czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 9

Następnego dnia Marla nie spotkała się z chłopakami z BTR. Nie przyszła nawet do Camille. Ta zdenerwowana poprzysięgła sobie, że musi wziąć od niej numer telefonu, bo chciała się z nią skontaktować, ale nie mogła. Marla przesiedziała cały dzień w pokoju ucząc się tekstu na następne przesłuchanie. W międzyczasie myślała o swojej sytuacji. Aby przestać o tym myśleć zaczęła pisać wiersz, poczuła wenę. Przeczytawszy to stwierdziła, że jest genialne i nadaje się na piosenkę, więc przerobiła ją.  I tak po pewnym czasie napisała tekst o rozstaniu. Pisała go z takimi emocjami gdyby jednak wydało się, że oszukiwała wszystkich przez cały czas i bardzo tego żałowała. Chciała przeprosić, lecz było już za późno. Uroniła łezkę wzruszenia i nazwała utwór I’m sorry, I’m leaving.
W końcu ogarnęła się i wróciła do pierwszej czynności, czyli nauki tekstu. Spotkanie z Gustavo jest dopiero pojutrze. Jednak wolała się przygotować. Chciała wywrzeć lepsze wrażenie na nim wczuwając się w tekst. Może to na niego jakoś wpłynie.
Następnego dnia dziewczyna postanowiła zobaczyć się jednak z Camille. Wiedziała, że koleżanka zrobi jej wywód, ale nie obchodziło ją to. Stuknęła dwa razy do jej drzwi. Kiedy zza nich usłyszała jej głos oznajmujący Otwarte!, nacisnęła na klamkę. Cam gdy ją zobaczyła wzięła ją na spytki jak matka córkę, która nie wróciła na noc.
- Gdzieś ty była? Dlaczego się nie odzywałaś i nie otwierałaś mi drzwi? A wiesz która jest godzina? Dwunasta! I wiesz co? Mizernie wyglądasz.
- Ok…- to była jej odpowiedź na wszystkie pytania.- Miejmy to już za sobą.
- Zachowujesz się jakby ci nie zależało!- założyła ręce.
- Bo tak jest! Nie będę udawała, że mi się to podoba. Trzeci dzień przez to przechodzę. Jutro mam rozerwanie głowy. Przede mną ostatnie przesłuchanie. Nie wiem co mam myśleć, nie wiem co mam czuć. Czuje się rozerwana, ale ciebie to nic nie obchodzi, bo masz klapki na oczach! Dla ciebie liczy się tylko resocjalizacja Jamesa. Nie wiem czy zasługuje na to, aby to przechodził i nie wiem czy ja na to zasługuje. Chciałam go tylko zobaczyć, z nim porozmawiać, a za to muszę się męczyć, ale co ty o tym wiesz? Nie zapytasz dlaczego przesiedziałam cały dzień w pokoju i się nie odzywałam. Ale czego ja mam się spodziewać po trzech dniach znajomości. Przecież tak to nas wciągnęło, że nie miałyśmy nawet czasu poznać się lepiej. Nie uważasz? Wiesz coś o mnie? A zresztą… nie musisz.- ciągnęła dalej.-  Jestem tylko kukiełką w tym teatrzyku. O co chodzi w twojej grze? Miałam wiele czasu na przemyślenie, ale…- usiadła na kanapie i zaczęła płakać. Camille zrobiło się przykro i w końcu zauważyła, że wyrządza dziewczynie krzywdę. Chciała to odkręcić.
- Ej, no nie płacz. To prawda, to moja wina. Spróbuję naprostować tę sprawę, ok? Daj mi tylko czas na wymyślenie czegoś. Dzień, góra dwa.- podała jej chusteczki i przytuliła.- Marlo Steward, ochłoń trochę. Chodź! Opowiem ci coś o sobie, ty o sobie, potem pomyślimy, ok?
- Ok… ubierz mnie, a potem pogadamy.
- Jesteś pewna?
- Tak, dam ci czas do końca tygodnia. Dziś jest…czwartek. W niedzielę musisz wszystko odkręcić.- brunetka zgodziła się i pogodziły przechodząc to opowiastek ze swojego życia.

Tymczasem James leżał na kanapie rozciągnięty po całej jej długości. Założył ręce za głowę i patrzył się w sufit bezczynnie. Przerażało go to o czym myśli. To już drugi dzień kiedy głowę zaprząta mu ta szatynka. Dlaczego ciągle o niej myślał? Chciał przestać, ale ciągle krążyła w jego myślach i snach. Logan też zorientował się, że James stał się jakiś nieobecny od pewnego czasu. Postanowił poważnie z nim porozmawiać. Podszedł do niego i odsunął sobie krzesło naprzeciwko niego, aby lepiej go widzieć.
- Stary, co się z tobą dzieje?
- Nic.- nawet na niego nie spojrzał. Wciąż udawał, że w plamce na suficie jest coś ciekawego.
- Wiem, że kłamiesz. Kolejny dzień tak leżysz bezczynnie. Kendall i Carlos zaraz przyjdą i razem możemy wybrać się na mecz.
- Nie idę, nie jestem w nastroju.
- To do ciebie niepodobne. Dobra gadaj szybko co się stało, nie oszukasz mnie. Za dobrze cię znam.
- Myślę o dziewczynie…
- Jakiej?
- O…- przez chwilę wątpił czy wypowiedzieć jej imię.- O Marli.- Logan wzniósł brwi tak wysoko jak tylko mógł.
- No i co z nią?
- Nie wiem właśnie. Ciągle o niej myślę, a nie chcę myśleć. Co mam zrobić?- Logana zatkało. Nie wiedział, co powiedzieć przyjacielowi. Chciał wprost zapytać czy coś do niej poczuł, ale na razie powstrzymywał się z tym. Zadawał sobie ciągle pytanie czy to jednak było możliwe? Czy James mógł w końcu dostrzec te wartości?
- Może jeśli spotkasz się z nią, to nie będziesz o niej myślał?- w końcu James postanowił nawiązać z nim kontakt wzrokowy, nawet wstał.
- Może i masz rację? Może tego właśnie potrzebuję. Dzięki stary.- wyszedł.
Nadal nie wiedział gdzie ona mieszka. Postanowił zapytać o to Camille. Wsiadł do windy, a potem prosto do jej drzwi. Kiedy już stał przed drzwiami, na chwilę się pohamował. Pokłócił się z nią i było by głupio gdyby teraz do niej zapukał. Postanowił wziąć się w garść. Jest przecież mężczyzną. Nie mógł stchórzyć przed dziewczyną swego kumpla. Zastukał stanowczo trzy razy. Drzwi lekko się uchyliły i jego oczom ujawniła się wystawiona lekko jej głowa. Wyglądała na zdziwioną, bo James był ostatnią osobą, którą by się dzisiaj spodziewała.
- Cześć.- przywitał się z nią krótko.
- Cześć?
- Yhm… chciałem się tylko ciebie zapytać. Możesz mi powiedzieć, pod którym numerem mieszka Marla?
- Marla? Pod 2D, a co? Szukasz jej?
- Tak.- atmosfera między nimi wciąż była sztywna.
- Nie znajdziesz jej tam. Minutę temu wyszła ode mnie i poszła do parku.
- No to dzięki. Cześć.- już chciał iść kiedy Camille go zawołała.
- James! Zaczekaj. Chciałam cię przeprosić za to, że na ciebie tak nakrzyczałam. Nie powinnam…
- Nic nie szkodzi. Należało mi się.- przegryzł wargę.
- Tak?- nie wierzyła własnym uszom.
- Tak. Pogadamy później. Jestem zajęty. Cześć.
- Pa…- zamknęła drzwi wciąż nie wierząc w to co przyznał James.
Szatyn skierował się w stronę parku. Nigdzie nie mógł jej znaleźć, choć nie było dużo ludzi. W końcu znalazł ją siedzącą przy fontannie. Słuchała sobie muzyki przez słuchawki śpiewając do siebie. W dodatku jej śpiew był tak kojący i piękny, że poprawił mu się humor. Marla gdy go zobaczyła zawstydziła się kończąc natychmiast swój śpiew. Wyjęła słuchawki z uszu i schowała urządzenie do kieszeni. Zasłoniła twarz ręką, bo jacyś chłopcy zaczęli grać niedaleko w piłkę i o mało co nie dostałaby w twarz.
- Cześć, szukałem ciebie.- przysiadł się.
- Serio? A co cię do mnie sprowadza? Masz jakąś sprawę?
- Nie. Po prostu chciałem tak cię zobaczyć i w ogóle… Czego tam słuchałaś?- zmienił szybko temat.
- A nie słyszałeś?- skupił się bardziej na jej głosie niż na tym co śpiewała, więc nie miał pojęcia. Zaprzeczył głową.- Ach domyśl się sam, bo ja ci nie powiem.- dotknęła palcem jego ramienia i połapał się, że słuchała ich utworu. Uśmiechnął się.- Uwielbiam was słuchać. Masz genialny głos, wiesz?
- Twój głos też jest wyśmienity. Świetnie śpiewasz. Masz szansę wygrać ten konkurs.
- Tego nie wiem. Prócz głosu Diany i wrednej Juliette, nie znam głosów innych rywalek.
- Co to znaczy wrednej Juliette?
- Ach! To moja para. Jest straszna, nienawidzi mnie, choć nie wiem za co. Narzeka na wszystko co zrobię i co powiem. Mieszkanie z nią pod jednym dachem to katorga.
- Współczuję.- nagle w tle usłyszeli wołania jakiegoś chłopaka, ale nie zdążyli zareagować. Piłka leciała wprost na Marlę i uderzyła ją w głowę. Siła pocisku była tak mocna, że straciła panowanie nad sobą i wpadła do fontanny. James wstał, aby wyciągnąć ją z wody. Podał jej rękę. Była cała mokra oraz wściekła.
- Ej ty!- James krzyknął do chłopaka.- Uważaj jak kopiesz idioto!- wziął piłkę, a następnie kopnął ją, wylądowała na drzewie.- Nic ci nie jest?- zapytał się poszkodowanej.
- Jest...- na chwilę zakręciło jej się w głowie. Chłopak przytrzymał ją, aby nie upadła.
- Chodź ze mną. Wysuszysz się u mnie. Nie możesz teraz zostać bez opieki. Opatrzymy cię.- nie protestowała i póki nie doszła do jego mieszkania nic nie mówiła. Złapała się głowę. Zauważyła, że ma plamki krwi na palcach. Kiedy weszli do środka, był tam jeszcze Logan. Kiedy ich zobaczył od razu zaczął pytać co się stało.- Zaraz ci wszystko opowiem.- dał dziewczynie suche ręczniki. Wzięła je i zamknęła się w łazience.
Kendall i Carlos wrócili z meczu hokeja. Zobaczyli, że James ma na wpół przemoczoną koszulkę.
- Co tu się stało?- zapytał Kendall.
- Właśnie James!- powiedział Logan.
- Rozmawiałem z Marlą siedząc na fontannie. W pewnym momencie trafiła ją piłka futbolowa i wpadła do fontanny. Zakręciło jej się w głowie i chyba ma jakąś ranę. No to przyprowadziłem ją tutaj. Nie mogłem jej zostawić.
- Aj James! Jeśli zakręciło jej się w głowie to trzeba najpierw opatrzyć jej głowę. Może dostała wstrząsu mózgu? Trzeba ją zabrać do lekarza.
- Dobrze gada!- stwierdził Carlos. Zawsze ufał koledze w takich sprawach. Logan kiedyś interesował się medycyną.- Sprawdź czy tam nie zemdlała.
- Marla?- zapukał.- Dobrze się czujesz?- zapytał James.
- Chyba tak… tylko nie wyjdę do was w samych ręcznikach!
- Przyniesiemy ci suche ubrania.- zaproponował.- Kendall!- zwrócił się do kolegi.- Idź do pokoju 2D i…
- U mnie nikogo nie ma!- dodała szybko.- Idźcie do Camille. Ona da wam moje ubrania. Wytłumaczcie jej.- Kendall zrozumiał i wybiegł nie domykając drzwi. Po pięciu minutach wrócił z kompletem.
- Mam. Otwórz drzwi to ci podam ubrania.- uchyliła lekko drzwi robiąc miejsce jedynie na ubrania i zamknęła się z powrotem. Chłopaki czekali aż wyjdzie z łazienki. W końcu wyszła w ubraniach z ich pierwszego spotkania. Jej mokry warkocz wyglądał jeszcze gorzej niż na początku. Usiadła na krześle.
- Logan zrób coś. To ty zaliczałeś kurs pierwszej pomocy.- powiedział Kendall.
- Już się robi.- poszedł po apteczkę.
- Ej, chłopaki już mi lepiej. Nie traktujcie mnie jakby mi się coś wielkiego stało. Auć!- złapała się za czoło.
- Ta piłka była twarda!- dodał James.
- Dobra, nie ruszaj się teraz.- Logan zdjął jej okulary, bo z rany zaczęła spływać strużka krwi. Jej piękne oczy zdekoncentrowały go trochę, ale szybko wziął się w garść.- Masz niewielkie rozcięcie u nasady włosów, szybko się zagoi. A teraz spójrz na mój palec.- zaczął nim poruszać w lewo i w prawo. Chłopaki patrzyli na niego jak na prawdziwego lekarza, lecz w dziwny sposób.
- Gdzie się nauczyłeś takich rzeczy?- wymamrotała do niego.
- Z Doctora House’a.- uśmiechnął się do niej pokazując dołeczki.- Proszę okulary. Nic ci nie będzie.- nakleił jej ostatecznie plaster na czoło.
- Dziękuję, Panie Doktorze.
- Do usług. Ale musimy cię przetrzymać jeszcze trochę na obserwacji.
- Dziękuję za wszelką pomoc, ale nie będę się naprzykrzać. I tobie też dziękuję James.
- Nie ma sprawy. Nie mogłem ciebie tam przecież zostawić.- usiadł obok niej.- reszta zauważyła, że najlepiej było by gdyby zostawić ich samych dając sobie porozumiewawcze spojrzenia.
- Ej, ja muszę gdzieś wyjść coś zrobić.- poinformował ich Kendall.
- A ja muszę iść mu pomóc.- dołączył się do niego Carlos.- Na razie!
- Ja zatem muszę…- Logan drapał się po głowie próbując szybko coś wymyśleć.- A ja umówiłem się z Camille. O! Już druga! Zaraz się spóźnię.- wyszedł z mieszkania.
- No i zostaliśmy sami…- Marla spuściła wzrok.- Właśnie. Po co szukałeś mnie w parku. Myślałam, że nie chcesz mnie widzieć. No wiesz…
- A! O tamtym już zapomniałem.- skłamał.- Szukałem cię, bo wczoraj zniknęłaś na cały dzień.
- No tak, miałam swoje prywatne powody. Do tego uczyłam się tekstu, a jeden udało mi się napisać. Nie ma jeszcze melodii, ale jak będę miała czas to może to dokończę.
- Może kiedyś ci pomogę.- zaoferował. Dziewczyna była miło zaskoczona, że James chce spędzać z nią więcej czasu i oferuje pomoc. Ich rozmowa trwała w najlepsze.

W tym samym czasie Kendall myślał o tej całej sytuacji. Kiedy zaczął racjonalnie myśleć, zorientował się, że coś jest nie tak. Co ubrania Marli robiły u Camille? Wydawało mu się to dziwne, ale na razie nie chciał nic podejrzewać. Jednak wolał się jej trochę przyjrzeć. Może nawet popytać o nią. Postanowił pójść nad basen gdzie ostatnio spławiły go Brytyjki. Nad basenem leżała jedna z nich. Dziewczyna opalała się czytając czasopismo, miała kruczoczarne włosy i nie wyglądała na sympatyczną.
- Witam.- przywitał się z nią.
- Hej. Możesz przesunąć się w lewo. Zasłaniasz mi słońce.- zrobił to natychmiastowo.- Czego ode mnie znowu chcesz?
- Chciałem się o coś zapytać. O waszą koleżankę Marlę.
- Ona nie jest moją koleżanką. Ale czego od niej chcesz?- mimo to była zbyt wścibska, aby o to nie zapytać.
- Mieszkasz z nią?- kiwnęła głową niechętnie.- Jaka ona jest?- znał odpowiedź na to pytanie, ale chciał opinii innych. Może dowie się czegoś nowego.
- No co ja mam o niej powiedzieć. Niewiele o niej wiem, bo albo gdzieś znika albo wychodzi na te swoje castingi. Dziwaczka…
- Jakie castingi?
- Nie wiem, ponoć dostała jakąś rolę, gra jakąś laskę. Ten nowy wygląd do serialu mnie przeraża. Zresztą nic nie wiem. Może i to ładna dziewczyna, ale według mnie to nie nadaje się do niczego.- Ładna?- pomyślał do siebie. Dziewczyna jej nie znosi, a twierdzi, że jest ładna. I co to za casting?
- Kiedy odbywa się ten casting?
- Kto to wie? Chyba trwa jeszcze. Dobra, nie chce rozmawiać dłużej o niej. Cześć!- nałożyła okulary na nos. Kendall wrócił się do mieszkania. Nie miał co ze sobą zrobić. Jo jest na planie i do soboty jej nie zobaczy. Kiedy wrócił, Marli już nie było. James oglądał telewizję.
- Już poszła?- zamknął drzwi za sobą.
- Powiedziała, że jest zmęczona i musi odpocząć. Przecież jutro rano ma ostatnie przesłuchanie. Szkoda, że nie słyszałeś jak śpiewa.
- Śpiewała ci coś?- zaśmiał się.
- No co ty! Słyszałem jak śpiewa przy fontannie.
- Czy mi się zdaje czy ty ją polubiłeś?
- Tak, a co? Myślałeś, że kłamałem mówiąc, że się zmienię.- spojrzał na przyjaciela podejrzanie i zmrużył oczy.
- Szczerze? Trochę. A czy ty wiesz może, o której jutro ma tam spotkanie?
- Tak jak ostatnio. Współczuje tej trójce.- zaśmiał się do siebie.- Gustavo jest nieznośny.
- Ty chyba zapomniałeś o sobie, ale zaraz, zaraz… Jakiej trójce?- Kendall zmarszczył czoło.
- Nie mówiłem ci? Gustavo nie nazywa ich po imieniu tylko dał im numerki. Liczy je jak jakieś bydło.
- I Marla jest numerem TRZY? Jesteś pewien?
- Czy ja mówię niewyraźnie? A co to za różnica.- podgłosił kanał pilotem.- A teraz cicho bądź. Film się zaczyna.
Kendall poszedł do sypialni, którą dzielił z Loganem. Carlos i James maja pokój obok. Położył się na łóżku i zaczął intensywnie myśleć. Przedwczoraj był w Rocque Records i rozmawiał z Gustavo. Ta dziewczyna, którą minął bardzo szybko w drzwiach nie wyglądała jak Marla, a przecież jest numerem trzy i tak Gustavo ją przedstawił. Może zaszło jakieś nieporozumienie. Albo James albo Gustavo są źle poinformowani. I do tego ta czarnowłosa Brytyjka powiedziała o niej ładna. Jeśli się kogoś nie znosi to po co stwierdza, że taka jest skoro, powiedzmy sobie szczerze, nie wygląda? Na liście najbliższych chętnych do castingu nie było nic wspomniane o tym. Sprawdzał to wcześniej. Camille przecież nie ominęłaby takiej okazji. Postanowił, że wstanie jutro i wybierze się do Gustavo jeszcze przed dziewiątą.


 * Jak już wcześniej gdzieś wspomniałam, Kendall zacznie coś podejrzewać. Śledztwo w toku :)

3 komentarze:

  1. Uhuhu ale się dzieje ;)
    Dawaj szybko kolejne ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się zaczyna ... Kendall jest niczym detektyw normalnie!!! Boże uwielbiam tą historię ... tak.. tak powtarzam się ale to szczera prawda!!! lecę do 10 rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Kendall detektyw będzie się działo lecę czytać następny rozdział

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział