środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 137

Kiedy Marla obudziła się, Logana już nie było. Musiała znów przyzwyczaić się, że będzie wstawał wcześniej. Praca to praca. Zeszła na dół do kuchni. Poczuła się trochę dziwnie i nieswojo. Na dole nie było już Eleny, która z samego rana czekała na jej przepyszne śniadanie. Nie będzie słuchać jak kuzynostwo użera się ze sobą każdego dnia, dogryza sobie lub wyzywa od najgorszych. Wiele się zmieniło w przeciągu kilku dni. Było bez niej tak cicho. Zastanowiała się co teraz może robić Elena u Jamesa kiedy go też teraz nie ma w domu. Z jej rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi.
- Cześć.- w drzwiach pojawiła się Lily. Marla odkąd wróciła z wycieczki, widzi ją po raz pierwszy.
- No cześć. A co dopiero teraz do mnie przychodzisz? Napijesz się czegoś?
- No może kawy…- usiadła przy stole.- Nie przychodziłam wcześniej ze względu na Alexę. Ostatnio bywała u ciebie dzień w dzień.
- Aha.- dosiadła się.- Ty chyba nie wiesz, ale oni wrócili do siebie.
- Naprawdę?- uśmiechnęła się lekko. Westchnęła z ulgą.- To dobrze, bo myślałam, że przeze mnie się rozwiodą. Dobra, nie ważne. Gadaj co tam na Hawajach ciekawego robiliście.
- Mój Boże dziewczyno, ile się działo.- podała ja kawę.- Chyba mi trochę zejdzie, aby ci to opowiedzieć.- szatynka postanowiła w skrócie streścić przygody z każdego dnia. Lily słuchała ją uważnie z opadniętą z wrażenia szczęką.- No i po tym wszystkim wróciliśmy do domu… Tak to było.
- To wiele sobie nie odpoczęłaś.- pokręciła głową. Usłyszały jak ktoś puka do drzwi.
- Otwarte!- oznajmiła Marla.
- Siema!- do mieszkania weszła Alexa. Gdy zobaczyła Lily, uśmiech zszedł z jej twarzy.
- Ja chyba już pójdę…- podniosła się brunetka.
- Ja przyjdę innym razem.- powiedziała Alexa. Ich zdania padły z ich ust jednocześnie.
- Ej, słuchajcie dziewczyny.- zaczęła Marla.- Pozwólcie, że pójdę na górę, a wy sobie wyjaśnicie kilka rzeczy, bo tak nie można. Lubię was obie i będzie tak, że coraz częściej będziecie się widywać, więc radzę coś z tym zrobić.- poszła na górę.
Dziewczyny przez chwilę stały w miejscu i nie odzywały się do siebie. Lily wbiła wzrok w podłogę, a Alexa rozglądała się za czymś, nie wiadomo za czym po ścianie.
- No to może przynajmniej usiądźmy.- zaproponowała brunetka. Pena usiadła bez słowa na kanapie. Znów zapadła cisza.-I co? Będziemy tak siedzieć i traktować się jak powietrze?
- A co mam zrobić?- odezwała się w końcu.- Przespałaś się z moim mężem w namiocie na jakimś pijackim biwaku.
- No właśnie, pijackim… Ty nigdy nie zrobiłaś niczego głupiego czego mogłabyś żałować?- spojrzała na nią badawczo. Alexa zastanawiała się nad udzieleniem dobrej odpowiedzi.
- Nie wiem. No może…- sięgnęła pamięcią do takiego zdarzenia lecz wolała się nie przyznawać wprost.
- Ja naprawdę żałuję tego co się stało. Trochę nas poniosło. Teraz jak o tym myślę, to nic nie znaczyło. Z Carlosem się tylko przyjaźnię i nic więcej. Byliśmy trochę oboje zagubieni, ale nam przeszło. Bardzo chciałam, abyście znów byli razem.
- Serio?- spojrzała na nią unosząc brwi.
- Serio.- kiwnęła głową.- Jestem po fatalnym związku z takim jednym Avanem i nie chcę na razie się z nikim wiązać. Wróciłam do LA, aby zapomnieć o nim, a nie pakować się w następny chory związek. Od tego dnia, w którym się pokłóciłyśmy, myślę tylko o tym jak z tego wybrnąć. Marzę o tym, aby móc dzisiejszej nocy zasnąć spokojnie.- brunetka powiedziała szczerze co myśli. Alexa zaczęła ściskać swoje palce u rąk.- Przepraszam za wszystko…
- A ja…- urwała.- A ja przepraszam, że cię spoliczkowałam i nazwałam szmatą.
- Czyli, że wybaczasz mi?- ożywiła się.
- Carlosowi wybaczyłam, to tobie też chyba mogę, prawda?
- To co? Zgoda?- wystawiła dłoń.
- Zgoda.- uścisnęła ją.- Ale będę miała na ciebie oko.
- Czy ja dobrze słyszałam?- Marla zeszła na dół uśmiechnięta.
- Tak.- odpowiedziała blondynka.- Nie ma co drzeć kotów i psuć sobie każdego dnia.
- No to jak już tu jesteśmy i każda z was przyszła do mnie na kawę to zapraszam.- Marla zaprowadziła je do kuchni. Cieszyła się, bo jeden konflikt mniej do zażegnania. W tej chwili pomyślała o Lucy, ale szybko wymazała ją sobie z głowy, aby nie wydać się przed dziewczynami.


Elena stawiła się w pracy wyjątkowo późno. Zaspała. Kiedy się obudziła i zobaczyła, że zostało jej pół godziny na wyrobienie się, przeklęła pod nosem i pobiegła do łazienki. Pierwszy dzień po urlopie i taka wtopa. Wszystko zrobiła na odwal. Wszystko, aby tylko się wyrobić. Ten plan również nie wyszedł. Dziewczyna biegnąc już korytarzem w agencji zastanawiała się jaką wymówkę wymyślić szefowej. Postawiła na standard, czyli korki na drodze. Złapała za klamkę od jej gabinetu. Zdziwiła się, były zamknięte. Uspokoiła oddech i zeszła z powrotem na dół do recepcji.
- Sandra, gdzie jest Pani Lorenz?- spytała.
- Ano tak, bo ty nie wiesz…- ruda dziewczyna o niebieskich oczach spojrzała na nią litościwie.- Szefowa leży w szpitalu.
- Jak to?!- przejęła się.- I nikt mnie nie powiadomił? Czy wszystko z nią dobrze?
- Jest cała, ale nikt z firmy nie wie co jej konkretnie dolega. Ostatnio skarżyła się na częstsze bóle.
- Nic mi o tym nie wiadomo…- podrapała się po głowie.
- A tak jest już od miesiąca.
- W którym szpitalu leży? Pójdę do niej, może ja się czegoś dowiem.
- No. Z nas wszystkich to ciebie i Marlę lubi najbardziej. Tu masz adres.- podała jej kawałek papieru.- Pozdrów ją ode mnie.
- Pozdrowię i dzięki!- wybiegła z agencji.


Dziesięć minut później była już w szpitalu. Pielęgniarka z recepcji pozwoliła jej odwiedzić pacjentkę. Pani Lorenz szkicowała coś na papierze ołówkiem. Gdy zobaczyła, że ma gościa, schowała wszystko do teczki i odłożyła na półeczce uśmiechając się. Elena przywitała się z nią, a następnie usiadła na taborecie obok jej łóżka.
- Jak tam urlop, Eleno.- spytała.
- Dobrze, a co u pani?
- Mogło być lepiej.- westchnęła.- Cieszę się, że przyszłaś, bo mam do ciebie sprawę.
- Co pani tylko będzie chciała…
- Nie mów mi pani. Wiem, niedawno stuknęła mi pięćdziesiątka, ale cóż. Mów mi Cassie.
- Dobrze, miło mi.- uśmiechnęła się.- Ale co to za sprawa. Coś ważnego?
- Weź tą teczkę.- wręczyła jej do ręki.- Chciałabym, abyś się tym zajęła.
- A co to jest?- obracała rzecz w dłoniach.
- Otwórz i sama sprawdź.- nakazała grzecznie. Elena otworzyła teczkę, a jej oczom ukazały się liczne projekty kolekcji, o której nie wiedziała. Musiała być najnowsza i dopiero co skończona.- Piękne…
- Dziękuję. Chciałabym, abyś wprowadziła to w życie. Oddaje ci to w twoje ręce.
- Ja?- wybałuszyła oczy.- To dla mnie duży zaszczyt i wyróżnienie, ale nie mogę. To jest pani, przepraszam, twoje dzieło. Nie mogę się pod tym podpisać.-zaprzeczyła.- Kiedy wyjdziesz ze szpitala sama rozpoczniesz pracę.
- No właśnie tu jest problem, bo ja nie wyjdę z tego szpitala.- posmutniała nagle. Elena zmarszczyła brwi. Nie odezwała się, bo przeczuwała, że Cassie chce jej coś wyznać.- Nie bez powodu od jakiegoś czasu szukam godnego zaufania, zdolnego, idealnego dla mnie projektanta. Pół roku zdiagnozowano u mnie raka. Mam marne szansę na przeżycie. A ja przecież mam firmę, a nie mam nikogo z rodziny żeby mógł ją przejąć za mnie. I pojawiłaś się ty. Spadłaś mi z nieba. Kiedy Marla przyszła w twoim projekcie do mnie, dostrzegłam w tym też siebie jak byłam młoda. Mamy podobny styl. Dobrze się uzupełniamy. Jesteś u mnie miesiąc, ale ufam ci bezgranicznie. Dlatego przepisałam tobie moją firmę. Ty poprowadzisz za mnie to, co ja zaczęłam. Staniesz na czele mojej firmy.
- O mój Boże.- Elena zatkała usta dłonią.- Ja nie wiem co powiedzieć. Jest mi strasznie przykro, że jest pani chora i życzę pani…
- Cassie.- wtrąciła.
- Przepraszam znów. I życzę tobie, abyś wyzdrowiała. Ja nie mogę tego przyjąć. Dlaczego nie Marla? Ją znasz dłużej.
- Nie jest projektantką.- wytłumaczyła.
- Ale ja też nie jestem zawodową projektantką mody. Jestem zwykłą dziewczyną po studiach, która chciała zajmować się wnętrzami. Ale niestety jej to nie wyszło…
- Bo moda to twoje powołanie.- wcięła się.- Widzę to w twoich oczach z jaką pasją to robisz. Ile serca w to wkładasz, jak dbasz o każdy szczegół. To jest coś podobnego do tego co robiłaś wcześniej. Ty jeszcze nie przekonałaś siebie o tym, że masz taki talent, ale ja go w tobie widzę.
- Nie wiem co powiedzieć.- schyliła głowę.- Nie jestem gotowa na prowadzenie firmy.
- Moja redaktorka ci w tym pomoże. Jest ze mną w tym biznesie od samego początku i wie co i jak. Proszę…- złapała ją za rękę.- Wiem, że na tobie spoczywa ten obowiązek. Ale to jest moja ostatnia wola przed śmiercią i chciałabym…
- Nie mów tak jakbyś miała za chwilę umrzeć.- jej oczy zrobiły się wilgotne od łez.
- Szykuję się na to od bardzo dawna.- odwróciła głowę.
- Dasz radę. Możesz jeszcze wygrać tę walkę. Jesteś silną kobietą.- Elena zauważyła, że Cassie płacze. Położyła kobiecie rękę na ramieniu. Było jej żal szefowej. Czuła, że w tym momencie tylko jednym może jej pomóc. Nie wiedziała czy jeśli weźmie to na swoje barki to sobie poradzi. Miała nadzieję, że niektórzy jej w tym pomogą.- No dobrze, zgadzam się.
- Naprawdę?- kobieta otarła łzy.- Nawet nie wiesz jak się cieszę. To dla mnie bardzo ważne. Będziesz świetną szefową.
- Tak, ale jeśli wyjdziesz z tego cało to wracasz na swoje stanowisko. Ok?- Elena dostała pozytywną odpowiedź.- I nie poddawaj się! Znajdź w sobie siłę. Nie stawiaj wszystkiego przed faktem dokonanym. Czy możesz mi to obiecać?
- Mogę.- uśmiechnęła się.- A co do tej pracy, to na razie zastąpi cię Myles. On się zajmie wszystkim kiedy mnie nie będzie.
- Nie myśl teraz o firmie tylko o sobie, bo zdrowie jest najważniejsze. Będę musiała się już zbierać, ale odwiedzę cię jutro.
- Dobrze. Weź teczkę i na spokojnie to przejrzyj.
- A! Przypomniało mi się. Masz pozdrowienia od Sandry.- dodała Elena.
- To miło, ale chciałabym, abyś nikomu nie mówiła jaki jest mój stan zdrowia. Nie chcę wylądować w gazetach. Chyba, że Marli…
- Ok, rozumiem.- kiwnęła głową.- To do zobaczenia jutro.- zamknęła za sobą drzwi.


