środa, 11 marca 2015

Rozdział 124

- No to są chyba jakieś żarty!- wpienił się James. Zablokował ich korek. Marla wyjrzała do przodu. Nie było widać gdzie się rozpoczyna. Zerknęła do tyłu. Do samochodowego sznura dołączały kolejne. Szatyn cały chodził z nerwów. Zgrzytał zębami. Drapał paznokciami po kierownicy. Stali tak dopiero dwie minuty, a James zaczął walić głową o klakson. Nie można być człowiekiem bardziej niecierpliwym od Jamesa.- Cholera! Matka was więcej nie miała?!- rozniósł się jego donośny głos kiedy ktoś z przodu wpuścił auto jadące z równoległej drogi.
- James! Twoje zachowanie w niczym nie pomoże!
- Tak, bo ty nie byłaś w takiej sytuacji jak ja.- spojrzał w lusterko.- Nie pozwolę, aby kolejna moja dziewczyna uciekła do Nowego Yorku!
- Teksasu…- poprawiła go szatynka. James spojrzał na jej twarz. Patrzyła na niego z wyrzutem.- Może ona jednak mówiła prawdę.- oparła głowę o siedzenie.- Może ty rzeczywiście byłeś z Eleną tylko dlatego, bo widziałeś w niej Lucy.
- Nie!- zaprzeczył.- Ani razu tak nie pomyślałem!- zacisnął dłonie na kierownicy.
- Jesteś pewien?
- Tak. Nie wierzysz mi?
- Ja już nie wiem w co mam wierzyć.- wbiła wzrok w okno.
- A ty dlaczego mi pomagasz? Nie jesteś obrażona tak jak Logan?
- Nie chcę, aby Elena popełniła mój błąd.- wyjaśniła.- Ucieczka to najgorsze rozwiązanie.
- A jeśli nie zdążę?
- Bo się nie starasz!- warknęła na niego.
- To co ja według ciebie powinienem zrobić? Magicznym cudem auto zacznie lewitować i pofruniemy?!
- Schowaj tę swoją ironię do kieszeni.- założyła ręce.
- No tak! Pokłóćmy się jeszcze…- wywrócił oczami. Znów walnął w klakson.- Ja pitole!- kiedy Marla to usłyszała, parsknęła śmiechem. Przypomniał jej się wyraz twarzy Eleny gdy wypowiadała te słowa. Szatyn też się uśmiechnął.
- Będzie mi tego brakowało kiedy wyjedzie…
- Nie wyjedzie!- zaprzeczył. Nagle James przestawił bieg i zaczął jechać wprost na auto. W ostatniej chwili skręcił. Marlę z wrażenia zamurowało w fotel. Upewniła się czy jest zapięta. James opuścił jezdnie i teraz jej samochodem jechali po chodniku. Ludzie uciekali im z drogi.
- James, debilu!- szturchnęła go.- Wracaj na drogę, bo kogoś przejedziesz!
- Daj spokój.- otworzył szybę od swojej strony i wychylił głowę.- Uwaga!- krzyknął do ludzi, którzy szybko usuwali im się z drogi.- Uwaga! Przepraszam, że jadę chodnikiem, ale moja dziewczyna rodzi! Proszę usunąć się z drogi! Uwaga! Kobieta w ciąży!- schował głowę.
- Odbiło ci?- pisnęła rozglądając się po okolicy.
- A masz jakieś inne wyjście?
- Chcesz żeby znowu zabrali ci prawo jazdy?! Może to był zły pomysł żebyś kierował. Wysiadaj, ja poprowadzę.
- Siedź!- zagroził jej.- Nie wierć się, bo to ciebie zaraz wyrzucę. Tylko zrzędzisz.
- Może mam powód! Patrz!- złapała go za twarz i nakierowała ją na lusterko, które pokazywało sytuacje za nimi. W ich stronę jechał radiowóz policyjny. James przeklął pod nosem. Zgasił silnik. Policjant wysiadł z wozu i podszedł do kierowcy.
- Dzień dobry. Podkomisarz Beniamin Hatsky…- uchylił lekko głowę pokazując odznakę.- Poproszę dowód osobisty i prawo jazdy.- James był zmuszony dać mu dokumenty.- Hmm… James Maslow. A jednak to pan.- uśmiechnął się pod nosem.
- Proszę pana.- zaczął.- Wiem jak to wygląda, ale sytuacja jest poważna. Nie miałem innego wyjścia.
- Dlatego jechał pan chodnikiem? To jest pogwałcenie prawa. Z coś takiego należy się panu mandat i…
- Tak, tak. Niech pan już go wystawi, bo się strasznie spieszę.- pogonił go wywracając oczyma.
- Ale będę musiał pana zatrzymać.
- Słucham?! Nie, ja wiozę kobietę w ciąży.- zakłopotał się. Nie wiedział co wymyślić. Policjant zajrzał do środka. Marla próbowała jakoś zareagować, ale nie wiedziała jak. To była dla niej szok. Instynktownie złapała się za brzuch.
- Nie wygląda jakby rodziła.- rzekł komisarz z nutą sarkazmu.
- Bo to drugi miesiąc, jeszcze nic nie widać.- zapętlił się w kłamstwo James.
- Panie Maslow? Kogo chce pan oszukać? Ja mam córkę, która słucha muzyki tej pani obok. Jeszcze pamiętam jak wygląda. I z tego co wiem nie jest w ciąży i nie jest pana partnerką.- założył ręce.- Pojedzie pan ze mną.
- A nie da się tego jakoś inaczej załatwić?- skrzywił się szatyn.- Jako popularnym ludziom należy się jakaś ulga.- kiedy to powiedział, Marla spojrzała na niego jak na idiotę.
- Immunitet przysługuje tylko posłom. Proszę wysiąść z samochodu. Chyba, że mam zawołać kolegę do pomocy.
- Obędzie się bez niego.- dodała dziewczyna. Nagle dostała smsa od Logana.- Kurcze! Elena wyszła z mieszkania!- poinformowała Jamesa, który właśnie opuszczał samochód. Marla też wysiadła.- Panie Hatsky! Nie da się tego załatwić inaczej? Może jakieś pouczenie albo coś?
- Pouczenie?- prychnął.- Pani znajomy kiedyś już stracił prawo jazdy. Ostrzegali go już zapewne co będzie następnym razem.
- No dobra.- jęknął James.- Fakt. Wjechałem na chodnik i skłamałem co do ciąży, ale musiałem to zrobić. W tej chwili moja dziewczyna chce uciec przede mną do Teksasu. Zrobiłem to, bo bardzo ją kocham. Chciałbym zdążyć i jej wszystko wyjaśnić, ale nie uda mi się, bo pan stoi na mojej drodze. Wyjedzie i nigdy nie dowie się prawdy. Kobieta, która jest moim całym życiem właśnie ucieka mi sprzed nosa. Niech pan teraz nie patrzy na mnie jak na zwykłego kierowcę, tylko jak na mężczyznę. Miałem stać w tym korku i marnować każdą cenną minutę? Pan nigdy nie zrobił niczego głupiego dla miłości? Zrobię wszystko, zapłacę ile trzeba, ale proszę mnie puścić…- złożył ręce jak do modlitwy. Razem z Marlą czekali na jego decyzję.
- Panie Maslow…- westchnął. Spojrzał na swój radiowóz. Skinął do swojego kolegi na znak żeby do niego podszedł.- Proszę nie stawiać oporów i jechać razem z nami.

Elena usiadła na siedzeniu. Była zmęczona, ponieważ jej walizka ważyła więcej niż słoń po obiedzie. Oparła głowę o oparcie. Spojrzała na rozkład jazdy przybity do słupka. Przystanek nie cieszył się dzisiaj zbytnio wielką frekwencją. Koło niej na autobus czekało pięć osób. Obmyślała plan podróży. Autobusem na lotnisko, a stamtąd do North Richland Hills. Przez chwilę miała taką nadzieję, że James może przyjdzie tu i będzie próbował ją zatrzymać, ale tak się nie stało. Jakby nawet chciał, było już za późno. Autokar zjawił się punktualnie. Weszła do środka targając swoją ciężką walizkę. Usiadła w pierwszym rzędzie i odsapnęła. Patrzyła jak drzwi od pojazdu zamykają się. Nagle ktoś w ostatniej chwili zapukał do drzwi. Elena była przejęta kto to był. Po chwili jej oczom ukazała się ta postać. Była to zwyczajna kobieta po trzydziestce, która się spóźniła. Autobus ruszył. Wiśniowłosa oparła głowę o szybę. Kiedy zamknęła oczy, pojazd zatrzymał się gwałtownie powodując u niej natychmiastowe ożywienie. Wszyscy pasażerowie zastanawiali się co się dzieje. Na ulicy wyła syrena policyjna. Kierowca przestraszył się. Otworzył drzwi policjantowi. Jednak on nie wszedł. Zrobił to ktoś inny.
Po chwili James pojawił się w autobusie. Szybko odnalazł swoją zgubę. Dwie kobiety z ostatnich siedzeń głęboko westchnęły na jego widok. Elenie serce skoczyło do gardła. Nie wiedziała co powiedzieć. Była zaskoczona tym, że szatyn podróżował wozem policyjnym i zatrzymał dla niej autobus.
- Elena…- podszedł do niej bliżej nie zważając na resztę gapiów.- Przepraszam, że tak to wszystko wyszło. Nie chciałem tego. Gdybym mógł cofnąć czas, wcale bym się z nią nie spotkał. Kocham ciebie i jesteś dla mnie najważniejsza. Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła? Aby dojść do tego miejsca już sporo się natrudziłem. Złamałem prawo i przejechałem się radiowozem. Ale było warto nawet jeśli tylko po to, aby się zobaczyć. Proszę cię, nie wyjeżdżaj. Nie rób mi tego.- zapadła cisza.
- No zgódź się!- powiedziała staruszka, która siedziała cztery rzędy dalej.- Jest taki uroczy i zależy mu na tobie.- dziewczyna się uśmiechnęła.
- Elena błagam.- kontynuował.- Zacznijmy wszystko jeszcze raz. Chyba mam druga szansę?
- Masz idioto.- wstała i rzuciła mu się do szyi. Pocałowali się, a wszyscy zaczęli klaskać. James pomachał im, zabrał jej walizkę i razem wyszli z autokaru.- Jesteś niemożliwy. Już myślałam, że ci nie zależy i nie będziesz próbować mnie odzyskać.
- Dla ciebie wszystko.
- A jeśli chodzi o tą całą sprawę…- wciął się między nimi podkomisarz Hatsky.-Niestety prawo to prawo. Tym razem nie zamkniemy Pana, ale mandat się należy.- wręczył mu kawałek papieru.
- Dziękuję-e-e-e-e…- zaciął się gdy zobaczył sumę. Policjant uśmiechnął się trochę złowieszczo i wsiadł do wozu, po czym odjechał. Spojrzał na Elenę.- No nic. Najważniejsze jest to, że jesteś.

James z Eleną wrócili do domu Marli i Logana. Kiedy szatynka zauważyła, że wchodzą razem, odetchnęła z ulgą. Jednak warto było przeżyć coś takiego. Logan nadal był zły lecz już nie tak jak na początku. Ten czas pozwolił mu ochłonąć. Marla wzięła jej walizkę i zaniosła do pokoju. Elena jej pomogła. Brunet skorzystał z okazji, że są sami.
- James?
- Tak, Loggie?
- Jeśli jeszcze raz skrzywdzisz Elenę to cię zabiję, rozumiesz?- powiedział pół żartem, pół serio.
- Ok…- uśmiechnął się wystawiając szereg białych zębów.- Nie wiedziałem, że jesteś aż tak troskliwy i opiekuńczy co do niej.
- Wcale nie!- zapierał się.- Jest wredna, podła, arogancka, ale…- urwał.
- Ale jest twoją jedyną kuzynką. Jest dla ciebie jak druga siostra, od razu po Presley.
- No dobrze. Może i masz rację.- przewrócił oczami. Siedzieli tak dłuższą chwilę.
- Wiem!- ożywił się szatyn.- Nie siedźmy tak w domu. Ruszmy się gdzieś wszyscy. Mam taką ochotę teraz pobyt z przyjaciółmi, cieszyć się życiem, nie martwić się o nic.
- Następny biwak?- zaśmiał się Logan.
- Myślałem raczej o jakimś większym wypadzie. Samolotem. Będzie super. Trzeba odpocząć od tego miejsca na jakiś czas. Nie masz wrażenia, że czasami cię to przytłacza?
- Siemaneczko!-niespodziewanie w mieszkaniu zjawił się Carlos.
- Zapomniałeś zapukać.- powiedział na powitaniu pan domu.
- A po co jak tu jesteście na dole? Słuchajcie jest sprawa.- usiadł naprzeciwko nich.- Nudzi mi się niemiłosiernie. Może jakiś wyjazd.
- O wilku mowa!- zaśmiał się James.-Ty, Carlito jak zawsze wiesz kiedy przyjść. To co proponujecie?
- Brazylia.- zasugerował Carlos.
- Hawaje!- powiedziały jednocześnie dziewczyny, które usłyszały przez przypadek kawałek ich rozmowy.
- Wszystko tylko nie Hawaje.- pokręcił głową Carlos.- Braliśmy tam ślub z Alexą, a chciałem, aby pojechała też gdzieś z nami. Nie wiem czy się zgodzi jak usłyszy taką propozycję.
- Tym bardziej.- wciął się szatyn.- Przekonamy ją wszyscy. Tamto miejsce przypomni jej jak wspaniale żyło wam się razem.
- No ok.- kiwnął głową.- Ale żadnych swatek z waszej strony.
- Obiecujemy!- powiedział za wszystkich Logan.
- Lecimy na Hawaje!- pisnęła szczęśliwa Elena.






* Hejeczki! Dzisiaj jest cudowny dzień. Mogę sobie odhaczyć jedno życzenie z mojej listy. Występowałam dzisiaj na scenie i tańczyłam taniec brzucha. Ale frajda. Chcę Wam jeszcze podziękować, ponieważ statystyki się poprawiły. Wyświetlenia wróciły do normy. Wszystko wzrosło, prócz komentarzy :P Jednak teraz wiem, że nawet jakby tu było 5 komentarzy, to wiem, że wchodzi tu Was baaardzo dużo. Co nie zmienia fakty, że komcie są ważne. No bo kto powie inaczej? A największymi niespodziankami wiecie kto jest? Anonimki. Swą obecnością też cieszą :)
Dobra, dość biadolenia...
Tu jest jeden z moich ulubionych momentów na tym blogu, jak James jedzie chodnikiem by zdążyć :) Czego tu się nie robi z miłości? I jak widzicie Hawaje. Nastąpi seria rozdziałów gdzie akcja będzie sie tam rozgrywać, a będą się tam działy dość ważne rzeczy, więc bądźcie czujni i do soboty :*


16 komentarzy:

  1. Zaklepuję, wrócę po szkole :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bd drugi. Skomciam po praksach :)

      Usuń
    2. Wróciłam o 9, ale koleżanka do mnie przyszła i czuję się winna z tego powodu :( Nieważne. James, brakuje mi słów. Widać, że kocha Elenę i zrobi wszystko, ale rozbraja mnie to co zrobił :D Po chodniku? Moja dziewczyna rodzi! Oesu... Nie mogę się przestać śmiać :D Ciekawa, jaką sumkę dostał na tym świstku? Ale bogaty, to sobie poradzi :) Oby Alexa się zgodziła na Hawaje. Jak można się nie zgodzić na Hawaje? Carlos i Alexa muuuuuuuuuuuuuuuuuuuszą być razem <3333
      Supereściaściaściniusiński rozdział i czekam na nn. Sory, że tak krótko dzisiaj :(

      Usuń
    3. Spoko :) Jeśli powiem, że rozmiar nie ma znaczenia to kłamię? :)

      Usuń
  2. Ej no czemu to się zrobiło jako odp do koma Bunny?? Żal mego fona :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komciam komciam komciam. James wariacie :D. Ttylko tyle jestem w stanie o nim powiedzieć. Jestem pod wrazeniem jego zachowania. Ma u mnie plusa. Hahaha to o ddziewczynie w ciąży było dobre. A potem ta jego przemowa o milosci. Jak ten policjant mu kazal wsiadać to już myślałem ze się nie ugnie a ten go na ssygnale zawiózł do Elki. Lubię tego gościa. I sa ze sb dzięki niemu. Ja uwielbiam ten.zzwiązek! Niech ta głupia Llucy się do nich nie miesza. I jeszcze Logan zlagodnial. Jest git :)
      Alexa jak nie bd chciała jechać to ja związać i gębę zakleic i w walizce zatachac na miejsce. Ona musi jechać z nimi. Hawaje nadchodzcie! Tajemniczy czleku który.ma wrócić a ja chyba wiem kim jesteś nadchodz! Kolejny rozdiale nadchodz! Super rozdział bejbe :*

      Usuń
  3. O tak to był fajny rozdział :)
    James jak widać jest w stanie zrobić wszystko dla swej miłości. Widać, że kocha Elenę i chce z nią być. A Hatsky to śmieszne nazwisko. Przypomina psa rasy husky. Chociaż ja oglądałam kiedyś serial (a ty?) How I met your mother i tam była taka Robin i miała na nazwisko... nwm jak to się pisze... Szerbatski, ale chyba też pisane przez y na końcu. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie oglądałam kiedyś ten serial. Podajże Scherbatsky się nazywała i jest z Kanady, więc może dlatego. Ale i tak Barney jest moją ulubioną postacią :)

      Usuń
  4. W środku lekcji, w klasie krzyknęłam "Taak! Są razem"... na szczęście nauczycielka nie skomentowała :D
    JAMES I ELENA SĄ RAZEM!!!!!!!! Fak jes! Oby Alexa zgodzila sie na wyjazd :)
    Jestem stałą czytelniczką, ale komentuję pierwszy raz. Jakoś tak brak odwagi :/ Rozdział cudowny, czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak odwagi? Nie ma się czego wstydzić. Ja nie gryzę. Mogę się tylko cieszyć. Nareszcie wiem kim jesteś. Gdyby tak poznać każdego czytelnika...ah! Zrobiłaś mi przyjemność tym komentarzem. Sprawiłaś, że ktoś się uśmiechnął. To dobry uczynek :D

      Usuń
    2. Jestem z siebie dumna, dobrych uczynków nigdy za mało ;) Teraz już postaram się komentować każdy rozdział :D

      Usuń
  5. Tak sobie czytałam nowy rozdział na fizyce, ale baba kazała mi schować telefon czym mnie wkurzyła bo nie dała mi dokończyć, grr :/
    Ale odnośnie rozdziału: GENIALNY, wiedziałam ze oni do siebie wrócą, no przeczuwałam to :) haha, ale te przeprosiny w autobusie takie słodkie aww *__* , "żadnych swatek?" to chyba niemożliwe :), ogólnie genialny czekam z niecierpliwością na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę oszczędzać swoje wypowiedzi, więc:
      Do Niki K: Kolejna miła niespodzianka. Nie spodziewałam się komentarza od Ciebie. To bardzo miłe. Choć pewnie trudno sie tak połapać czytając, nie wiem czy tak było, ostatni rozdział. W końcu trzeba być naprawde zmotywowanym do nadrobienia wszystkiego, ale nie nalegam. Mam np bloga, który ma 14 rozdziałów. Tam też serdecznie zapraszam. NO i nie mogę doczekac się pierwszego rozdziału u Cb :)

      Do Betty: Tak mówiłam, że "wróci". W sensie takim, że spotkają tę osobę na Hawajach, dlatego będzie ciekawie :P

      Usuń
  6. Dobra dobra, Becia wróciła i niesie koma :) A więc tak... CUDEŃKO! James mnie rozwala swoją determinacją. A co tam, dajemy po chodniku. A może kogoś przejedziemy? Nieważne! Elena odjedzie! Ale wrócili do siebie! yay! Lucy ich nie powstrzyma. I ciekawe jakie przygody czekaja ich na tych Hawajach. i kiedy ma ktoś wrócić? Mówiłaś, że ktoś wróci...

    OdpowiedzUsuń
  7. James mnie zaskoczył. On i Elena? Nie spodziewałam się. Przewidywałam, że będziemy światkami sytuacji, gdzie ona się w nim podkochuje, a on uparcie traktuje ją jak kuzynkę swojego najlepszego przyjaciela. Tak, jak traktuje kuzynki najlepszych przyjaciół. Wciąż brakuje mi tej "starej" Lucy. Z kolei zdanie "Jeśli jeszcze raz skrzywdzisz Elenę to cię zabiję, rozumiesz?" wydało mi się baardzo na miejscu. Kuzyńska solidarność, nie ma co. Notka świetna. Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Happy End tylko u Marli ;d. Bardzo zabawne, było jak James wjechał na ten chodnik. Babcia w autobusie mnie rozwaliła! Może i Carlosowi się uda, życzę im Szczęscia! . Bardzo fajny rozdział, czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział