sobota, 31 maja 2014

Rozdział 45

Kendall dostał wiadomość od Jo żeby przyszedł do niej  gdy tylko będzie miał czas. Wyszedł do niej od razu po otrzymaniu smsa. Wiedział co znaczyła ta wiadomość. Jo podjęła decyzję. Uśmiechnął się pod nosem gdy wyobraził sobie jak Jo mieszka u niego przez dwa tygodnie. To byłyby najcudowniejsze czternaście dni jego życia. Po kwadransie był już w Palmwoods. Wszedł do windy i wkrótce był już pod jej mieszkaniem. Zapukał do drzwi cztery razy, a po chwili otrzymał informacje, że może wejść. Jo stała opierając się o kuchenny blat. Mieszała słomką mrożoną herbatę, którą trzymała w ręce.
- Cześć kochanie.- przywitał się z nią całując jej policzek.
- A z tobą czy wszystko w porządku?- spytała.
- Przecież już wczoraj było dobrze.- zrobił krok w przód.- To jak? Co postanowiłaś?
- Chcesz mrożonej herbaty?- zadała pytanie zmieszana.
- Nie, nie trzeba.- odmówił. Niecierpliwił się. Nie mógł się powstrzymać żeby nie zapytać.- Jo? Powiesz mi w końcu?
- Kendall…- westchnęła ciężko.- Będzie lepiej jak zostanę w Palmwoods.
- Co?- poczuł narastający smutek i rozczarowanie. Jego marzenie pękło jak bańka  mydlana.- Ale dlaczego? Sama mówiłaś, że  boisz się…
- No wiem, ale tu już nie chodzi o mnie. Nie czułabym się spokojnie śpiąc u ciebie, a wiedząc, że Marla została z tym typem sama. Muszę tu zostać, aby rozszyfrować co on knuje. Wiem to, czuję to. To jest tylko kwestia czasu. Marla będzie potrzebowała mojej pomocy.
- Ja rozumiem, ale czy ty trochę nie przesadzasz? Myślę, że mój pomysł by się tobie przydał, ponieważ wpadasz już w lekką paranoję.- wyjawił.
- Paranoję? Ja nie wpadam w żadną paranoję. Po prostu jestem ostrożna. Nie chcę żeby Marla przechodziła przez to samo co ja kiedyś. Czy ty tego nie pamiętasz?
- Pamiętam, ale… to było tak dawno. Może on sprawia takie wrażenie, ale chyba nie jest aż tak głupi żeby pakowaćsię w to jeszcze raz.- podrapał się po głowie.
- On chce, abyś tak myślał. Na razie nic się nie dzieje, a jak już wszyscy będą uważać, że sprawa ucichła, on zaatakuje!- podniosła głos.
- Jo, ja rozumiem, że się denerwujesz, ale teraz trochę przesadzasz.
- Wiesz co? Będzie lepiej jak już pójdziesz zanim powiesz za dużo.- odrzekła sucho.- Zostaw mnie samą.
- Ale Jo!
- Proszę cię żebyś wyszedł.- odwróciła się plecami. Kendall zgrzytnął zębami, a następnie bez słowa wyszedł z jej mieszkania. Nie tak to sobie wyobrażał. Cały w nerwach wrócił do domu.

Po południu Marla wybrała się do bladego osiedla. Chciała opowiedzieć Loganowi co się stało dzisiejszego dnia. Spojrzała na dom ich sąsiadki. Garaż był otwarty. Natalie właśnie wyparkowywała auto  przed dom. Dziewczyna zadzwoniła dzwonkiem. Przez okno zobaczyła jak James podchodzi do okna i naciska na przycisk. Furtka otworzyła się. James wyszedł na zewnątrz.
- Wiesz już co za niespodziankę szykujemy dla Carlito?
- Tak, wiem.
- Tylko musimy jeszcze wymyśleć jak pozbyć się go z domu na dość długo żeby przygotować wszystko.
- Jeszcze się zobaczy. Ostatnio do głowy przychodzą mi same dobre pomysły.- uśmiechnęła się. James też pokazał białe ząbki. Patrzyła na Marlę ciepłym spojrzeniem.- Gdzie Logan?
- Jest gdzieś na górze. Coś tam kombinuje z Kendallem. Logaaaan!- krzyknął tak głośno żeby mógł go usłyszeć.- Looooogaaan!- spojrzeli w jego okno.- Loggie bear!- ten pseudonim poskutkował. Logan podbiegł do okna, otworzył je i zmarszczył brwi, bo słońce świeciło mu w oczy.
- Po pierwsze nigdy tak do mnie nie mów. Wiesz, że tego nie lubię! A po drugie. Nie drzyj się tak!- zauważył, że Marla stoi na dworze.- Aaa! To trzeba było tak od razu.- zamknął okno.
- Zaraz przyjdzie.- poinformował ją James.- Fox!-zawołał swojego pupilka. Fox już sporo podrósł. Przybiegł szczęśliwy, zrobił kółko wokół Marli i swojego pana. James wyciągnął smycz z kieszeni i przymocował ją do obroży psa.- Chodź na spacer lisie ty jeden. James i Fox opuścili teren swojej posesji.
- No cześć.- Logan zszedł na dół i pocałował dziewczynę.- Jak tam dzień? Spokojnie tam u was?
- Mam ci coś do opowiedzenia.
- Ooo Logaaaan!- Natalie wychyliła się przez graniczący z nimi średniej wysokości płot. Ubrana była tylko w różowe spodenki i związaną błękitną koszulkę wokół biustu. Była cała mokra. Woda spływała jej po brzuchu, a z jej mokrego warkocza ściekały kropelki wody.- Logan. Myłam właśnie auto, ale coś mi się zepsuło. Mógłbyś tu przyjść i zobaczyć co mu jest?
- Teraz jestem trochę zajęty.- wytłumaczył chłopak trochę onieśmielony wyzywającym strojem sąsiadki.
- Ale nie zajmę ci wiele czasu, a to bardzo ważne. Zaraz muszę jechać do agenta.- zrobiła proszącą minkę i zatrzepotała rzęsami. Logan podrapał się po głowie. Szatynka skrzywiła się.
- Zajmie mi to tylko chwilę, a zaraz przyjdę do ciebie.- powiedział do Marli.- Dobrze?
- Aha…- odpowiedziała. Logan puścił do niej oczko. Dziewczyna założyła ręce i zwinęła usta w cienką linie. Weszła do mieszkania. Szybko weszła na pierwsze piętro gdzie znajdowały się ich pokoje. Otworzyła okno na korytarzu skąd była idealna perspektywa do oglądania co się dzieje na płotem. Uchyliła jeszcze bardziej okno, aby było słychać o czym rozmawiają. Nie wierzyła, że to robi.
- Sprawdź tutaj.- Natalie wskazała palcem na maskę samochodu.- Coś tutaj się zepsuło. Nie wiem co to jest. Nie znam się na tym.
- Chwila.- Logan zajrzał do środka.- Nie widzę za razie żadnego problemu.
- Spójrz głębiej.- modelka położyła mu dłoń na ramieniu.- To tak dziwnie warczy, a to zupełnie nowy samochód.- Marli trochę ścisnęło serce jak zauważyła, że sąsiadka go molestuje. Niech ona zabiera od niego te łapy.- powiedziała do siebie pod nosem. Przecież nic się nie dzieje, ona go tylko maca po plecach. Boże? Co ja w ogóle mówię?- zamknęła okno. Otrząsnęła się. Wiedziała, że jej zachowanie jest nie na miejscu. Logan zasługuję na to, aby obdarzyć go zaufaniem. Zeszła na dół. Wyjrzała przez płot. Natalie właśnie szeptała coś chłopakowi do ucha, roześmiał się. Marla przerwała im miłe chwilę.
- I jak tam praca nad silnikiem? Problem rozwiązany?- zapytała udając, że tamta sytuacja wcale na nią nie wpłynęła. Natalie spojrzała na nią jakby im w czymś przeszkadzała.
- Tak. Wszystko w porządku.- odpowiedział rozśmieszony brunet.- Cześć, Natalie.- pomachał jej i przeszedł na swoją część.
- Dzięki za pomoc. Jesteś niezastąpiony.- słodziła mu.
Kiedy Natalie weszła do mieszkania, szatynka postanowiła dyskretnie go o coś zapytać.
- Fajna ta wasza sąsiadka.
- No… Natalie jest jak to sąsiadka… miła i bardzo pomocna.
- Ach tak… lubisz ją?- zawahała się pytając go o to.
- Tak. W końcu nie zrobiła nic żebym myślał odwrotnie, a dlaczego pytasz?
- Tak po prostu…- spuściła wzrok. Kopnęła kamyk leżący na trawie.
- Czy ty jesteś zazdrosna?- wyszczerzył się.
- Ja? Nieee. Chciałam tak z czystej ciekawości…
- Oj, nie musisz być o nią zazdrosna.- objął ją w pasie.- Kocham tylko ciebie. Przecież wiesz. Wierzysz mi?
- Wierzę.- pocałowali się namiętnie. Gdzieś w tle słyszeli jak szczeka Fox.
- Uwaga! Pies patrzy.- zagroził im żartobliwie James.- Chodź Fox. Tutaj ciebie nie wychowam.
- Oducz go gryzienia moich kapci.- dodał Logan.
- Może gryzie je, bo czuje swojego.- uśmiechnął się złośliwie.
- Ha, ha. Śmieszne…- zironizował.
- Dobrze się stało.- tłumaczył.- I tak nadawały się do śmieci.
- No teraz to się prosisz!- puścił dziewczynę i zaczął gonić Jamesa po podwórku.
- Ha, ha! Jesteś zbyt nerwowy!- uciekał przed nim szatyn krzycząc.

Chłopaki biegając po posesji, strasznie zgłodnieli. Kendall wyszedł załatwić sprawy na mieście związane z imprezą. NIe był w humorze, ponieważ cały czas myślał o Jo. Zostali w domu we trójkę, więc zamówili sobie pizzę z pepperoni. Siedzieli razem na tarasie. Słońce odbijało się w basenie. Pogoda była miła i przyjemna. Marla ściągnęła z siebie seledynowy sweterek i powiesiła na swoim krześle. Logan przyniósł wielki dzban soku pomarańczowego, położył go na stole. Niespodziewanie ktoś zadzwonił do furtki. James wstał z krzesła. Podszedł do jednego z dwóch przycisków otwierających drzwi. Jeden był z przodu, drugi z tyłu. James wrócił na miejsce. Po chwili dołączyła do nich Natalie. Nadal miała na sobie te same skąpe spodenki, jednak koszulę miała już rozwiniętą. W dłoni niosła tackę. Na tacce znajdowały się apetyczne babeczki.
- Witam ponownie najlepszych sąsiadów.- uśmiechnęła się.- Pomyślałam, że przyniosę wam cytrynowe babeczki, które wczoraj upiekłam. Ja tam jestem na diecie. Zjem jedną to przez trzy dni już więcej żadnych słodyczy.
- Cytrynowe?- zapytała Marla. Pamięta skądś te wypieki. W styczniu była z Alexą na końcu miasta w kawiarence. Alexa postawiła jej podobną do kawy. W dodatku jej babcia robiła dobre babeczki i nie tylko. Raz nawet jej babcia podała jej przepis na te wypieki. Marla je uwielbia. Do dzisiaj trzyma gdzieś ten przepis.- To jedne z moich ulubionych. Mają taki pulchny spód…
- Taaak.- usiadła na wolnym krześle prawie ją ignorując co nie spodobało się szatynce. Pomyślała, że będzie w stanie ją zaakceptować, ale daje wrażenie, że sama tego nie chce.- Logan? Spróbujesz? Chcę wiedzieć czy ci smakują. James ty też spróbuj…i Marla…- wszyscy wzięli do ręki przysmak i spróbowali.
- Zwykle nie jadam takich rzeczy, ale to jest niesamowite.- powiedział James. Uśmiechnął się i puścił oczko do Marli. Do końca nie wiedziała jak to zinterpretować.
- Delicje.- potwierdził Logan.
- Nooo…- Marla wzięła kęs i wyczuła doskonały smak. Była przekonana, że te babeczki to te same z kawiarni lub jakiejś innej. Mają taki sam smak, aromat, lukier… wszystko się zgadzało. Domyśliła się, że Natalie ściemnia i je tylko kupiła. Jednak nie chciała wynosić pochopnych wniosków tylko ją dyskretnie o to zapytać.- Co do nich dodałaś, że są takie dobre? Moja babcia je robi, ale te nie smakują jak te. Te są nawet lepsze. Co ty do nich dodajesz?- modelka zdębiała na chwilę.
- No jak to co? Cukier, mąka… Jajko? Cytryny…- jąkała się wymieniając pewne składniki.
- A. A cytryny? Jak je przyrządziłaś? To jest bardzo interesujące.- mówiła z lekkim podekscytowaniem. Czuła, że przyłapie ją na kłamstwie.
- Trzeba je, trzeba… Ach. Co ja wygaduję?- machnęła ręką.- Przecież to jest tajny przepis rodzinny. Nie mogę nikomu zdradzać szczegółów.- wyplątała się zadowolona. Marla już nie chciała nic dodawać. Czuła, że przegrała tę sprawę. James wyczuł, że atmosfera pomiędzy dziewczynami jest napięta. Postanowił zainterweniować.
- Natalie? Chcesz soku?- zapytał.
- Chętnie.- włożyła resztę babeczki do ust. James chciał już podnieść dzbanek.- Nie, nie… Ja wezmę.- poprosiła z pełną buzią. Natalie wzięła dzban. Nalała Jamesowi, Loganowi, potem sobie. Wciąż mieliła ciastko w ustach. Kiedy chciała nalać Marli, brunetka upuściła nagle dzbanek na stół, na którym zrobiło się pęknięcie. A cały sok wylał się szatynce na kolana. Marla gwałtownie wstała cała rozzłoszczona. Wiedziała, że zrobiła to specjalnie. Wcześniej spojrzała na nią, wyglądała tak jakby zamierzała to zrobić, tak czuła.
- Jestem cała mokra!- patrzyła na swoją bluzkę i spodnie. Ręce kleiły je się od soku.
- Przyniosę coś do wytarcia.- pobiegł do środka James. Natalie przełknęło ciastko.
- Bardzo przepra-szam. Ekh- e!- zaczęła się dławić. Babeczka stanęła jej w gardle.
- Natalie?- duszenie się kobiety odwróciło uwagę od mokrej dziewczyny. Logan zaczął działać. Stanął za nią. Objął ją i nacisnął na brzuch. James przybiegł ze ściereczką. Zobaczył co się stało. Podszedł do Marli i zaczął wycierać jej spodnie. Dziewczyna wyrwała mu ścierkę z ręki dziękując cicho. Zaczęła się wycierać. Podeszła do basenu, aby umyć w nim ręce. W tym samym czasie modelka przestała się dusić.
- Oh, Logan! Uratowałeś mi życie!- rzekła zwracając się do niego jak do bóstwa. Pocałowała go w policzek i przytuliła. Marla i James stali z boku przyglądając się jej zachowaniu.
- Zrobiłem tylko to co do mnie należało. Przecież mogłaś się udusić.- pokazał swój słynny uśmieszek z dołeczkami.
Kiedy Natalie oblężyła wybawcę podziękowaniami, Marla stwierdziła, że obejdzie się bez pizzy.
- Wiesz James… jak przyjedzie ta pizza to zjedzcie ją beze mnie. Ja wracam do domu.- powiedziała do niego.
- Nie wygłupiaj się. Chodzi o to?- zapytał ją na boku.
- Przecież zrobiła to umyślnie. Chce mnie się pozbyć i jej się udało. Jestem cała mokra, nie będę tak jadła. Zresztą… co ci się będę tłumaczyć?
- Jesteśmy przyjaciółmi w końcu.
- Wiem JD.- uśmiechnęła się na chwilę.- Powiedz Loganowi jak już wróci do rzeczywistości…- naznaczyła w powietrzu ręką coś na kształt pętli owianej wokół siebie.- To powiedz mu, że wróciłam do domu. Otwórz mi furtkę.
- Odprowadzę cię.- podał jej sweter z krzesła.
Szli chodnikiem. James otworzył jej wrota. Pomachał przyjaciółce odprowadzając ją wzrokiem. Patrzył jak dziewczyna oddala się z każdym krokiem. Coś go podkusiło, aby ją jednak dogonić.
- Czekaj!- dorównał jej kroku. Obok nich przejechał samochód dowożący pizzę.
- A pizza?
- Jestem na diecie. Zjem jedną to przez trzy dni nie zjem żadnej pizzy.- udawał ich sąsiadkę. Marla się zaśmiała.
- Wiedziałeś, że te babeczki są kupne?
- Wiedziałem. I trochę mnie to rozbawiło.
- Ja wiem co ona kombinuje…
- Daj spokój. Martwisz się tym? Mówię ci. Kiedyś byłem modelem i do dzisiaj myślałem, że ludzie z tej branży muszą mieć poukładane w głowie. No i pomyliłem się.
- Czuję, że z tobą mogę porozmawiać o wszystkim.
- Z Loganem też możesz.- dodał.
- Wiem. Ale wiesz jaki on jest. Każdy według niego jest dobry dopóki na własnej skórze się nie przekona. On jest zbyt dobry.
- Przynajmniej odzwyczaił się ciągle w ciebie wpatrywać. Ja rozumiem żeby na kogoś patrzeć, ale…- nie dokończył.
- Logan ma swoje wady jak każdy. Ma tendencje do natarczywego gapienia się na ludzi, ale wiesz… jak człowiek jest zakochany to wady drugiej osoby stają się dla niego niewidoczne. Ty tez masz wady, JD.
- Ja? Ja jestem niesamowity!-napiął bicepsy.
- No właśnie. Oj, chyba nie do końca zwalczyłam w tobie tę cechę, co?- uśmiechnęła się.- Taki żarcik.
- No to proszę. Jakie ja mam wady?
- No na przykład… ciężko ci jest przyznać się do błędu. Albo na siłę próbujesz kogoś przekonać do swojego zdania nawet jeśli nie masz racji, a o tym wiesz.
- A ty, Pani Idealna? Chowasz się pod etykietą damy z klasą. Herbatka o piątej i takie tam.- zaśmiał się.
- A co to ma znaczyć?- szturchnęła go łokciem.- Masz coś do herbatki, milordzie?
- Oczywiście. Co to ja miałem powiedzieć… A! W dni powszednie jestem wzorem do naśladowania, wiesz?
- To jest wada?- zbliżali się do wejścia.
- Nie, ale kiedy ktoś zajdzie ci za skórę potrafisz pokazać pazur. O! I pedantycznie układasz rzeczy. To jest chore! Wchodzę do twojej kuchni, a tam słoiczki w takich samych odstępach od siebie, no wszystko! Kota można dostać.
- Wcale nie.- doszli do granicy normalnego świata a bladego osiedla.- Dzięki za poprawienie humoru.
- Polecam się na przyszłość.- zasalutował.- Na razie.
- Pa.- poszła w swoją stronę zapomniawszy, że klei się od soku. Odwróciła się jeszcze na chwilę patrząc jak James wraca do domu i uśmiechnęła się pod nosem...





  * Jak myślicie? Czy Jo przesadza? Czy dobrze zrobiła nie zgadzając się na przeprowadzkę? Tak, wiem. Jestem zła powodując, że Jo zrobiła co zrobiła, ale to jeszcze nie koniec ;) Czy Logan pozna się na Natalie?
11-sty tysiak grzmotnął na blogu, a jeszcze tydzień temu przeżywałam dyszkę. To Wy mnie tak uszczęśliwiacie. You are AMAZING ♥

Do środy :*

PS Justine Rusher samą powrotną obecnością wywołała uśmiech na mojej twarzy :*

16 komentarzy:

  1. To było chujowe!!! Zawiodłaś mnie!!! Foch wgl!!! Taki tam żarcik, pamiętasz jak ostatnio się zastanawiałaś czy kiedyś Cię zaskoczę i tak napiszę? ;D
    Rozdział mega! Natalie mnie denerwuje, jak ona mogła zrobić takie coś Marli?! A co do Marli, ona i James jakoś ostatnio niebezpiecznie się do sb zbliżają... Coś Ty wymyśliła? Czekam na kolejny ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, początek Ci się udał. Nie zasnę :p ale przynajmniej jesteś spostrzegawczy ;) Zobaczysz czy Twoje przypuszczenia są słuszne ;)

      Usuń
  2. Jo mnie zaskoczyła. Takiego zagrania z jej strony się nie spodziewałam. Do ostatniej chwili byłam pewna, że zamieszka z Kendallem. I chyba zgodzi się na prowokacje. Logan? Nie wiem, ale mam nadzieję. Rozdział świetny! Czekam na nn! Dzięki za te pytania na koniec, pomogły na mętlik w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam zaskakiwac. Az taki mialas metlik w glowie? :) Marta...zaskakuje mnie o ktorej wstalas ;)

      Usuń
    2. Dziewczyno... ja mam problem ze wstaniem o 7 ;) Podziwiam :)

      Usuń
    3. Ja akurat mam problem z doleżeniem do siódmej. Taka już jestem... I dałam nowe, jakbyś się nudziła.

      Usuń
  3. Zajefajny rozdział. Nie wiem co myśleć o Jo. Trochę przesadza, ale rozumiem, że ma uraz o Nickai nie chce by Marla przeżywała to sama. Natalie chce poderwać Logana i zgadzam się z pierwszym komentarzem, że ostatnio Marla i James zbliżyli się do siebie. Niepokoje się dlatego to takie zajebiste ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Przeciez nic sie nie dzieje. Ona go tylko maca po plecach" :D No fakt. Nic sie nie dzieje :p Mimo ze nie dzialy sie jakies happy rzeczy to wychodze z usmiechem ;) lol genialny post. See ya, K.C.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie powiem. Jo mnie zaskoczyła, ale w sumie a rację. Nie chce zostawić Marli z ty samej. Ale jestem ciekawa... czy stanie się coś złego Jo, gdy ta pozostanie w Palmwoods??
    I znów wcina się ta Natalie -_- nie ma to jak okłamać ludzi z wypiekiem cytrynowych babeczek, heheh xD
    Zgodzę się z innymi i przyznam, że również uważam, iż James i Marla coraz bardziej się do siebie zbliżają.
    Czekam niecierpliwie na nn :**************
    Pozdrawiam Stelss :*****************

    OdpowiedzUsuń
  6. Marika ty zoboczeńcu ! Ja się ciebie boję. Rozdział super. Jestem leniem, więc nie będę dużo pisać. :-P Czekam na następny.
    Całuski od Oliwii lenia :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze byłam zboczeńcem :P Tylko nie wiem gdzie w tym rozdziale się tak zdradziłam ;) Nie widzę tego :p

      Usuń
  7. A mnie Jo nie zaskoczyła, nawet pomyślałam, że dobra z niej przyjaciółka skoro nie chce zostawić Marli z tym samą sobie. A ona i James??? Czyżby romans wisiał w powietrzu? Jestem też ciekawa relacji Natalie i Logan, ech czy on jest naprawdę tak ślepy? Pozdrawiam i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ Ciri

    OdpowiedzUsuń
  8. dajcie mi nóż ;---; Natalie, przypominam, że w moich oczach jesteś skończoną idiotką... Nie ma to jak odbijać komuś faceta T.T Czekaj...
    Te! Masełko! Ty powinieneś Sratalie (taka nowa ksywka ☆) za drzwi wywalić. ...
    Rozmowa na końcu mnie rozwaliła ♥
    czekam nn! ;*

    PS: Mój blog będzie niedługo znów otwarty, pojawi się także streszczenie ;) Mam nadzieję, że nie będzie to dłużej niż 2 tygodnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Bo od kiedy na bloggerze mi się wyświetliło, że od Twojego ostatniego posta minął już miesiąc to ja codziennie sprawdzam czy przypadkiem nie jest już aktywny :p Taka ciekawość po prostu. Wiem, że miałaś poinformować, ale tak na wszelki wypadek nie zaszkodziło :D

      Usuń
    2. to mam dobrą wiadomość - piątek/sobota - wielkie otwarcie! ;)

      Usuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział