sobota, 3 maja 2014

Rozdział 37

Marla już przeżyła wcześniej coś takiego. Tłumy fanek, głośne piski. Na szczęście nie musiały stać w korkach i przepychać się na swoje miejsce. Przypomniała sobie jak to ona czekała na ich ostatnio na  koncercie. Wspomnienia wracały. Tym razem dzięki przepustce od Lucy może dostać się gdziekolwiek tylko chce. Dziewczyny przepchały się bocznym przejściem na sam przód. Niedługo mieli wyjść na scenę. Była taka podekscytowana.
- Lucy! Ja nie wytrzymam czekania przez cały koncert!
- A chcesz go przerwać?
- No nie…
- No to żeby uzyskać lepszy efekt poczekasz. Czy ten transparenty jest dość duży żebyśmy się dwie za nim zakamuflowały?- obejrzała go.- Ok. Jest w porządku. Mieszczę się.
Na scenie zgasły na chwilę światła. To znaczy, że za chwilę pojawią się. Muzyka zaczęła grać, światła wszędzie rozbłysły w różnych kolorach, usłyszała ich głosy.
- Witamy Londyn!- krzyknął do widowni Kendall.
- Zróbcie hałas!- podniósł ręce do góry Logan. Serce jej mocniej zabiło. Brunet stał tak niedaleko od niej, po kryjomu wychylała głowę by zobaczyć jego twarz.
- Macie ochotę na zabawę z Big Time Rush?- zapytał James. Tłum fanek oszalał i zaczął piszczeć.
- To zaczynamy!- podskoczył Carlos.
Zaczęli śpiewać główną piosenkę ze swojego trzeciego albumu. Pojawiło się więcej świateł oraz więcej pisków. Chłopaki pałali energią tańcząc na scenie co najbardziej lubiła. Na sercu zrobiło jej się cieplej i milej kiedy zobaczyła, że tańczą jej choreografię. Wzruszyła się odrobinę. Jednak miała się na baczności. BTR ciągle rozglądali się po scenie. Uśmiechali się do każdego. Dziewczyny, które były najbliżej sceny skakały z radości kiedy mogły dotknąć ich ręki kiedy się zbliżali. Marla i Lucy dobrze się bawiły, lecz czekanie było męczące. Szatynka należy do osób, które są strasznie niecierpliwe. Z nerwów trzęsła transparentem. Logan nawet kilka razy się uśmiechnął kiedy zobaczył jej transparent. Na pewno sprawiło mu to przyjemność. Po połowie koncertu byli już spoceni, ale głosy im nie słabły. W końcu nastąpiła krótka przerwa, w której przebierają się, nawilżają gardła i ogólne takie przygotowania do kontynuacji.
Wszyscy pojawili się w czarnych czapkach. Tylko Logan nosił ją daszkiem do tyłu, tak jak zawsze. Mieli na sobie granatowe bluzy, czarne workowate spodnie, a do tego idealnie komponujące się srebrne obuwie. Po dobrej zabawie nadszedł czas na klasykę każdego ich koncertu: Worldwide. Każdy wiedział, że BTR przy tej piosence bierze kogoś na scenę, a ta farciara ma zaszczyt być u ich boku. Obsługa przyniosła pięć krzeseł. Widownia piszczała tak głośno jak pozwalały im na to gardła.
- Słuchajcie!- zaczął Logan.- Kto chce z nami zaśpiewać na scenie? Marla spojrzała się na Lucy. Ta samym wyrazem twarzy odradziła jej wychylanie się. Chciała to zrobić. To było jej marzenie… aby wyciągnęli ją na scenę. Opowiadała o tym Loganowi. Zabrakło jej odwagi na wychylenie się zza sloganu. Nie rozumiała czemu Lucy tego nie rozumie, ale udało jej się ją zniechęcić. Patrzyła jak Carlos ruszył w na widownie gdzie osłaniali go obok ochroniarze. Złapał jakąś blondynkę w burym sweterku za rękę i poprowadził ze sobą. Było jej smutno z tego powodu. Patrzyła na tą szczęściarę. Wyobrażała sobie, że to ona mogła być na jej miejscu, ale jest tutaj.
- Lucy?- krzyknęła do niej, bo nic nie było słychać.
- Nie teraz. Zaufaj mi!- wyprzedziła jej pytanie rockmenka.
Piosenka doszła do końca i blondynka zeszła ze sceny gdzie jej koleżanki czekały na nią z niecierpliwością.
- Niestety powoli zbliża się koniec…- rozpoczął wątek James.
- Ale na koniec mamy coś jeszcze!- dodał Kendall.
- To jest zupełna nowość i nikt z was jeszcze tego nie słyszał.- uśmiechnął się Carlos.
- Nikt, prócz jednej osoby.- dodał Logan.- Ta wyjątkowa dziewczyna jest autorką tekstu i zadedykowała ją nam, więc ją dzisiaj zaśpiewamy. Ma tytuł: I’m sorry I’m leaving.
- On mówi o mnie!- ucieszyła się Marla.
- Lecz nie możemy jej piosenki bez niej zaśpiewać. – kontynuował. Nie wiemy też czy jest tutaj z nami czy jej nie ma, więc może ją zawołamy. Może ją już poznaliście… - rozejrzał się z nadzieją.- Marla? Jeśli jesteś wśród nas przyjdź na scenę. Proszę…- dodał.

Logan rozglądał się dłuższą chwilę. Na widowni rozległo się drobne zamieszanie. Wszyscy szukali piosenkarki wokół siebie.
- Spokojnie…- szepnął mu na ucho Kendall. Logan kiwnął od niechcenia.
- Zawołajmy ją!- krzyknął James.- Marla! Marla!...- tłum zaczął wołać jej imię aż po chwili rozniosły się oklaski. Logan zdezorientowany spojrzał w bok tam gdzie patrzyła reszta fanek i zespołu. Po scenie powoli kroczyła Marla. Kiedy się zobaczyli nie mogli się powstrzymać. Rzucili się sobie w ramiona.
- Potem dokończycie.- Kendall położył jej rękę na ramieniu.- A teraz śpiewajmy!- rozległ się pisk.
Widownia z tej perspektywy wyglądała zupełnie inaczej. To było niesamowite przeżycie. Nie miała próby, więc Carlos szepnął jej na ucho, żeby śpiewała refren, a dalej leciała na spontana. Wszystko poszło zgodnie z planem. Pod koniec wystrzeliły zimne ognie. Pożegnali się z fanami i razem weszli za kulisy.
Kiedy tylko stali się niewidoczni znowu rzucili się na siebie jakby nie widzieli się od lat. Pocałowała go. Kendall, James i Carlos udawali, że wcale tego nie widzą. Stali z boku i cieszyli się, że wszystko dobrze się skończyło.
- Przepraszam cię za to wszystko…- powiedział jej do ucha kiedy trzymał głowę na jej ramieniu.
- Nie ma za co. To ja przepraszam, że ci nie uwierzyłam. Zapomnijmy o tym.
- Zabierz swoje rzeczy i jedź z nami w trasę. A potem wrócimy do Ameryki i będzie tak jak dawniej.
- Dobrze.- uśmiechnęła się. Wargi drżały jej od wzruszenia.
- A my to co?- zapytał Carlos.
- Grupowy uścisk!- zapodał James. Wszyscy objęli się najmocniej jak mogli.

Dwa wielkie busy stanęły pod jej domem. Jeden brązowy gdzie królowali James i Carlos, drugi zaś niebieski gdzie przebywali Logan oraz Kendall. Marla wysiadła z niebieskiego pojazdu. Wróciła do domu, aby pożegnać się z rodzicami i zabrać swoje rzeczy. W domu czekała na nią również Monica. Posmutniała, bo jej koleżanka znowu ją opuszczała. W tej samej chwili próbowała na siłę ukryć swoją zazdrość, że Marla towarzyszy jej ulubionemu zespołowi w trasie. Niedawno przyjechała z ich koncertu, ale wcześniej nie załapała się na autograf. Oddała Marli pożyczoną składankę. Ruda dziewczyna o zielonych oczach spojrzała rozpaczliwie na Marlę. Ta nie mogła jej tak zostawić. W sumie to mogła, ale postanowiła, że coś dla niej jeszcze zrobi. Otrzymała pozdrowienia od rodziców i ze swoją koleżanką wyszła z domu. Szatynka zapukała w oba busy. Ich twarze można było po chwili zobaczyć w oknie, a najbardziej twarz Carlosa, którego nos rozpłaszczał się na szybie. Dała im znak żeby tu przyszli. Gdy Monica zobaczyła, że BTR stoi przed nią, ugięły jej się nogi. Dostała autograf i ciepły uścisk od jej ulubieńca Jamesa. Marla pożegnała się z nią i kazała pozdrowić wszystkich znajomych od niej. Logan wziął jej bagaże, a następnie spakował do ich pojazdu, ponieważ u nich było więcej miejsca. Lucy jeździ razem z Jamesem i Carlosem. Po raz drugi żegnała ten dom. Znowu poczuła się jakby jechała do Ameryki. Tym razem czuła się o wiele lepiej.

Nigdy nie przepuszczałaby, że autobus może tak wyglądać od wewnątrz. Środkiem przypominał skompresowany w dość wygodnickim pomieszczeniu mieszkanie. Można było przejść normalnie jak gdyby korytarzem. Po lewej stronie znajdowały się siedzenie wyglądające jak kanapa, po prawej kącik kuchenny. Za następnym wejściem był ich, jakby to ująć… mini sypialnia. Dwa składane łóżka, na których panował porządek. Szafka na ubrania i osobiste rzeczy. Była nawet łazienka.
- To przez Logana jest tu tak czysto.- powiedział Kendall kiedy oprowadzał ją po wnętrzu.- Jest jak kura domowa.
- Uważaj, bo przestanę w końcu zbierać po tobie twoje łachy.- zagroził mu Logan.
- A kto ci kazał je zbierać?
- Nikt dopóki się o nie przewróciłem!- plasnął go w potylicę.
- Jedne spodenki i tyle hałasu…- mruknął żartobliwie.- Przecież normalnie trzymam porządek.- dodał.- Możesz spać na kanapie. Jest nawet wygodna. A tu połóż swoje rzeczy.- poinstruował szatynkę.
- Ok.- usiadła.- Zapomniałabym… musieliście się przeprowadzać? Myślałam, że wam tam dobrze.
- Było nam tam dobrze i nadal jest.- westchnął Logan.- Ale wiesz, zasady są proste. Mieszkają tam ci, którzy nie są popularni. My jesteśmy już jakieś czas, ale daliśmy namówić właściciela hotelu żebyśmy zostali tam jakiś czas. Sentymenty, znajomości i te sprawy… Jednak w końcu umowa się skończyła. Zresztą było nam tam ciasno i powoli nie mogliśmy znaleźć sobie miejsca.
- Zapomniałeś dodać, że paparazzi kręciło się wśród nas i narażaliśmy innych domowników, więc za to głównie chcieli się nas pozbyć. Ciebie też to kiedyś spotka.- uśmiechnął się Kendall mrużąc oczy spod swoich gęstych brwi.
- Yyy, to też. No i jak mówiłem Gustavo załatwił nam mieszkanie niedaleko Palmwoods i wytwórni żeby było dość szybko się dostać. Tak przeprowadziliśmy się na prywatną ulicę… niedaleko.
- Szkoda… fajnie było mieć was za sąsiadów.
- Mnie też jest szkoda, ale to nie jest koniec świata. Codziennie możemy się odwiedzać.
- O! Dzwonią…- powiadomił ich Kendall kiedy ten siedział przy laptopie. James i reszta brązowego autobusu próbowała się z nimi połączyć. Tak ze sobą rozmawiają między pojazdami, 
rozmową wideo. Wszyscy wetknęli nosy w monitor i zaczęli rozmawiać.



* Wiem, lamersko wyszło. Tak miluśko wyszło, a przecież lubicie cierpienie innych  :D Przemożecie się jeszcze przez jakiś czas. Koniec części przepowiadam na rozdział 39 :) Ponieważ jesteście tym tak znudzeni, przekierowuję Was na nową jednorazówkę Possessed ( znajdziecie ją też w zakładce Jednorazówki). Specjalnie dla Chrisa, który czekał na to miesiąc :* Ostrzegam, że jest pokręcona, więc musicie uodpornić mózgi :)

Do wtorku :*

16 komentarzy:

  1. Jak to wyszło lamersko, to ja jestem kosmonautą i właśnie pozdrawiam Cię z mojej rakiety, którą lecz na księżyc. Wyjdź do okna, może jeszcze mnie zobaczysz. Nie widzisz mnie? To oznacza, że rozdział był świetny, a ja wcale nie jestem kosmonautą ;D czasem potrzeba dać bohaterom trochę radości, bo wieczne cierpienie robi się monotonne. Marla spełniła swoje marzenia, a dodatkowo pogodziła się z Loganem i jedzie z nimi w trasę, to takie awww i omnommnom ;D Cudo ;* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie moge sie powstrzymac od odp gdy widze takie komentarze :) Chris, rozbawiles mnie na dzien dobry i jestem za to wdzieczna :* nie widzialam Cie, nie jestes kosmonautą :p

      Usuń
  2. Ty glupia jestes, wiesz? Jak juz cos ma byc lamerskie to nie twoje rozdzialy, a ty bo tak myslisz :D tak, obrazam cie i wiedz o tym. Za kazdym razem jak tak opiszesz swoja note, bd potwierdzala swoja lamerskość. Rozdzial jest swietny. Logan i Marla w koncu do sb wrocili. Tego mi bylo trzeba :* ide czytac jednorazowke :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no jak mozesz mnie tak obrażac. To sie nie godzi :) zostane moze krolową lamerskości :*

      Usuń
  3. Ludzie tu sobie sprawy wyjasniaja, spelniaja marzenia i wgl love love love a ty mowisz ze lamerstwo. Co za samokrytyka :-) ja tak nie sadze. See ya, K.C

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie skomentuje twojego komentarza "Wiem, lamersko wyszło". Po prostu ominę to szerokim łukiem!
    Cieszę się, że Marla i Logan się pogodzili *-* i wspólna trasa heheh ;) Teraz powinien być spokój, ale jestem tego świadoma, że po skończeniu części pierwszej, znów naruszysz ich spokój ;) ale mi to nie przeszkadza, uwielbiam jak coś się dzieje, sama dobrze o tym wiesz heheh ;)
    Czekam niecierpliwie na nn :**********
    Pozdrawiam Stelss :*********

    OdpowiedzUsuń
  5. Pogodzili się, pogodzili się, pogodzili się :):):) Ale fajnie. I tak lubimy gdy się coś dzieje, czy samo cierpienie??? Pewnie troszeczkę też, ale jak jest miło to też tak lubimy. Gdy ciągle źle się dzieje sprawia to, że opowiadanie staje się przygnębiające, a tak jest różnorodność. Hehehehehe Pogodzili się :) Lucy, jesteś The Best :) Pozdrawiam i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl Ciri

    OdpowiedzUsuń
  6. Wohooo yeah pogodzili się yeah całe szczęście czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde, PRAWIE trafiłam x.x Myślałam że ona zostanie jednak WWG :> uff, pogodzili się ♥
    czekam nn i powodzenia jutro ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział !!!! Nie chce mi się więcej pisać, bo jestem leniem. :D Czekam na następny. :)
    Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział mega świetny ! Marla w końcu przejrzała na oczy, i wybaczyła Loganowi ;). Ach.. ;* . Dodam jeszcze raz, rozdział świetny ! :d.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądałaś "Kopciuszek: Roztańczona Historia", Prawda?
    "Zawołajmy ją!- krzyknął James.- Marla! Marla!"
    I ja wiem, że Paparazzi są wśród nas. Rozdział świetny. Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa fakty:
      1. Tak, oglądałam ten film :) Chyba niedawno leciał :*
      2. Kiedy pisałam ten rozdział to był jakiś rok temu, ale teraz tak patrzę to rzeczywiście jest jakieś porównanie, ale nie wzorowałam się :)

      Usuń
    2. Ostatni raz, chyba w weekend, bo niechcący trafiłam. Kilka lat od tego minęło, nawet mam plakat w pokoju.

      Usuń
  11. Fajny...kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy wiesz, ale przed tobą rozdziały do 47. Może przeskoczyłaś z komentarzem o te dziesięć, bo już od dawna są kolejne ;)

      Usuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział