środa, 15 października 2014

Rozdział 78 i 79

Następnego dnia obudzili się mniej zdołowani niż poprzedniego dnia, bo wiedzieli, że mają siebie. Nadal było im źle i marzyli o powrocie do domu. Jednak patrzenie na siebie wzajemnie łagodziło ich. Nie czuli tak wielkiej depresji. Nie dało się jednak ukryć, że mieli już dość siedzenia na metalowych krzesłach. Logan był aż tak uparty, że próbował tak długo podskakiwać żeby przeczołgać się do drzwi, lecz Marla mu to odradziła. Stwierdziła, że jak usłyszą stukot, to tu przyjdą. Logan pożałował, że siedzenie nie jest drewniane, bo by tak długo stukał póki by się nie rozpadło.
- Dzień dobry!- przywitał się z nimi Greg.- Jak wam się spało?
- A jak myślisz?- Logan spojrzał na niego jak na idiotę.
- Spaliśmy na krzesłach jeśli można nazwać to snem.- wtrąciła dziewczyna.- Trzeba było nas przynajmniej przykuć do belki tej na podłodze żeby można było się wyspać.
- To, że śpicie na krzesłach jest celowe. Logan już się przekonał. Gdy wstajecie i uciekacie, łatwo jest was dogonić, bo nie jesteście rozciągnięci. Trzeba było poprosić o poduszkę.
- W dupę możesz sobie wsadzić tę poduszkę!- wyrzuciła mu w twarz.
- Niegrzeczna…- Greg puścił jej oczko.
- Zrobię wszystko tylko nas wypuść.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo zostanę sam i będzie mi bardzo, bardzo, ale to bardzo smutno.- zaśmiał się szyderczo.
- W wariatkowie znajdziesz przyjaciół.- odezwał się Logan.
- Uwierz mi, nie są przyjaźni.- odpowiedział.
- Byłeś tam?- nie mógł się powstrzymać przed zadaniem tego pytania.
- Jakiś czas…
- Jakiś czas za krótko.- uśmiechnął się, bo udała mu się riposta. Greg spojrzał na niego groźnie.
- Proszę.- Marla jeszcze raz spróbowała.- Przecież po coś to musisz robić. Może poza psychiczną zemstą chcesz coś jeszcze. Co chcesz? Pieniędzy? Zażądasz okupu?
- Nie chcę pieniędzy…- przybliżył się.
- To czego?
- Ciebie.- na te słowa wzdrygnęła się.
- Mnie? Po moim trupie.
- Niech będzie.-uśmiechnął się. Włożył rękę do kieszeni. Domyśliła się, że trzyma tam pistolet.
- Czekaj. Na żartach się nie znasz?
- Chciałbym żebyś była moja…- powtórzył. Pogładził ją po włosach.
- A może coś innego?- zapytał Logan.
- Na początek chciałbym dostać coś czego nie dostałem poprzednim razem.- zaczął rudy.
- Czego?- zadała pytanie ożywiona.
- Śpiewaj Blind love.
- Teraz?
- A kiedy?- przytknął jej swoją twarz do jej twarzy drąc się.- Jasne, że teraz.
- Jesteś chory, wiesz?
- Rób co ci każe!- złapał ją za włosy i pociągnął. Logan syknął na niego, ale ten nie zwrócił uwagi. Dziewczyna zaczęła płakać.
- Nie mazgaj się!- krzyknął.- Nie da się czysto śpiewać kiedy lecą łzy.
- Czysto?- powtórzyła pod nosem.
- Masz jakiś niedosłuch? Żeby było ciekawiej…- wyciągnął broń z kieszeni i wymierzył w Logana, który podskoczył razem z krzesłem na widok pistoletu.- Zagramy w grę. Jeśli sfałszujesz to odstrzelę mu łeb. Marla spojrzała najpierw na Grega ze łzami w oczach, a potem na Logana.- Śpiewaj!
- Sometimes I feel so lonely…- ciągnęła pierwszą zwrotkę. Nagle niekontrolowanie zaciągnęła się, co było skutkiem płaczu. Chciała kontynuować, ale Greg jej przerwał.
- Zacięłaś się!- spojrzał na Logana i nacisnął na spust. Chłopak zacisnął oczy, a Marla zaczęła krzyczeć jakby ktoś darł ją ze skóry. Jednak nie było słychać strzału. Nie wiedziała co się dzieje. On wciąż trzymał broń wycelowaną w jego kierunku, ale miał uśmiech na twarzy. Logan powoli otworzył oczy. Bał się tego co zobaczy.- Ups. Zapomniałem odbezpieczyć. Niezdara ze mnie. Co? Nikt nie chce tego skomentować? Odpyskować?- Logan bardzo chciał, ale się powstrzymał.- Zacznij jeszcze raz od tamtego momentu.
- When I saw your eyes, I…- tak dokończyła całą piosenkę. Starała się panować nad swoimi emocjami. Od niej zależało życie Logana.
- No.- Greg spuścił go z celownika.- Jak ładnie.- schował broń. Logan odczuł ulgę. Greg znowu ściskał w dłoni jej czerwoną bieliznę. Przyłożył ją do nosa.
- Co ty robisz?- zapytała niepewnie.
- Sprawdzam czy pachniesz podobnie.
- To jest moja bielizna. Tylko po to wkradłeś się do mnie? Żeby skraść mi majtki?
- Mam jeszcze twoją szminkę.- wyjął ją z drugiej kieszeni.
- Myślałam, że ją zgubiłam…- Greg podszedł do niej i otworzył ją.
- Co robisz?
- Będziesz ładniej wyglądać.- zaczął malować jej usta. Z bliska jego twarz wyglądała jeszcze okropniej niż z daleka.
- Zostaw…- szepnęła.
- No i się ubrudziłaś.- zmył jej opuszkiem palca to co wyszło za linię warg.
- Zostaw ją, powiedziała.- Logan dał o sobie znać.
- Zabieraj ode mnie swoje ohydne usta!- wrzasnęła gdy chciał ją pocałować.
- Niegrzeczna… i podoba mi się.
- Jesteś żałosny. Wolę umrzeć niż cię pocałować.- popatrzyła na niego z pogardą.
- Uparta.- nie dał sobie nic przetłumaczyć, ale odsunął się od jej ust.
- Gdybym tylko mógł, porachowałbym się z tobą!- odezwał się zakładnik.
- Ale nie możesz.- Greg odpowiedział mu imitując głosem małego bezkarnego dziecka.- Jak będziesz mniej pyskować to może przeżyjesz trochę dłużej. A teraz was zostawię.
- Zostań.- zatrzymał go.
- Ty chcesz żebym został?- zdziwił się.
- Chyba mamy prawo o czymś wiedzieć. Gdzie jesteśmy i co to jest za miejsce?
- Jeśli nie zauważyłeś to stara opuszczona fabryka czegoś tam…- machnął ręką.
- Gdzie?
- Czy to ważne? Istotne, że jest dość daleko, aby nie wzbudzić podejrzeń. Pałajcie się tym widokiem, bo to ostatnie miejsce, które widzicie na swoje oczęta.
- A gdzie mój samochód?- zagadywał go.
- Gdzieś w lesie. Czy to wszystko?
- Mam jeszcze prawo do jednego telefonu.- wypalił. Marla spojrzała się na niego z zapytaniem w oczach co kombinuje.
- To nie jest komisariat, Henderson.- zaśmiał się z jego prośby.- Odpuść sobie.- wyszedł.
Zapanowała cisza na krótką chwilę. Logan był poddenerwowany. Marla wolała nie pytać go o nic dopóki sam się nie odezwie.
- Szlag!- wyrwało mu się.
- Co ty kombinujesz?
- Co tylko się da!- odpowiedział niegrzecznie. Dziewczyna zamilkła. Po chwili znowu się odezwała.
- Boję się…
- Ja też, ale nie pozwolę sobie wejść na głowę.
- Kiedy to się skończy?- to pytanie zadała bardziej do sufitu niż do niego.
- Nie prędko…- nie zauważyli kiedy do hali wtargnął Nick.- Pan małomówny przyszedł.- burknął brunet.
- Chcesz przejść na dobrą stronę mocy?- spytała go Marla z nadzieją.
- Niestety nie. Jest już za późno.
- Nigdy nie jest za późno…
- Jest.- uparł się.- Potrzebujecie czegoś?
- Wolności!- ożywił się zakładnik.
- Chodziło mi o inne potrzeby.
- Miły z ciebie porywacz.- odrzekła Marla próbując zadziałać.
- Słucham?- pomyślał, że się przesłyszał. Logan przysłuchiwał się rozmowie ukradkiem.
- Jesteś taki miły i …- spojrzała Nickowi prosto w oczy.- Choć udajesz złego, ja wiem, że nim nie jesteś. Przypomnij sobie czasy, w których przyjemnie sobie gawędziliśmy i śmialiśmy. Jak mi pokazywałeś kroki taneczne i…
- Pamiętam.- przerwał jej.- Pamiętam też dni, w których mnie unikałaś, krzyczałaś, że nie chcesz mnie znać, odtrącałaś, groziłaś policją. Mam kontynuować?- zachowywał się jak żona mająca wyrzuty do swojego męża.
- To przez to, że robiłeś rzeczy nie z własnej woli…
- Co się stało to się nie odstanie.
- Co mam zrobić żebyś mi wybaczył?
- Nic.- wyprostował się.- Pójdę już.- trzasnął za sobą drzwi.
- Super. Mój plan nie wypalił.- chciała tupnąć nogą, ale nie mogła.- Nie mam już pomysłów na rozwiązanie tego słownie.
- Próbowałaś…

Do czwartej po południu dyskutowali o Nicku i Gregu, wyżywali się na nich słownie. Gdy im przeszło, zamilkli. Znali się już tak długo, a w dodatku byli w takiej sytuacji, że cisza już im nie przeszkadzała i nie była niezręczna. Logan zaczął martwić się o dziewczynę kiedy ta wpadła w napad panicznego śmiechu. Nie wiedział co zrobić. Śmiała się, ale był to podejrzany śmiech. Pomyślał, że powoli wariuje. To był już drugi dzień porwania. Nie jedna osoba dałaby się ponieść emocjom. Ale teraz wyjątkowo wolał żeby płakała niż się tak śmiała. Przestała się śmiać kiedy Greg przyszedł.
- Jak miło, że siedzicie na swoich miejscach.- uśmiechał się. Jego uśmiech nie wyglądał zachwycająco w towarzystwie jego drobnych piegów.
- To nie było śmieszne.- odpowiedział Logan.
- Rozluźnij się, Henderson.- najwyraźniej wrócił mu dobry humor. Logan pomyślał, że to dobrze, bo jest nadzieja, że nie będzie w niego mierzyć swoją pukawką.
- Trochę mi ciężko, bo jestem przywiązany do krzesła!
- Ach…- zaczął się do niego uśmiechać.
- Co?
- Nadal zastanawiam się co ona w tobie widzi.
- Wszystko jest lepsze od ciebie.- odpyskował.
- Jakiś ty miły…- nie przejął się.- Słyszałem kiedyś trochę o tobie.
- Niby co?- podniósł brwi.
- Na przykład, że z ciebie podrywacz i miałeś mnóstwo krótkich związków.- na te słowa Marla spojrzała się na Logana. Przypomniało jej się, że mało rozmawiał na ten temat. Słyszała jedynie o jakiejś Jeneviv z czasów liceum, ale nie wiedziała o tym co wyznał Greg. Logan zauważył jej spojrzenie, które kuło go w twarz. Przegryzł wargi delikatnie.
- To było kiedyś.- usprawiedliwił się szybko.
- Jesteś jak taka mieszkanka wybuchowa, wiesz?
- No dobra… wyżal się.
- Jesteś taki pół na pół. Nie można cię określić jednym słowem.
- Bo masz ubogie słownictwo troglodyto.
- Nie używaj słów, których nie znam.
- Właśnie.
- Życie z tobą musi być ciężkie, co? Raz jesteś poukładany, normalnie ideał. Troskliwy, inteligentny, bystry, zabawny i pomocny. A z drugiej strony jesteś imprezowiczem, który jak sięgnie do alkoholu to zmienia się nie do poznania. Widziałem cię raz w barze. Jakieś trzy miesiące temu.- Logan próbował sobie przypomnieć co wtedy się działo.
- No możliwe, że byłem w gdzieś…- pomyślał o dniu, w którym zerwał z Marlą i jak się wtedy czuł oraz gdzie poszedł.
- Widziałem cię. Siedziałem niedaleko. Jeny, beczka bez dna.
- Nie rozumiem nadal czemu tak nagle się mnie przyczepiłeś.
- Pamiętam jak przysiadła się do siebie taka ładna prostytutka w czerwonej sukience…
- Nic wtedy nie pamiętałem, a mój przyjaciel następnego dnia mi wszystko opowiedział. Do niczego nie doszło.- usprawiedliwił się gdy poczuł na sobie znowu jej przeszywający wzrok.- Ostatnio się kontroluję, bo wiem, że mam słabą głowę.
- Wiem też, że jesteś uparty, naiwny, irytujący oraz pyskaty i to z własnego doświadczenia.
- A ty jesteś zawistnym i niezrównoważonym psychicznie debilem. Weź, zejdź ze mnie.
- O co tu chodzi?- Marla nie orientowała się dlaczego Greg rozkładał Logana na czynniki pierwsze.
- Jestem zazdrosny. Ty mi powiedz co w nim widzisz.
- Dlaczego ciebie to obchodzi?- spytała.
- Żeby zająć jego miejsce.- uśmiechnął się.
- Chyba żartujesz! Nigdy nie będę twoja. Logan jest jedyny w swoim rodzaju i nikt mi go nie zastąpi. Ma swoje wady i zalety jak każdy człowiek, ale ideały po ziemi nie chodzą. A ty to jesteś do niego daleki. Musiałabym sobie poważnie uszkodzić mózg żeby wziąć cię pod uwagę.
- To się jeszcze okaże. Nieraz to sobie wyobrażałem.
- Niby co?
- Jak stoimy na ślubnym kobiercu i ksiądz wypowiada słowa: A czy ty, Marlabell Steward bierzesz za męża Grega Chase’a?
- Zaraz…- Logan myślał, że się przesłyszał. Marla chciała zapaść się pod ziemię.- Marlabell? O czymś nie wiem?
- Logan…- zaczęła nie kończąc. Nie wiedziała jak mu wytłumaczyć.
- Ha!- Greg rozbawił się całą sytuacją.- To ty nie wiedziałeś? Nie wiedziałeś, że Marla to tylko skrót od pełnego imienia twojej dziewczyny?- miał uśmiech od ucha do ucha.- Jesteś tyle czasu z osobą, której imienia nie znasz? Parodia!
- A ty skąd to wiesz?- spytała zła szatynka, której sekret wyszedł na jaw.
- Jak się włamałem to napomknąłem na różne dokumenty.
- Czy to prawda?- spytał Logan z wyrzutem. Miał zawiedziony wyraz twarzy.
- Nienawidzę swojego imienia. Wiem, że nie powinnam tego ukrywać przed tobą, ale mam alergię gdy tylko to słyszę.
- I może tylko ja o tym nie wiem!
- Nikt nie wie poza najbliższą rodziną, lekarzami i Gustavo. Tak Gustavo wie, przecież musiałam mu dać swoje dokumenty.- dodała szybko gdy Logan usłyszał to imię.- Tak to nikt nie wie. To był mój sekret.
- Ciekawe ile jeszcze tajemnic przed tobą ukrywa…- nakręcił go Greg.
- Już żaden.- dopowiedziała szybko zanim zdążył coś jeszcze powiedzieć.- Przepraszam, Logan.
- Czuję się oszukany. Nie masz do mnie zaufania?- spytał.
- Mam. To nie jest wielkie oszustwo. Ja rozumiem żeby wszyscy wiedzieli, a ty nie. Ale ukrywam to przed każdym. Uwierz mi, że miałam zamiar ci powiedzieć i jest mi przykro, że dowiadujesz się w takich warunkach. Wybacz…
- Nigdy więcej nie ukrywaj takich rzeczy.- odpowiedział tylko. Dał jej znać, że jej wybacza.
- I co?- spojrzał na nich Greg.- To wszystko? Koniec kłótni?- oburzył się.
- O co ci chodzi?- Logan spojrzał się na niego krzywo.- Kręcisz jakieś show?
- Przebaczysz jej? Nie rzucisz jej?
- Nie.
- Dlaczego? Ukryła przed tobą tożsamość.- nie mógł się z tym pogodzić.
- Na początku naszej znajomości też to zrobiła i jej wybaczyłem. I wcale nie ukryła tożsamości, bo ją dobrze znam. I kocham. A taki drobiazg nie jest tego wart, bo wiele przeszliśmy, naprawdę… gorszych kłótni. Wszystko się wyjaśniało, więc przez coś takiego nie będę niszczył naszego związku.
- Żałosne… ciekawe ile rzeczy jeszcze o niej nie wiesz.
- Odpuść sobie. Miałem taki okres w swoim życiu, że chciałem zostać psychologiem. Znam chwyty psychologiczne. Nie uda ci się nas skłócić.
- Ale ja bym chciał wiedzieć. Czy wiesz jaki jest jej ulubiony kolor? Sport? Buty? Rodzaj filmu? Owoc?
- Niebieski. Siatkówka. Baleriny. Horrory. Pomarańcze. Podać jeszcze ulubionego wokalistę?- zaśmiał mu się w twarz.
- To prawda.- potwierdziła.
- A ulubiona liczba?- Greg nie pozwolił, aby z nim przegrał.- Film? Danie?
- Czy to jest jakiś quiz? Teleturniej?- rozejrzał się nerwowo.
- Odpowiedz. Co tak milczysz? Wiesz?
- Nie…
- A ja wiem! Ha!- spojrzał na Marlę.- Jak możesz chodzić z takim ignorantem?
- Nie jestem ignorantem.- zaprzeczył mu stanowczo.
- Ciebie nie pytałem.
- Słuchaj. Fajnie, że się jarasz takimi pierdołami, ale ciekawostki z gazet i wywiadów to nie wszystko.- Logan uderzył w czuły punkt.- Są takie rzeczy, o których nie dowiesz się w ten sposób. Z kimś po prostu trzeba być żeby kogoś poznać.
- Myślę, że wiem więcej niż ty. Nie raz rozmawialiśmy…
- To nie jest jakiś wyścig tylko moja dziewczyna.
- Nie zmienia to faktu…- uparł się.
- Tak? Czy wiesz, że przed wyjściem na scenę niweluje stres tańcząc lub mówiąc do lusterka? Nie lubi fusów w herbacie, z kawy pije tylko cappuccino. Nie lubi gdy ktoś na nią patrzy jak je i pije, a oglądając horrory nie boi się, tylko śmieje. Nie lubi gdy ktoś do niej przeklina, bo sama tego nie robi. Kocha biżuterię, ale nie lubi złota. Przed snem musi się czegoś napić, bo nie zaśnie bez zwilżonego gardła. Gdy trzyma szklankę na szafce nocnej, przykrywa ją podkładką żeby nie dostał się do niej kurz. Uśmiecha się przez sen. Czasami jest tak uparta, że zrobi jakąś rzecz, której nie chcę, ale udowodni, że to zrobi. Nie lubi jak jej się prawi komplementy, bo wstydzi się rumieńców i automatycznie schyla głowę. Znam jej rozmiar ubrań, buta i co cię może zaciekawić… stanika.- uśmiechnął się triumfalnie mu w twarz. To ostatnie słowo wywołało na twarzy Grega czerwone plamy złości. Marla zrobiła się lekko różowa i odwróciła głowę.- Mógłbym tak cały czas.
- To było słodkie.- puściła mu oczko.
- Wcale nie!- zaoponował porywacz. Odwrócił się.
- Ej? Gdzie idziesz? Jeszcze nie skończyłem.- kiedy Greg dotknął klamki, Logan postanowił jeszcze bardziej go podsycić.- Dwa do jednego, ziom.- trzasnął drzwiami.- No i zniknął.
- Uśmiecham się przez sen?- spytała po krótkiej chwili.
- Za każdym razem.
- Bo jestem z tobą.
- Kocham cię.- powiedział czule.
- Ja ciebie bardziej.
- Na chwilę zapomniałem, że jesteśmy porwani.
- Ja też.- potaknęła.
- Jeszcze z tego wyjdziemy. Obiecuję.



ROZDZIAŁ 79


Następnego dnia Logan nie ukrywał swojego zdenerwowania. To już nie był tylko strach. Buzowało w nim tyle złej energii, że dziewczyna bała zamienić się z nim słowa. Kiedy ona już powoli dawała sobie spokój myśląc, że już nic ich nie uratuje, ten wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej się uparł. Trzy dni sprawiły, że na jego twarzy pojawił się zarost. Marla mogłaby się delektować jego męskim widokiem gdyby nie fakt, że jest związana. Zdziwiło ich, że porywacze nie odwiedzili ich rano jak to zazwyczaj robią. Codziennie o dziewiątej przychodzili i sprawdzali. Była już dziesiąta co go bardzo zaskoczyło. Nie wiedział co kombinują. Przez jego głowę przeszło wiele myśli: Nie zjawiają się, bo coś knują. Wbijają gwoździe do naszych trumien albo jeszcze coś gorszego. Cały trząsł się z niecierpliwości. Nie czekał na śmierć, chciał uzyskać tylko pytanie czy jeszcze uda im się stąd uciec. Do głowy przyszedł mu jeszcze jeden szalony pomysł. Nie mógł o nim powiedzieć Marli, bo by się zdenerwowała, na pewno. Wiedział, że jest to zbyt ryzykowne, ale musi ocalić swoją dziewczynę. Nie pozwoli żeby stała jej się krzywda.
- Hej!- zaczął krzyczeć.- Heeej!
- Po co ich wołasz?- pisnęła. Z obawą patrzyła na wielkie, obite metalowymi płytkami drzwi. Po chwili zjawili się Greg i Nick.
- Czego?- burknął jeden z porywaczy.
- Mam potrzebę…- odpowiedział Logan.
- Dobra.- machnął ręką Greg.- Nick, rozwiąż go.- spojrzał na zakładnika.- Tylko bez żadnych sztuczek…
- Spokojnie. Przecież bez niej nie ucieknę.- uspokoił ich. Nick puścił go z więzi lin u rąk. Kucnął przed nim, aby rozwiązać liny u stóp. Kiedy tak się nachylał, Logan zauważył jak z jego paska wystaje kawałek pistoletu. Przełknął ślinę. Spojrzał na Grega, który odwrócił się do dziewczyny. Zagadała go czymś, sam nawet nie wiedział czym. Był zbyt przejęty widokiem broni na wyciągnięcie jego ręki. Pomyślał, że jeśli nie teraz to nigdy. Gdy tylko poczuł luz w stopach, zwinnym ruchem wyrwał mu pistolet z pasa. Ścisnął go w ręce i odskoczył do tyłu celując w Nicka. Złapał go w obie ręce. Nick patrzył na niego wciąż w takiej samej pozycji. Powoli się podniósł, a potem spojrzał na Grega, który dał mu znak głową żeby się nie ruszał. Jednak nie był zbyt przejęty.
Nie tak jak sam Logan. Dzierżył w swoich dłoniach pistolet. Czuł się z tym jak przestępca. Czując każdy element pod palcami czuł się jak winny, chociaż nic jeszcze nie zrobił. Celował raz w jednego, raz w drugiego. Za każdym razem trzęsły mu się ręce. Marla zamarła widząc swojego chłopaka z bronią w dłoni. Kropelki potu wystąpiły na jej czole. Modliła się tylko żeby nie stała mu się krzywda. Trzęsła się ze strachu. Logan spojrzał w jej zaszklone oczy, a potem na twarze porywaczy. Patrzyli na niego z kamiennym wyrazem twarzy jakby czekali aż wydusi z siebie jakieś słowo. Ku jego zdziwieniu, nie widać było w ich oczach strachu, a raczej ciekawość. Może byli aż zbyt pewni, że nie strzeli. Zebrał się w sobie. Już wiedział dlaczego tak się zachowywali. Broń nie była odbezpieczona. Sięgnął pamięcią do starych filmów kryminalnych i stało się. Sam nie wiedział jak. Greg tylko szturchał Nicka, aby nie ruszał się ze swojego miejsca.
- Wypuście nas, bo zastrzelę!- krzyknął.
- Nie zrobisz tego. Nigdy nie trzymałeś w dłoni broni.- odpowiedział spokojnie Greg z lekką nutą niepewności.
- Odsuńcie się, bo nie ręczę za siebie.- posłuchali się go i posłusznie odeszli kilka kroków. Spojrzał na Grega.- Nie wyglądasz na kogoś kto się boi.
- Jestem raczej zdenerwowany.- odpowiedział. Logan przypomniał sobie te same wymienione słowa tego dnia gdy zostali porwani i uśmiechnął się drwiąco.
- Ja to zrobię…- próbował ich przekonać do tego postanowienia. Zwinął usta w cienką linię. W jego oczach płonęła desperacja. Nick zrobił krok do przodu.
- Nie, Nick!- zatrzymał go raz jeszcze pomocnik.- Daj mu się pobawić. Teraz ja coś powiem. Rzuć tę pukawkę, Henderson. Zanim stanie ci się krzywda…
- Ani mi się śni! Rozwiążcie ją!- przez sekundę spojrzał na ukochaną.
- To ci się nie uda…- założył ręce rudy i zaczął się śmiać. Logan podniósł brwi. Przekonał się czy jeszcze raz trzyma broń w dłoni. Czuł suchość w gardle.
- Z czego się śmiejesz?
- Z ciebie, no bo z czego innego? Na co czekasz? Strzelaj!- rozłożył ręce szeroko gotów przyjąć strzał.
- Chcę dać tobie szansę.
- Ja tobie też, więc zróbmy tak…
- Nie będę ciebie słuchał. To ty posłuchasz mnie!- podniósł głos.- Po raz ostatni ostrzegam!- czuł jak ręce zaczynają mu się pocić i pistolet ruchomo pływa w jego uściskach.
- Doktorek będzie w nas mierzyć? To się nie godzi z twoim przeznaczeniem.- na te słowa Grega, Logan zwątpił. Przez jedną sekundę swojego życia, zwątpił we wszystko. Ochota na zostanie lekarzem również. Jego życie przeleciało mu między oczami, choć to on teraz celował im prosto w serce. Mętlik w głowie narastał. Poczuł napływającą falę gorąca. Mieli rację, za nic nie jest w stanie w nikogo strzelić. Przeklinał samego siebie w duszy. Jęknął cicho i opuścił ręce. Pistolet delikatnie zwisał mu na palcu prawej ręki.
- Głupi jesteś, że spuściłeś broń, ale mądry, bo wiedziałeś, że to niemożliwe. Wiedziałem, że zmiękniesz.
- Tak?- Logan pod wpływem impulsu jeszcze raz podniósł broń i bez opamiętania wymierzył w niego i nacisnął na spust zamykając oczy. Problem polegał na tym, że nie trafił. Nie trafił w nikogo. Nic nawet nie wystrzeliło. Nie było naboi.- Yy?
- Co za niespodzianka?- uśmiechnął się Nick, który od początku wiedział o wszystkim.- Nie ma naboi.
- Wiedzieliście…- wymruczał. Teraz ich pewność siebie była uzasadniona. Zrobiło mu się głupio, że mieli okazję się z niego ponabijać.
- Dlatego to było śmieszne.- uśmiech z twarzy Grega natychmiast zniknął. Sam wyciągnął swoją 
broń w jego kierunku.- A wiesz co jest najśmieszniejsze? Naboje mam ja.







* Za nami przedostatnie sklejenie rozdziałów. Serio mi się spieszy do zakończenia tej części. Nie mogłabym publikować teraz pojedynczo. Zastanawiałam się jak mogłam porozbijać wątej na tyle rozdziałów. Mniejsza o to :P
Stelss ostatnio zadała ciekawe pytanie. Powstrzymałam się na odpowiedzenie na nie z tego względu, że za jakiś czas odpowiedź pojawi się i to od samego Nicka ;) No chyba, że to pytania życia lub śmierci to mogę jakoś nakierować, a może macie inne pytania to wiecie co robić. Jesteście inteligentni, więc wprost nie powiem. Nie dziś. Nie wiem co ja piszę. Mam mętlik ;/
Jako zmęczona życiem osoba nie mam najmniejszych chęci na nic. Ostatnimi siłami pytam czy choćby trochę się podobało. I do soboty :*

PS Zapraszam na nowy rozdział na RHMF

PS Nie chciało mi się tu nic poprawiać, więc gdyby coś było źle albo głupio brzmiało to sorry ;)



13 komentarzy:

  1. Gregowi nie uda się ich skłócić. Tylko bez takich gierek. A lubi w nie grać jak widać. To było taaaakie chooooreee kiedy wąchał jej majtki. Na miejscu Marli to bym się porzygała :D Oj sorry. Marlabell, tak się nazywa. Przykro, że Logan dowiedział się w taki sposób. Nie spodziewałam się tego. I ten moment jak Logan zgasił Grega tym stanikiem haha. Drugi rozdział wywyołał u mnie wstrzymanie powietrza. Logan dzierżący pistolet w ręce. ''Doktorek będzie w nas mierzyć? To się nie godzi z twoim przeznaczeniem.'' To faktycznie mogło wywołać zwątpienie. No ale jednak strzelił. A raczej strzelił, ale dupa blada. Ciekawe czy faktycznie porzuci myśl o byciu lekarzem po czymś takim. Chyba, że tego nie przeżyje! O M G ja chcę sobotę! Genialne rozdziały. Lubię czytać o porwaniach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marlabell Steward pi raz drugi ukryła swoją tożsamość. Kto wie? Może to nie koniec niespodzianek. Logan jest miszczem w dyskusjach kryzysowych. Końcóweczka przerażająca. Po twojej wypowiedzi wyczułam, że jesteś taka zmarnowana. Co się stało?

    PS Rozdziały świetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Studia... myślę, że taka odpowiedź jest zadowalająca :) Akurat wczoraj miałam wolny czas. Tak sobie myślę: "a może napiszę rozdział czy cokolwiek ". Nic nie napisałam :( Mój mózg nie nadawał sie do myślenia...

      Usuń
    2. Oj biedactwo moje. Ty moja biała murzynko. Trzeba jednak tyrać. Od tego są murzyni :D

      Usuń
    3. Osz ty wredna małpo! Znowu ci się zachciało? Teraz kiedy do tego wracasz? Jesteś nadal zła za te widły w dupę? Zresztą nie odpowiadaj. Nie tłumacz się.

      Usuń
  3. Pierwszy taki długi, a drugi taki krótki :D
    Zaczynam się coraz bardziej bać.... Jak to? "A wiesz co jest najśmieszniejsze? Naboje mam ja" Zabiją Logana?! Nie mogą! Kurde.... Zestresowałam się, ale jak poczytam RHMF to mi przejdzie :)
    Marlabell :D
    Nick i Greg to dwoje dupków, ale i tak wolę ich od Natalie :3
    Jaki psychol kradnie czyjeś majtki? Już na samym początku, gdy było włamanie wiedziałam, że to któryś z nich, ale podejrzewałam Nicka.
    Zajebisty rozdział, pozdro :***

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim momencie? Żartujesz sobie? Kurcze, tak blisko było... Już miałam nadzieję, że ich wykiwali, a tu Diupa... Jednak podziwiam Logana za zachowanie zimnej krwi. Tak, wiem... Ktoś musiał. W tym rozdziale przypominał mi Wolverina, ale tylko w połowie. Pomijając drapieżność. Wiesz, o co mi chodzi. Skończyłaś w takim momencie... To dobra chwila na wtargnięcie Policji... Można powiedzieć, że klasyczna. Rozdział świetny. Czekam na nn! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. We're a group of volunteers and starting a new scheme in our community.

    Your web site offered us with valuable info to work on. You have done
    a formidable job and our whole community will be grateful
    to you.

    Feel free to visit my homepage Visit Website

    OdpowiedzUsuń
  6. No to sie narobiło... Ten psychopata celuje w Logana... Co do tego momentu, to tak jak Marta uważam, że to podręcznikowy czas na pojawienie się policji, choć uważam, że po Tb można się wszytskiego spodziewać. Może Greg wcale nie ma nabojów? Może ostatni razem, gdy mierzył w Hendersona też ich nie miał, a tylko powiedział, że pistolet nie jest odbezpieczony. Ja osobiście jako autor postrzeliłbym go w nogę i pozostawiłbym go tam, aż w końcu zjawiłaby się policja i wezwaliby też pogotowie. Ciekawe, co Ty wymyśliłaś :)
    Kiedy tak Logan wymieniał te cechy Marlabelli (lekkie zdziwko) to się czułem jak bym czytał o Tb. Wiem, że jej postać jest stworzona na Twoje podobieństwo i podoba mi sie to ^^ Jejku, jak oni się kochają...
    Drogi, znienawidzony Gregu: wąchanie tych gaci to lekkie przegięcie! Ogarnij się! Przykro mi, że nawet w psychiatryku cię nie chcieli, ale kufa bez przesady!
    Droga, kochana autoreczko: jestem zauroczony Twymi rozdzialichami, są cudowne i już nie mogę doczekać się soboty :*

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAAA! Mam pytanie, ale nie chce mi sie iść do zakładki, wybacz. Czy ta piosenka, którą Marla śpiewała Gregowi to jedno z twych dzieł? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach... może Ci się nie wydawało. Tak jest z tymi cechami, że znaczna większość należy do mnie. Fakt. Mam jakieś tam swoje piosenki, ale ta nie istnieje. To po prosty dwa zwykłe anglojęzyczne zdania :P

      Usuń
    2. Mylisz się. To dwa NIEzwykłe anglojęzyczne zdania. Juz mówiłem ze wszystko co napiszesz jest niezwykle ;) ;*

      Usuń
  8. Przeraża mnie ten chłopak. Trochę to dziwne jest jego zachowanie, ale są ludzie i ludzie.. Już myślałam że Greg odpowie zaraz po tym jak Marla oznajmiła że chcę umrzeć..
    ' Twoje życzenie, jest dla mnie rozkazem ' - Ale to by było głupie :). Taka afera o imię? Oj Logan.. Byś się wstydził. No końcowka była świetna, i taka urocza :).
    To się działo. Przeszly mnie ciarki, już myślałam że Logan strzeli, a tutaj taki psikus. Rozdział naprawdę fantastyczny, nie wiedziałam że tak zagrali Sobie na Loganie.. Czekam na następny ! :).

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział