Po
tym jak Marla, jej koleżanka Diana i reszta rywalek rozpakowały się i
oporządziły, poszły na zewnątrz korzystając z dóbr jakie oferował hotel oraz znajomości
z fajnymi chłopakami. Wszystkie tylko nie Marla. Przeszła kawałek do windy, a
następnie weszła do niej. Akurat kiedy drzwi zamykały się, korytarzem szedł
Logan i w jednej chwili ich oczy natrafiły na siebie. Była to zaledwie sekunda.
Podekscytowała się, bo go zobaczyła. Na własne oczy zobaczyła twarz tego chłopaka
i to tak blisko. Była już na ich koncercie, ale to nie to samo. Nie wiedziała
co poczuje jak zobaczy ich wszystkich na raz! Winda zatrzymała się na drugim
piętrze i od razu pomaszerowała do Camille. Zapukała do drzwi, długo nie
musiała czekać. Marla postanowiła zatrzymać dla siebie to co zobaczyła.
Dziewczyna zaprosiła ją do środka i razem usiadły na krzesłach przy stole
kuchennym. Była bardzo gościnna, lecz trochę nieogarnięta. Komoda zawalona była
papierami. Wytłumaczyła się, że ćwiczy do castingów i arkusz z tekstem się
rozleciał. Pijąc sok pomarańczowy, Marla czekała, co jej nowo zapoznana
koleżanka ma do powiedzenia.
-
Mogę ci zadać takie dyskretne pytanie?- kiwnęła głową.- Który z chłopaków z
zespołu najbardziej ci się podoba?
-
Yhm…no wiesz… każdego z nich lubię.
-
No weź!- uśmiechnęła się.- Na pewno jest wśród nich jakiś kandydat na chłopaka,
co?- zażartowała.
-
James jest super przystojny… i Logan też mi…
-
Taaak!- przerwała jej szybko.- James jest wolny, ale Logan jest już zaklepany.-
pokazała kciukiem na siebie.
-
Nie wiedziałam, że rozmawiam z jego dziewczyną.
-
Jak chcesz to wkrótce mogę cię poznać z chłopakami. Wyszli niedawno, więc za
niecałą godzinę wrócą ze studia. Będziesz mogła z nimi porozmawiać prywatnie,
nie jak jakaś fanka na kilka minut. Ja się o to postaram.
-
Dzięki, ale mogę wiedzieć czemu to dla mnie robisz?- spytała trochę
podejrzliwie.
-
Ponieważ trochę już sobie pogadałyśmy i wydajesz mi się fajną koleżanką… no i
nawet trochę pasujesz do Jamesa. Może się polubicie?- w tej chwili Marla się
rozmarzyła.
-
Byłoby cudownie… ale jeśli nie wygram tego konkursu, za tydzień wrócę do domu.
Będę musiała się postarać. Gdybym wiedziała, że zaraz ich zobaczę to
przebrałabym się w coś ładniejszego.
-
No właśnie tu jest problem. Może to dziwnie zabrzmi…- Camille przegryzła dolną
wargę.- Ale jest jeden drobny warunek.
-
Jaki?- zgasiła się trochę. A jednak wiedziała, że nie ma nic za darmo.
-
Pójdziesz tam ze mną ze stylizacją, którą ja ci wybrałam.
-
No ok.- zmrużyła oczy.
Camille
wyciągnęła ze swoją wielkiej szafy najzwyczajniejsze proste spodnie i jakiś
trochę powyciągany sweter na rękach, w pomarańczowo- szare paski. Do tego para
brzydkich sportowych trampek. Brytyjka otępiała z wrażenia i zastygła w miejscu
gdy zobaczyła ten strój, bo spodziewała się czegoś zupełnie innego. Teraz
poczuła, że to nie był dobry pomysł. Najlepiej to zostawić i wrócić do siebie.
-
Nie założę tego. Za żadne skarby. Dziewczyny z Anglii powinny trzymać klasę. W
tych ubraniach jak zobaczy mnie ktoś kto nie powinien, będę miała mniejsze
szansę na wygranie konkursu. Tu liczy się talent, ale również wygląd jaki…
-
Spokojnie, spokojnie. Nie każę ci chodzić w tym przecież jak będziesz
wychodziła do wytwórni. Tylko tutaj, w Palmwoods.- Marla wyobraziła sobie miny
rywalek kiedy zobaczą ją w czymś takim. Nie była pewna czy to wszystko było
tego warte.
-
Nie, nie jestem pewna czy to dobry pomysł.
-
Oj daj spokój do tego dochodzi charakteryzacja. Ubranie może nie jest zbyt
atrakcyjne, ale twoja twarz nadal będzie ładna, więc to też trzeba będzie
zmienić. Znam triki makijażu, który…
-
Stop!- wstała.- To jest bez sensu! Dlaczego chcesz zrobić ze mnie brzydką skoro
od razu mogłaś poprosić kogoś takiego! Dlaczego ja? Coś mi tu nie pasuje i coś
ukrywasz. Nie mogę być tak wykorzystywana!
-
Dobra.- uspokoiła siebie i gościa.- Usiądź… Chodzi o to, że James jest
strasznie zapatrzony w siebie i w ogóle. Chyba znasz taki typ faceta? No więc
chcę to zmienić. W skrócie mówiąc chcę, aby James zrozumiał jaka jesteś fajna,
ale muszę celowo zamaskować twoją urodę… żeby znalazł w tobie to wewnętrzne
piękno. A kiedy się o tym przekona, niby wyjdzie, że zabrałam cię do salonu
piękności i tam przerobiłam w cudo i takie tam. No i wtedy może zrozumie, że
wygląd nie jest najważniejszy.
-
Pięknie to brzmi, ale niestety. Nie będę rozkochiwać nikogo w tym czymś.
Przecież nie tylko James nie będzie mnie chciał za dziewczynę ani żaden inny
facet na tym świecie.
-
A to już zostaw mnie. Proszę, zgódź się. Powiedziałaś, że jesteś w stanie
zrobić wszystko.- zrobiła słodkie błagalne oczy.
-
No tak, ale to trochę będzie nie fair z mojej strony i z twojej, nie uważasz?
-
Tak, ale to zostanie między nami. Wszystko zostanie między naszym kręgiem. Nic
nikomu nie powiemy. To jak?
Marla
wiedziała, że ta propozycja urwała się z kosmosu i normalnie by się na to nie
zgodziła. Jednak udawanie brzydkiej to mała cena poznanie jej najukochańszego
zespołu i możliwość bycia z Jamesem. Raz myślała tak, zrób to! Raz się żyje! Co ci szkodzi?, a z drugiej Oszustwo i granie kogoś kim nie jesteś to
nie w twoim stylu! Jednak fascynacja przezwyciężyła i nie mogła nadal
uwierzyć w to, że się zgodziła.
-
No to świetnie. Bierz te ciuchy, tam jest łazienka!
Po
wyjściu z łazienki poczuła się nieswojo. Nie dlatego, że pomarańcz nie pasuje
do jej typu urody, lecz wszystko było nie tak. Usiadła zmęczona przed
lusterkiem. W tym czasie Camille przygotowała więcej ciuchów tego typu na
kanapie i kazała zmyć jej ten makijaż, pomimo tego, że był naturalny. Zrobiła
to bardzo niezadowolona. Kiedy Marla nie miała już nic dodatkowego na swojej twarzy, Camille wzięła się za
charakteryzacje. Biedna dziewczyna zamknęła oczy, nie chciała na to patrzeć. Po
dziesięciu minutach, dała znak, że może już otworzyć swoje oczy i zobaczyć co z
niej wyszło. Gdy spojrzała w lustro nie mogła siebie poznać. Wiedziała z
pewnością, że gdyby stanęła przed własną matką, to by jej nie poznała. Była
teraz bledsza, gdzieniegdzie miała namalowane starannie różnej wielkości
krostki. Specjalny puder i dodatki zmieniły jej wygląd. W dodatku nie mogła się
przyzwyczaić do zerówek. Okulary były wstrętne, musztardowe, zaokrąglone. Nie
wiedziała jak to zrobiła, ale pomimo tego, że wyglądała brzydko, miała do tego
talent.
-
Otwórz usta.- Rozkazała Camille.
-
Po co?- zapytała zaślepiona w lusterku wciąż niedowierzając.
-
Włożysz aparat na zęby.- wyjęła jej z pudełeczka parę drutów z zielonymi
gumeczkami.
-
Sztuczny…? To jest…? Jak…? Skąd go…?
-
Odpowiesz na któreś z tych pytań? Bez obaw. Mam gorsze charakteryzacje. Wiesz…
jak się chodzi na tyle castingów co ja…? E… Masz szczęście, że sztuczny aparat
nie wpływa na mowę.- Marla wzięła go z niesmakiem i umocowała na zębach.-
Widziałaś jakiego zaplotłam ci warkocza?
-
Nie pasuje mi.
-
No i oto chodzi! Gotowa? Chodźmy.
CUDO!!!
OdpowiedzUsuńdziewczyno, ty..............
NA PRAWDE MASZ TALENT !
ciekawe jaki bedzie koniec
czekam na nn
Pozdrawiam cieplutko
Dziękuję za komentarz. To dla mnie bardzo ważne :-)
UsuńWow Camille ma naprawdę podstępny plan ... Szkoda mi tej Marli bo wychodzi na to, że będzie musiała oszukiwać Jamesa :( Rozdział genialny :) Hmm.. a może jakiś romans między Loganem a Marlą..... hmm... byłbym jak najbardziej za czymś takim :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział bardzo podoba mi się jak piszesz
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział Camille widać ma naprawdę podstępny plan jestem ciekawa jak potoczą się losy Marli
OdpowiedzUsuń