środa, 13 maja 2015

Rozdział 143

Wieczorem Kendall z Jo odwiedzili Marlę i Logana. Raz na jakiś czas umawiali się wspólną grę w karty. Najczęściej był to poker. Tak było też i tym razem. Najlepszą passę miał zazwyczaj Kendall, choć Logan upierał się, że dobrze oszukuje. Nie wiedział jak, ale miał zamiar też to opatentować.
- Komuś dolać soku?- spytała Marla gdy zobaczyła, że szklanki przyjaciół są puste.
- Ja poproszę.- odezwał się Kendall. Marla kiwnęła głową i pomaszerowała do kuchni po cały karton, aby nie trudzić się kolejnym razem.- Hej…- odwróciła się. Za nią stanął Kendall. Przestraszyła się, bo wyrósł jak spod ziemi. Spojrzał na chwilę za siebie zobaczyć czy nikt ich nie podsłuchuje, a potem znów nawiązał z nią kontakt wzrokowy.- Jak się czujesz?
- Dobrze, dzięki za troskę.- odpowiedziała nalewając mu pomarańczowego płynu. Nie musiała pytać, aby się domyśleć dlaczego przyszedł.- Proszę, tylko nie mów mi, że muszę mu powiedzieć, bo o tym wiem.- nie wyglądała jakby się cieszyła z tego powodu, jednak po chwili parsknęła śmiechem.
- Co cię tak śmieszy?
- Nie wiem szczerze. Może to te hormony? Po prostu przypomniały mi się jeszcze nie tak stare czasy. Kendall jako wujek dobra rada. Zawsze kazał mówić prawdę. Który to już raz?
- Hmm…- zamyślił się.- Możliwe, że czwarty jeśli chodzi o takie grubsze sprawy.- wziął od niej szklankę.- Wracajmy do gry, bo się niecierpliwią.


Następnego dnia Marla obudziła się sama w łóżku co było zupełnie normalne. Zerknęła na zegarek, była siódma czternaście. Ziewnęła głośno i przeciągnęła się. Naszła ją ochota na gofry z bitą śmietaną i truskawkami. Tylko tego potrzebowała do całkowitego spełnienia. Pomyślała, że to nietypowe śniadanie, jednak nie miała zamiaru walczyć ze swoimi zachciankami. Na dole siedział Logan, dojadał ostatniego tosta z serem.
- Loguś…- podeszła go od tyłu i przytuliła.- Chciałabym gofry, ale tam mi się nie chce ich robić…
- Kochanie. Bardzo chętnie bym ci je zrobił, ale trochę mi się spieszy. A od kiedy to się je gofry na śniadanie, co?
- Od kiedy mam na to ochotę.- usiadła zmęczona.- Jestem zmęczona.
- To połóż się spać. Siódma dopiero. Nie wiem po co wstałaś. Na twoim miejscu nie podniósłbym się do dwunastej.
- Logan?- poczuła, że to odpowiedni moment.- Muszę ci coś powiedzieć.
- A dużo ci to zajmie, bo niedługo muszeę wyjść.- powiadomił żonę.
- Nie, będzie króciutko.- uśmiechnęła się.- Miałam ci już powiedzieć jakieś dwa dni temu, ale jakoś tak wyszło.
- Do rzeczy, Marls.- pogonił ją.
- No bo ja jestem…- w tym momencie zadzwonił jego telefon. Logan podniósł palec do góry na znak żeby zaczekała.
- Halo?... Carlos, co jest grane?... Jak to?... Niby, że już? Zaraz będę.- rozłączył się.- Rany, muszę być jeszcze szybciej w studio. Ten facet mnie wykończy.- podniósł się. Jednak przypomniawszy sobie, że szatynka chciała mu coś powiedzieć, wrócił się.- To co chciałaś mi powiedzieć?
- Nic ważnego. Leć, bo się spóźnisz.- posłała mu nieszczery uśmiech.
- To pa.- pocałował ją w policzek, wziął kluczyki od auta i wyszedł z mieszkania.
- Żeby nie było, że nie próbowałam.- powiedziała do samej siebie.


Po śniadaniu postanowiła pójść do Palmwoods, odwiedzić Camille. Tutaj nic a nic się nie zmieniło. Ten cudowny klimat sprawia, że wracają sentymenty i ożywają wspomnienia. Tylko mieszkańcy wydawali się nowi. Nie było już Jeniferek. Ich przyjaźń jednak nie przetrwała w Los Angeles. Teraz każda zajmuje się czym innym. Pierwsza tańczy na Broadwayu, druga gra w teatrze, a trzecia jest twarzą kremu do ciała. Nie często miała okazję tu przychodzić. Wiadomo jak wyglądały stosunki Marli i Camille w przeszłości. Szatynka postanowiła jej wybaczyć, jednak do tej pory jest dla niej tylko koleżanką. Nie widzi jej już w roli dobrej przyjaciółki mimo to, że od tamtego czasu wiele minęło. Gdy tylko zapukała, natychmiast otworzono jej drzwi.
- Cześć Cam.
- Hej, wejdź. Usiądź sobie. Dawno cię nie było.
- A ty nadal tu mieszkasz…- rozejrzała się po swoim dawnym apartamencie.
- Już dawno nie powinnam, ale mam układ z menagerem hotelu.- uśmiechnęła się.- Chcesz coś do picia?
- Nie, dzięki.- odpowiedziała.- Przyszłam, bo nie miałam już co ze sobą zrobić. Chłopaki pracują, Alexa i Jo na planie, Elena w agencji, Lily gdzieś wcięło… chciałam wrócić do pracy, ale…
- Ale co?
- Nieważne.- machnęła ręką.
- Wiesz, że Lucy wraca jutro?- spytała po chwili brunetka.- Szybciej się z tym wszystkim uporała.
- To super…
- Słyszałam, że się pogodziłyście. To miłe z twojej strony. Jak chłopaki zareagowali?
- Na razie wie tylko Logan. I na jednej negatywnej reakcji wolałabym skończyć.
- Może i racja.- gdy wypowiedziała te słowa, zadzwonił jej telefon. Był to sygnał wiadomości. Camille spojrzała w wyświetlacz.- Lucy znów zaskakuje. Będzie w Palmwoods w przeciągu pół godziny.
- Z tego słynie, że zjawia się niespodziewanie. Nie pierwszy już raz zresztą.- westchnęła.


Kendall siedział na kanapie czytając gazetę. Nieczęsto czytał kolorowe gazety. W sumie to jej nawet nie czytał. Ściskał ją w dłoniach i raz na jakiś czas zerkał na Jo. Chciał, aby wyglądał zupełnie niepozornie, lecz szybko się zdradził. Dziewczyna zorientowała się po tym jak Kendall poszedł do łazienki, a gdy wrócił tępo gapił się w magazyn do góry nogami.
- Kendall? Coś ci się z mózgu poprzestawiało?
- Eee…- wyjąkał zmieszany.- Tu piszą, że jak obejrzę to zdjęcie do góry nogami to zobaczę zupełnie inny obraz. Nie widzisz tego?
- O co ci chodzi?- założyła ręce.
- A może już czas powiedzieć twoim rodzicom, że wzięliśmy ślub, co? W końcu to już miesiąc ponad…
- Wiesz, że mój ojciec mnie rozszarpie jak się dowie? A ciebie zabiję za to, że zrobiliśmy to w taki sposób.- ojciec Jo jest człowiekiem stawiającym tradycje na pierwszym miejscu. W dodatku bardzo suchym i surowym, jednak mocno kocha swoją córkę oraz chce dla niej jak najlepiej. Niezbyt przypada za Kendallem.- Postawić mojego ojca przed faktem dokonanym to jak prosić się o krzywdę.
- Wiem. Nie raz się przekonałem.- skrzywił się.- Jednak pomyślałem nad tym. Muszę stawić mu czoło. Powiem mu, że wzięliśmy ślub, a ty spodziewasz się mojego dziecka.
- Może nie teraz, co?- odwlekała to w czasie.- Pamiętasz co było jak mu powiedziałam, że zamieszkaliśmy razem?
- Pamiętam.- westchnął ciężko.- Ale ja nie chcę znów go stawiać w takiej sytuacji, przed faktem dokonanym i to po raz trzeci. Jak to sobie wyobrażasz? Przyjedziemy do niego na święta i ogłosimy, że jesteśmy małżeństwem, a dziecko w drodze?
- No wiem.- jęknęła.- Masz rację. Nie powinnam tak tego przed nim ukrywać. To co robimy?
- Zadzwonimy i ogłosimy, że ich w piątek odwiedzimy.- objął ją w pasie.
- Podaj mi telefon.- odpowiedziała ze zrezygnowaniem.- Ale żeby nie było, że nie ostrzegałam…







* Dodam tu coś bardzo potem :)
EDIT: Już jest bardzo potem, więc let's go! Tutaj w Olsztynie już zaczęła się Kortowiada. Woo hoo!
Do rzeczy. Większość rzeczy już zostało wspomniane w komentarzach.  Buu :D Ja wiem, że te rozdziały są krótkie, ale no tak wyszło. Źle je kiedyś podzieliłam. Chciałam żeby rozdziałów było jak najwięcej...
Czy Marla w końcu powie Loganowi prawdę? Jak zareagują rodzice Jo gdy dowiedzą się o ślubie i dziecku? Komciajcie, bo się pogniewam :)
Do soboty :*


11 komentarzy:

  1. Kendall chce przemówić Marli jak za starych dobrych czasów? To już trzeci czy czwarty raz? Niewazne.. tak! Kendall zadecydował! Bd Pan Taylor! Super rozdział :) Wróć tylko bardzo potem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marla miała dobre checi. No coz.. Nie wyszło.. Wujcio dobra rada zawsze na posterunku. Ten Kend.. Swoją droga myślałem ze narzuci jakiś temat o dzieciach a Logan powie ze sa za młodzi i chca się wyszalec a potem by się wydało. No. Może w kolejnym :)
    Kendall pisze się na pewną śmierć. Powodzenia dla państwa Schmidt. Niech Taylor zejdzie na zawał po takiej info. Wtedy bd najlepiej :D
    Super rozdział. Eejde bardzo potem by sprawdzic co chciałaś powiedzieć ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo potem jeszcze nie minęła? :) Powstała nowa jednostka czasu. Taka Marlikowa :) Bardzo potem , czyli wtedy kiedy Marlik bd chciała i bd miała czas. Tego jesczze brakowało...Marla chciała powiedzieć Loganowi o ciąży, ale no...nie wyszło. Ale niech nie poddaje się na pierwszej próbie. Jo już prędzej załatwiła to. Powiedziała o tym Kendallowi kiedy tylko sama simę dowiedziała, a Marla cacka się dwrugi albo trzeci dzień. Tylko, że za pierwszym razem jak Jo powiedziała prawdę to Kend uciekł z domu, Ale chciał to dziecko. Teraz je ma i jest git. No i powodzeonka dla Schmidtów. Dawno nie było tu Cartera. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cartera? Hahaha napisałam tu tak? A pomieszało mi się. Czasami mam wrażenie, że pan Taylor i Carter to ta sama osoba :) Albo alter ego

      Usuń
    2. Spox. Mi też się zdarzyło pomylić kiedyś :) Może coś w tym jest

      Usuń
  4. Logan, praca ważniejsza od żony?! *cmoka z dezaprobatą*. W sumie dobrze, że Marla chociaż próbowała. Może w końcu, da radę powiedzieć Loganowi, bo jak nie ona, to kto? Chyba lepiej, żeby dowiedział się od własnej żony!
    A co do spotkania Kendalla z teściem... lepiej niech założy jakąś kamizelkę kuloodporną, czy coś... Współczuje mu, bo najprzyjemniejsze spotkanie, to to raczej nie będzie, ale kto wie? Może Pan Taylor wszystkich zaskoczy i pogodzi się z Kendallem? Byłoby fajnie ^^
    A swoją drogą, trochę obawiam się powrotu Lucy :/ #Jelena!
    To chyba wszystko. Świetny rozdział i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kendall i 1 skuteczny sposób na śmierć. Życie mu nie miłe? NO KURWA MAĆ, LOGAN PENISIE. TEMU ŻYCIE NIE MIŁE, JA GO ZABIJĘ . Pochowam Kendalla i Logana obok siebie,bo by za sobą tęsknili. Marla próbowała. Kendall jako wujcio dobra rada? Nie wyobrażam go sobie w tej kreskówce jako wujcia dobrą radę. WUJCIO DOBRA RADA JEST ZBYT GŁUPI... Ale Kendall idzie na spotkanie z czarną magią, więc też jest głupi. INNY RODZAJ GŁUPOTY.
    Super rozdział i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Marla chciała mu powiedzieć a ten do pracy polazł. Ale starała sie dziewczyna jednak mogła znaleźć lepszy moment. Kendall wujcio dobra rada zawsze pomocny haha. Ojciec Jo doatanie zawału jak sie dowie. Powodzenia im zycze :)
    Super rozdział, czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, czy Marla powie Loganowi prawdę. Może zapytamy o to Marlę? Hmm? Jeśli chodzi o rodziców Jo... Jeśli jej mama jest taka sama jak ojciec, a to mnie nie zdziwi, to w siódmym niebie nie będą. Mówię Ci. A może babka jest całkiem w porządku? Nie wiem... TY WIESZ! I to raczej nikogo nie dziwi. Dleciątko super! W końcu! A myślałam, ze to jeszcze wydłużysz... A miało być jak najwiecej rozdziałów! Zawiodłam sie na Tobie, Zawiodłam! Rozdział Śweietny! czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutno mi z powodu, że jesteś zawiedziona...

      Usuń
  8. Ojciec Jo może tego nie przeżyć, nie chcę żeby umierał. Ale taki stan przed zawałowy.. Dobra. Niech chociaż Mama się ucieszy, i przekona Ojca, że Kendall jest dobry, no i Marla niech się zbierze i powie Loganowi prawdę. Życzę Państwu Schmidt powodzenia! Dobry, dobry rozdział. Oby do soboty! :).

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział