Kendall
podszedł do okna i nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
-
Carlos? Czy ty widzisz z kim rozmawia James?- chłopak podszedł do okna.
-
O rany! A my mu nie uwierzyliśmy… Może naprawdę chce się zmienić. Myślisz, że
ta dziewczyna podoła zadaniu zmienienia go przynajmniej w tym aspekcie?
-
W tym aspekcie? Czy ty wiesz w ogóle co to znaczy? Ostatnio mówisz jak Logan.
-
Jak się przebywa w jego towarzystwie to człowiek od razu mądrzeje.- przyznał mu
rację.
-
Co wy tam robicie?- podszedł do nich Logan.
-
Patrzymy sobie jak nasz James rozmawia z naszą fanką. Patrz! Oni się razem śmieją.-
uśmiechnął się sam do siebie.
-
A jest w tym coś dziwnego?
-
Nie, ale nie cieszysz się z tego widoku? Powiedziałeś nam, że poprzysiągł się
zmienić i patrz jak mu to idzie.
-
Tak! Ale powiedział też, że przynajmniej się postara, a ja go podpuściłem
mówiąc lekko drwiąco i chyba zrozumiał to tak, że nie da rady. A to był żart. A
znacie Jamesa? Jak się uprze to postawi na swoim. Żeby potem nie było tak, że
kolejna dziewczyna będzie przez niego cierpiała.
-
Co cię ugryzło?- zapytał Carlos.
-
Nic, po prostu martwię się, że jeśli do tego jednak dojdzie to może być moja
wina.
-Spokojnie,
Logan.- poklepał go po ramieniu blondyn.- Rozumiem cię. Spokojnie. Co się może
wydarzyć w ciągu tygodnia? Przez tydzień nie można wiele zmienić.
-
Jak nie w tydzień to może i w trzy miesiące.- pomyślał głośno Carlos
przypuszczając, gdyby Marla wygrała ten konkurs i została na dłużej.
-
Przestańmy, ok?- powiedział stanowczo Kendall.- Bierzemy tę sprawę zbyt
poważnie. Radzę się wyluzować i nie myśleć o tym jak o priorytecie. Przecież to
błahostka. Weźmy ogarnijmy dom zanim tu przyjdą.- zgodzili się i we trójkę
pomaszerowali sprzątać mieszkanie.
James
otworzył drzwi i wpuścił Marlę do środka. Carlos z Kendallem właśnie kładli
przekąski na stół, a Logan znów zaczął obserwować ją wzrokiem. James poprosił
dziewczynę, aby usiadła na kanapie obok Logana, a oni zaraz dołączą. Teraz we
trójkę zaczęli szeptać sobie coś do uszu. Marla niespokojna czuła na sobie
wzrok Logana. Przypomniała sobie słowa Camille, że Logan należy do niej, więc
zamiast usiąść koło niego, usiadła naprzeciwko. Jego ciemne oczy były takie
piękne i słodkie, ale czuła się niekomfortowo z tym wzrokiem przybitym do
swojej brzydkiej twarzy. Postanowiła go o to zapytać.
-
I co? Nie widziałeś chyba brzydszej dziewczyny niż ja?- uśmiechnęła się na
końcu świecąc swym aparatem żeby przypadkiem nie wziął sobie tego pytania zbyt
poważnie.
-
Nie, nie. Nie uważam tak.- zaprzeczył.- Przepraszam, może poczułaś się urażona,
ale ja po prostu mam mentalność do natarczywego gapienia się w nowych ludzi.
-
Ok, rozumiem.- ulżyło jej trochę.
-
Słuchaj…- była bardzo ciekawa co Logan chce jej powiedzieć.- I nie z tego
powodu się na ciebie patrzę. Po prostu zdaje mi się, że gdzieś cię już
widziałem, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć gdzie. Twoje oczy wydają mi
się znajome, nie wiem czemu, ale tak jest.- i tak faktycznie było. Spotkała
Logana przez kilka sekund w windzie jeszcze dzisiaj.
-
Może na koncercie kiedy byliście tam grać? Może spośród tego tłumu w pierwszym
rzędzie ja ci się rzuciła akurat w oczy? W końcu wyglądam jak wyglądam.- Logan
chciał już coś powiedzieć, ale mu przerwała.- Nie oszukujmy się i traktujmy to
na luzie. Przecież widzę jak wyglądam.
-
Myślę, że dziewczyny powinno się spostrzegać po inteligencji a nie po urodzie,
bo piękno przemija.
-
Ale nie moje, Logan!- wtrącił James, który akurat przyszedł z resztą chłopaków.
Razem usiedli wszyscy w koło.
-
Jestem zaszczycona tym, że sami mnie tu zaprosiliście, choć nie musieliście.
-
Jesteś zestresowana?- zapytał Kendall.
-
No może trochę…
-
Spoko. Traktuj nas jak swoich kumpli.- Powiedział Carlos.- Opowiedz nam o tym
całym konkursie. Na czym on polega?
-
Ok, otóż jedna z nas ma szansę nagrać własną płytę. Zostajemy tutaj wszystkie
przez tydzień. Przez pięć dni przesłuchuje nas Gustavo badając nasze wokalne
umiejętności i testując dźwięk. W szóstym dniu cały dzień siedzi w swojej
pracowni podejmując decyzję ze swoimi ludźmi, a ostatniego dnia wybierają jedną
z nas, a reszta wraca do domu. Zwyciężczyni zostaje na trzy miesiące, a wtedy
ktoś z Palmwoods ma szanse zająć moje miejsce w Anglii. Taka wymiana. Czyli
ktoś z chętnych może chodzić do mojej szkoły artystycznej, ma własny pokój w
hotelu i różne takie. Dziewczyna, która wygra musi przekazać informacje takiej
osobie.
-
Serio?- zaciekawił się Carlos.
-
Stary, nawet nie myśl o zapisywaniu się na to. Przecież nas nie zostawisz.-
ostrzegł go James.
-
Spytać się nie można…
-
No więc…- kontynuowała przerwany wątek.- Przez te trzy miesiące nagrywa się
demo ze wstępnymi utworami, a jeśli się przyjmie to kto wie co dalej.
-
Przypominam sobie nas chłopaki. Pamiętacie nasze demo? Jak bardzo staraliśmy
się, aby przeszło dalej?- powspominał Kendall. Chłopaki dali sobie
porozumiewawcze spojrzenia.
-
Opowiedz nam coś o sobie. Co lubisz, bądź nie? Zainteresowania?- poprosił
Logan.
-
Mieszkam w samym Londynie, a raczej na jego peryferiach. Jak już wspomniałam
uczęszczam do wyższej szkoły artystycznej. Tam chodzę głównie na śpiew, taniec,
malarstwo…
-
Malujesz?
-
Nie chcę się przechwalać, ale nie tylko. Miałam do czynienia z aktorstwem,
zagrałam w dwóch spektaklach szkolnych. Układałam nawet choreografię do jednego
musicalu, w którym też śpiewałam. W wolnym czasie właśnie maluje, piszę
piosenki próbując grać na gitarze, ale gra słabiej mi wychodzi. Musiałabym
potrenować. No i to wszystko. A nie! Jeszcze niedawno pisałam wiersze, ale
ostatnimi czasy robię to dość rzadko z powodu braku czasu. Zresztą z moim
notatnikiem, w którym trzymam wszystkie swoje zapiski jest wszystko.
-
To można powiedzieć, że jesteś wszechstronnie utalentowana artystycznie.-
podsumował James.
-
No może… A jeśli chodzi o to co lubię to przede wszystkim was.
-
Oj tam, oj tam.- machnął niewinnie dłonią James.
-
W skrócie lubię też horrory, białą czekoladę, śpiewanie w łazience,
leniuchowanie niedzielami, wypady z przyjaciółmi, kupowanie biżuterii, sałatki
owocowe, sok pomarańczowy, romantyków, siatkówkę, mój niebieski zegarek, który
stale noszę na sobie, bo zawsze wolę być na czas… oj za dużo tego, nie chcecie
tego słuchać. A jeśli chodzi o rzeczy, których nie lubię to nie znoszę
sztuczności w każdej postaci, czyli fałszu wśród ludzi jak i silikonu czy
botoksu. Odrzucają mnie takie zbotoksowane usta. Nie przepadam za przedmiotami
ścisłymi, choć nie uważam, że ogólnie są złe, po prostu się do tego nie nadaje.
Nie lubię marcepanu i niedogotowanych ziemniaków oraz wszystkiego czego nie ma
ładu i składu, bo wolę mieć porządek. Przyznam się, że jestem pedantką. Nie
lubię jeszcze pozerstwa i kiedy ktoś mnie nie słucha. Zresztą jest o wiele
mniej rzeczy, których nie lubię od tych ukochanych, bo łatwo mnie zadowolić. A!
I boję się ciemności. W ogóle ze mnie taka…- spojrzała na nich wszystkich jak
patrzyli się w nią z zaciekawieniem.- Ja przepraszam. Ciągle mówię o sobie i
się rozgadałam niepotrzebnie, a może was to nie obchodzi zbytnio…
-
Nie skąd!- zaprzeczył Carlos.- To ciekawe i trochę zabawne. Ja osobiście lubię
jak ktoś nie odpowiada pytania jednym zdaniem tylko się rozwija jeśli oczywiście
jest to z sensem. Ciekawa z ciebie osoba.
-
Wy jesteście ciekawi. Na początku trochę wstydziłam się przebywania w waszym
towarzystwie, ale teraz jestem wyluzowana. To jest niesamowite, że nie
traktujecie fanów jak obce osoby tylko jak kolegów.
-
No bo tak jest!- powiedział Logan.- A teraz i ty jesteś naszą koleżanką.
-
To miło. Będzie mi trochę szkoda kiedy stąd wyjadę. A może to nastąpić szybciej
niż myślę.
-
Aż tak wątpisz w swoje siły?
-
Nie, ale w tym zawodzie jeśli chcesz robić karierę i sławę to warto, żeby
jeszcze jakoś wyglądać, ale nie martwię się tym. Wiecie dlaczego?
-
Dlaczego?- spytał najbardziej tym zaciekawiony James.
-
Nie będę mówiła, że wygląd liczy się od środka, bo mówią tak tylko brzydcy i
mniejsza grupa dobrych ludzi na świcie, ale zgadzam się z tym. Nie przejmuje
się tym jak wyglądam, bo wiem, że pewnego dnia jestem w stanie zaskoczyć innych
nie do poznania tak, że będą żałowali swych złych słów skierowanych we mnie.-
te słowa skierowała głównie do nich, bo nie mogła się doczekać kiedy taka
chwila nastąpi.- Więc jeśli ktoś uważa, że jest w jakiś sposób lepszy od reszty
wychwalając siebie a gnębiąc innych to niech wie, że pod fasadą swojej owej doskonałości nie ma nic godnego
kochania, uwielbienia lub jakiejkolwiek wartości. Niech się cieszy póki mogą,
bo ich czas wkrótce się skończy. Ach!- kiedy skończyła Kendall popatrzył się na
Carlosa i zaczął bić brawo, potem Carlos załapał i też się przyłączył, Logan
również.- Za co te oklaski? To nie była przemowa.
-
Ale było to prawdziwe i siedząc obok ciebie czułem o czym mówiłaś. Masz dar!
-
Zaskakujecie mnie coraz bardziej.- uśmiechnęłam się.- Fajnie było zbierać od
was pochwały i w ogóle porozmawiać o mnie, bo o was wiem wszystko…- machnęła
ręką.- Będę musiała lecieć. Muszę jeszcze opanować tekst do jutra na pamięć.
-
Dobra, ale nie spróbowałaś jeszcze tego ciasta.- wskazał Carlos palcem na
sernik.- Mama Kendalla go piekła.
-
Ach! Skoro mama Kendalla go piekła to mogę zjeść ciasto i dopiero pójść.- i tak
dała się namówić i spędzić z nimi więcej czasu.
twoje rozdziały są bardzo ciekawe i ogl. mi się bardzo podobają, ale mam jedną uwagę:
OdpowiedzUsuńraz piszesz jako narrator pierwszoosobowy a raz jako narrator wszystko wiedzący; czasem wczuwasz się w rolę i jesteś Marlą, a czasem piszesz o niej " dziewczyna zrobiła to..". :)
pozdrawiam- Kasia :)
Ogólnie narrator jest wszechwiedzący, ale czasami faktycznie może bardziej zagłębiać się w bohaterce ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz i pozdrawiam równieź
WOW! Niesamowita przemowa na miejscu chłopaków sam bym bił bravo :D Super, że James zainteresował się Marlą :) Ciekawe czy Loguś zorientuje się co tu jest tak naprawdę grane :)
OdpowiedzUsuńHmm...sam bym zjadł kawałek ciasta mamy Kendalla :) A i i ja lubię marcepan w porównaniu do Marli i... Ciebie :P:D
Cudo podobał mi się Ten rozdział i to bardzo
OdpowiedzUsuń