Nie wyszła od razu ze szpitala. Zatrzymała się na korytarzu wpatrując w teczkę, którą trzyma w dłoniach. Oparła się o ścianę i zamyśliła się głęboko. Przyjeżdżając do LA nie wiedziała, że spotkają ją takie rzeczy. Nie była pewna swych umiejętności. Przecież dopiero niedawno zaczęła swoją przygodę z projektowaniem mody. Nie wiedziała czy podoła takiemu wyzwaniu. Jednak chciała dać swoją waleczną postawą dobry przykład i jeśli będzie taka konieczność, zarządzania marką Cascade, to zmierzy się z tym zadaniem.







EDIT:
* Hej. Dobrze, że mogę chociaż tak Was powitać. Coraz bardziej tracę głos. Wczoraj było tak sobie a dziś jakaś masakra. Ugh.
Nie mam siły na nic, a muszę iść na uczelnie. Obym to przeżyła. Zasnęłam wieczorem i obudziłam się akurat po północy :)
Czy Elena poradzi sobie z rządzeniem wielką firmą? Jak Carlos zareaguje na wieść pogodzenia się Alexy i Lily? I czy w ogóle powinny się godzić? Piszcie :*
Jeszcze 6 rozdziałów... ten czas tak leci :( W sobotę jeszcze jeden normalny rozdział a potem przyspieszamy tempa kochani. Do soboty w takim razie :*

20 komentarzy:

  1. Wow... jakie to smutne. Mało się nie popłakałam czytając. Fajnie, że to Elena dostała taką szansę, James na pewno będzie ją wspierać. Jednocześnie, ta historia z chorobą... brr.
    Co do Alexy i Lily super, że się pogodziły, ale podziwiam Alexę. Pewnie jest niewielu ludzi, którzy umieliby wybaczyć coś takiego. No nic, rozdział świetny, choć trochę smutny. Już czekam na nn! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie płacz, Rosalie, nie płacz. Będą lepsze momenty do płaczu ;)

      Usuń
    2. Czemu ja pomyślałam, że uśmiercisz ich wszystkich w ostatnim rozdziale w wypadku samochodowym? Jestem głupia ^^

      Usuń
    3. Chyba zaczynam się bać o całą ich paczkę! Lepsze momenty do płaczu... po ostatnim rozdziale to już raczej, na pewno! A zostało ich już tylko 6... :( Marlo, będę tęsknić za tym blogiem!!! <3

      Usuń
  2. No proszę pogodziły się, to super. Trudno wybaczyć zdradę, ale na szczęście Alexa jest mądrą kobietką i wybaczyła głupi błąd i znów są z Lily przyjaciółkami. A co do szefowej Eleny to szkoda kobiety. Jest młoda, całe życie przed nią, a tutaj taka diagnoza. Mam nadzieję, że Elena poradzi sobie z prowadzeniem firmy i, że znajdzie godnych zaufania ludzi, którzy jej w tym pomogą :) Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam, Ciri http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry, ale jeśli uważasz, że Lorenz jest młoda i całe życie przed nią skoro przyznała się w tym rozdziale, że jej stuknęła 50-tka, to ja nie wiem czy ty masz sześdziesiąt czy nie do końca czytałaś ten rozdział... Sorki

      Usuń
    2. Przeczytałam rozdział dokładnie i do końca i uważam, że osoba po 50-tce wcale jeszcze nie jest taka stara. Takie jest moje zdanie, Twoje może być inne. Ciri

      Usuń
    3. A i nie ma jeszcze 60-siątki na karku. To tak gwoli ścisłości.

      Usuń
    4. Może nie stara, ale całego życia nie ma przed sobą :D

      Usuń
    5. Jak kto uważa!

      Usuń
  3. Jak to 6 ? I wtedy koniec bloga ? :'(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale jak to 6 rozdziałów? To tak szybko? Nie wyobrażam sb życia bez ppp! Nie rób tego plz! Dobra...teraz do rzeczy. Carlos chyba tam zeświruje jak je zobaczy. No bo żona i Lily rqzem. A może dla faceta to fantastycznie? Ejjj wpadłam na świetny związek bigamistyczny. Oh yeah. Super rozdział. Piszę petycję o niekończeniu ppp :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sześć rozdziałów i co? Koniec? O nie, ja ryczę! Od dzisiaj Alexa jest na tapecie. Fochała się, fochała, ale w końcu przebaczyła. I za to należy ją podziwiać. To, że potrafi ustąpić, przyjąć rękę podaną na zgodę i tak dalej najlepiej o niej świadczy. To taki fajny przejaw dojrzałości. No okey... Nie wiem, co dalej napisać. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Niebieskie tła przejęły rozdział :D Chcę podpisać petycję dotyczącej NIE DLA KOŃCA PPP! Nie godzę sie na to, słyszysz? Nie godzę się!!!!
    Co do rozdziału to szacun dla Alexy. Carlosowi przebaczyć było ciężko, a co dopiero Lily. W sumie nie musiała. Ale skoro Carlosowi dała szansę... A sama Lily tego żałuje... inna sprawa gdyby zalezało jej na Carlosie i ona by walczyła i chciała zniszczyć Alexę, ale jest spoko. I przykro z powodu pani Lorenz. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. JAK TO 6?! 6?! NIE. JA TU BĘDĘ WCHODZIĆ. PRZECZYTAM JESZCZE RAZ, A POTEM JESZCZE RAZ I ZNOW, A POTEM ZNOWU. Marla się budzi, nikogo nie ma, więc koleżanki wpadają. Dobrze, że Lily i Alexa się pogodziły :) Możw będą dobrymi przyjaciółkami, ale jak Lily odwiedzi Alexę i tam bd Carlos to się będzie nie swojo czuł. Dobrze mu tak :P Pani Lorenz zostawia firmę Elenie? Elena będzie fejmem. Gustavo prócz tego, że dziewczyna jego pieska jest kuzynką innego to będzie wielką szefową jakiejś marki :P Na fuksie :D
    Supereściaściaściniusiński rozdział i jak to 6 do końca? JAK?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie 6 do końca. Normalnie. Mi też jest przykro, ale wszystko się kiedyś musi skończyć.

      Usuń
  8. Tak szybko i 6 rozdziałów do końca. Kurczę, strasznie to zleciało. Oj. Elena! Da Sobie radę, jest zdolna i wierzę w Nią poradzi Sobie, ta zgoda to jest bardzo ciekawaa ale oby to przetrwało. Taki podobny blog do tego, to mogę czytać jeszcze raz! Dobra robota, dobry odcinek :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieeeeeeee! Jak to 6?! To jeszcze tylko trzy tyg.... PODPISUJE SIE POD PETYCJĄ! Gdzie.mam się.machnąć?? :p
    Już teraz możesz sZukać pomysłów i dopisać tu jeszcze z jakieś 1000 rozdziałów. I nie obchodzi mnie ze.jie kasz czasu. Pierdol studia PPP wazniejsze :)
    Ho ho Alexa i Lily pogodzone. Co na to Carlos? Nie wiem ale ja się cieszę. Marla mysli o Lucy?? Nie wiem cży to dobrze... Elka! Ale jej się trafilo. Ledwo pracę zaczęła a już najwyższe stanowisko jej się szykuje. Sszkoda tylko Lorenz.. Może przeżyje? Nie wien ale pewniebjesli przeżyje to i tak bd chciała oddać firmę bo stwierdzi ze szkoda jej życia i chce z.niego jak najwiecej skorzystać :)
    Super rozdział! To nie może być prawda ze to ttylko 6... NIE! Masz trzy tygodnie na napisanie 1000 rozdziałów. Pamiętaj ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tssaaa już się biorę za pisanie :P Rzucam studia by pisać ppp do końca swoich dni

      Usuń
    2. Bardzo rozsądna decyzja. Normalnie jestem z Cb dumny ^^

      Usuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział