosa, którego nos
rozpłaszczał się na szybie. Dała im znak żeby tu przyszli. Gdy Monica
zobaczyła, że BTR stoi przed nią, ugięły jej się nogi. Dostała autograf i
ciepły uścisk od jej ulubieńca Jamesa. Marla pożegnała się z nią i kazała
pozdrowić wszystkich znajomych od niej. Logan wziął jej bagaże, a następnie
spakował do ich pojazdu, ponieważ u nich było więcej miejsca. Lucy jeździ razem
z Jamesem i Carlosem. Po raz drugi żegnała ten dom. Znowu poczuła się jakby
jechała do Ameryki. Tym razem czuła się o wiele lepiej.
Nigdy
nie przepuszczałaby, że autobus może tak wyglądać od wewnątrz. Środkiem
przypominał skompresowany w dość wygodnickim pomieszczeniu mieszkanie. Można
było przejść normalnie jak gdyby korytarzem. Po lewej stronie znajdowały się
siedzenie wyglądające jak kanapa, po prawej kącik kuchenny. Za następnym
wejściem był ich, jakby to ująć… mini sypialnia. Dwa składane łóżka, na których
panował porządek. Szafka na ubrania i osobiste rzeczy. Była nawet łazienka.
-
To przez Logana jest tu tak czysto.- powiedział Kendall kiedy oprowadzał ją po
wnętrzu.- Jest jak kura domowa.
-
Uważaj, bo przestanę w końcu zbierać po tobie twoje łachy.- zagroził mu Logan.
-
A kto ci kazał je zbierać?
-
Nikt dopóki się o nie przewróciłem!- plasnął go w potylicę.
-
Jedne spodenki i tyle hałasu…- mruknął żartobliwie.- Przecież normalnie trzymam
porządek.- dodał.- Możesz spać na kanapie. Jest nawet wygodna. A tu połóż swoje
rzeczy.- poinstruował szatynkę.
-
Ok.- usiadła.- Zapomniałabym… musieliście się przeprowadzać? Myślałam, że wam
tam dobrze.
-
Było nam tam dobrze i nadal jest.- westchnął Logan.- Ale wiesz, zasady są
proste. Mieszkają tam ci, którzy nie są popularni. My jesteśmy już jakieś czas,
ale daliśmy namówić właściciela hotelu żebyśmy zostali tam jakiś czas.
Sentymenty, znajomości i te sprawy… Jednak w końcu umowa się skończyła. Zresztą
było nam tam ciasno i powoli nie mogliśmy znaleźć sobie miejsca.
-
Zapomniałeś dodać, że paparazzi kręciło się wśród nas i narażaliśmy innych
domowników, więc za to głównie chcieli się nas pozbyć. Ciebie też to kiedyś
spotka.- uśmiechnął się Kendall mrużąc oczy spod swoich gęstych brwi.
-
Yyy, to też. No i jak mówiłem Gustavo załatwił nam mieszkanie niedaleko Palmwoods
i wytwórni żeby było dość szybko się dostać. Tak przeprowadziliśmy się na
prywatną ulicę… niedaleko.
-
Szkoda… fajnie było mieć was za sąsiadów.
-
Mnie też jest szkoda, ale to nie jest koniec świata. Codziennie możemy się
odwiedzać.
- O! Dzwonią…- powiadomił ich Kendall kiedy ten
siedział przy laptopie. James i reszta brązowego autobusu próbowała się z nimi
połączyć. Tak ze sobą rozmawiają między pojazdami,
rozmową wideo. Wszyscy
wetknęli nosy w monitor i zaczęli rozmawiać.
* Wiem, lamersko wyszło. Tak miluśko wyszło, a przecież lubicie cierpienie innych :D Przemożecie się jeszcze przez jakiś czas. Koniec części przepowiadam na rozdział 39 :) Ponieważ jesteście tym tak znudzeni, przekierowuję Was na nową jednorazówkę Possessed ( znajdziecie ją też w zakładce Jednorazówki). Specjalnie dla Chrisa, który czekał na to miesiąc :* Ostrzegam, że jest pokręcona, więc musicie uodpornić mózgi :)
Do wtorku :*
Jak to wyszło lamersko, to ja jestem kosmonautą i właśnie pozdrawiam Cię z mojej rakiety, którą lecz na księżyc. Wyjdź do okna, może jeszcze mnie zobaczysz. Nie widzisz mnie? To oznacza, że rozdział był świetny, a ja wcale nie jestem kosmonautą ;D czasem potrzeba dać bohaterom trochę radości, bo wieczne cierpienie robi się monotonne. Marla spełniła swoje marzenia, a dodatkowo pogodziła się z Loganem i jedzie z nimi w trasę, to takie awww i omnommnom ;D Cudo ;* <3
OdpowiedzUsuńNie moge sie powstrzymac od odp gdy widze takie komentarze :) Chris, rozbawiles mnie na dzien dobry i jestem za to wdzieczna :* nie widzialam Cie, nie jestes kosmonautą :p
UsuńTy glupia jestes, wiesz? Jak juz cos ma byc lamerskie to nie twoje rozdzialy, a ty bo tak myslisz :D tak, obrazam cie i wiedz o tym. Za kazdym razem jak tak opiszesz swoja note, bd potwierdzala swoja lamerskość. Rozdzial jest swietny. Logan i Marla w koncu do sb wrocili. Tego mi bylo trzeba :* ide czytac jednorazowke :)
OdpowiedzUsuńNie no jak mozesz mnie tak obrażac. To sie nie godzi :) zostane moze krolową lamerskości :*
UsuńLudzie tu sobie sprawy wyjasniaja, spelniaja marzenia i wgl love love love a ty mowisz ze lamerstwo. Co za samokrytyka :-) ja tak nie sadze. See ya, K.C
OdpowiedzUsuńNie skomentuje twojego komentarza "Wiem, lamersko wyszło". Po prostu ominę to szerokim łukiem!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Marla i Logan się pogodzili *-* i wspólna trasa heheh ;) Teraz powinien być spokój, ale jestem tego świadoma, że po skończeniu części pierwszej, znów naruszysz ich spokój ;) ale mi to nie przeszkadza, uwielbiam jak coś się dzieje, sama dobrze o tym wiesz heheh ;)
Czekam niecierpliwie na nn :**********
Pozdrawiam Stelss :*********
Pogodzili się, pogodzili się, pogodzili się :):):) Ale fajnie. I tak lubimy gdy się coś dzieje, czy samo cierpienie??? Pewnie troszeczkę też, ale jak jest miło to też tak lubimy. Gdy ciągle źle się dzieje sprawia to, że opowiadanie staje się przygnębiające, a tak jest różnorodność. Hehehehehe Pogodzili się :) Lucy, jesteś The Best :) Pozdrawiam i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl Ciri
OdpowiedzUsuńWohooo yeah pogodzili się yeah całe szczęście czekam nn
OdpowiedzUsuńKurde, PRAWIE trafiłam x.x Myślałam że ona zostanie jednak WWG :> uff, pogodzili się ♥
OdpowiedzUsuńczekam nn i powodzenia jutro ;*
Super rozdział !!!! Nie chce mi się więcej pisać, bo jestem leniem. :D Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńCałuski :*
Rozdział mega świetny ! Marla w końcu przejrzała na oczy, i wybaczyła Loganowi ;). Ach.. ;* . Dodam jeszcze raz, rozdział świetny ! :d.
OdpowiedzUsuńOglądałaś "Kopciuszek: Roztańczona Historia", Prawda?
OdpowiedzUsuń"Zawołajmy ją!- krzyknął James.- Marla! Marla!"
I ja wiem, że Paparazzi są wśród nas. Rozdział świetny. Czekam na nn!
Dwa fakty:
Usuń1. Tak, oglądałam ten film :) Chyba niedawno leciał :*
2. Kiedy pisałam ten rozdział to był jakiś rok temu, ale teraz tak patrzę to rzeczywiście jest jakieś porównanie, ale nie wzorowałam się :)
Ostatni raz, chyba w weekend, bo niechcący trafiłam. Kilka lat od tego minęło, nawet mam plakat w pokoju.
UsuńFajny...kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wiesz, ale przed tobą rozdziały do 47. Może przeskoczyłaś z komentarzem o te dziesięć, bo już od dawna są kolejne ;)
Usuń