Marla
kupiła sobie koktajl bananowy, a następnie usiadła do stolika, który zazwyczaj
był wolny. Ze wszystkich był najbardziej odsunięty od baru, może dlatego wydał
się mało atrakcyjnym miejscem. Tu wszyscy są przebojowi, odważni i pewni
swojego. Lecz nie ona. Nie była tą zwaną szarą
myszką, bo w końcu nie jeden chłopak chciał z nią chodzić, lecz nie mogła
tutaj odnaleźć swojego miejsca dla siebie, bratniej duszy czy emocjonalnego
wsparcia.
Siorbiąc
napój zauważyła Jamesa, który dziś wyglądał jeszcze lepiej niż wczoraj. Jego
krótkie brązowe włosy były mokre. Najwyraźniej mył głowę, a wiadomość o niby
darmowych napojach mu przeszkodziła, jednak ten wygląd był pociągający. Miał na
sobie błękitną bokserkę i wiśniowe spodenki. Spod jego ubrań widać było
uwydatnione mięśnie. Podszedł do baru, a kiedy dowiedział się, że owa promocja
to żart, zawiódł się. Nic więcej, nie było to tego warte. Pytanie czy ją
zauważy. Bo jeśli nie to będzie próbowała w inny sposób. Zdała sobie jednak
sprawę, że jest mało widoczna i nie ma szans, aby ją tu zobaczył. Odwróciła
głowę i zaczęła sączyć koktajl myśląc o przegranej sprawie.
W
tym momencie Jamesowi napomknęła myśl czy by sobie na chwilę nie usiąść, bo nie
chciało mu się nawet wjechać na górę. Pogoda go rozleniwiła. Ostatecznie kupił
sobie napój i skierował się w stronę gdzie zazwyczaj siedzieli z chłopakami.
Ich stolik zazwyczaj był wolny, bo wszyscy mieszkańcy przyzwyczaili się do
tego, że wolne, wspólne czasy spędza tam BTR. Jednakże zdziwił się, bo ktoś tam
już siedział. W końcu po tym przylizanym warkoczu poznał swoją koleżankę.
Pomyślał sobie Czemu nie? Podszedł ją
od tyłu. Położył jej rękę na ramieniu, a ta się przestraszyła. Marla odwróciła
się nagle. I niby już miała okrzyczeć gościa, ale kiedy zobaczyła, że to on,
powstrzymała się.
-
Mogę się dosiąść?- zapytał.
-
Jasne!- James odstawiając krzesło potknął się o coś i mało co by się nie
przewrócił. Upadek zamortyzowało krzesło, na którym wylądował. Jego napój
łupnął o stolik. Nie wylał się, ale niewielkie krople wylądowały u Marli na
okularach.
-
Sorka! Nie poplamiłem cię?
-
Nie, nie… tylko okulary. Zaraz je wytrę.- wzięła chusteczkę ze stołu, zdjęła
okulary i zaczęła je wycierać. James miał wtedy okazję dokładniej jej się
przyjrzeć. Kiedy zdjęła te musztardówki, owal jej twarzy wyszczuplał i twarz od
razu zrobiła się bardziej promienna. Przyjrzał się jej oczom. Wcześniej tego
nie zauważył, ale było w nich coś przyciągającego. Sam nie mógł uwierzyć w to,
co widzi. Jej oczy były piękne. Nie mógł się na nie napatrzeć, a długo to nie
trwało, bo dziewczyna znów nasunęła okulary na nos. Zauważyła, że przystojniak
się jej przygląda.
-
Mam coś na twarzy?- dotknęła delikatnie swoich policzków.
-
Nie, ale za to masz piękne oczy.- nie mógł się powstrzymać żeby tego nie
powiedzieć i od razu zaczął tego żałować. Pomyślał, że to nie na miejscu.- Zdejmij
te okulary. Bez nich wyglądasz znacznie lepiej.
-
Dzięki?- poczuła się trochę zdemaskowana.- Ale niestety musze je nosić żeby coś
widzieć.- skłamała.
-
Ok.- starał się zapomnieć o tym co powiedział.- Wiesz co mi się dzisiaj
przydarzyło? Dostałem tajemniczego smsa o tym, że napoje rozdają za darmo.
Zszedłem tu na dół, a okazało się lipą.
-
Ktoś lubi sobie robić żarty.- uśmiechnęła się do siebie.
-
Podejrzewam, że to Carlos! To najbardziej do niego podobne. Nie raz mnie już
nabrał. Co mnie podkusiło, aby uwierzyć w anonimowy cynk?
-
Nie wiem, ale wiem, że jesteś zabawny.- zaczęła swój lekki flirt.
-
O dziękuję, nie ma za co.- machnął ręką celowo gestem dziewczęcym i zatrzepotał
rzęsami.- Ty też jesteś zabawna. Wczoraj jak tu rozmawialiśmy to też się
uśmiałem. A wiesz kto jest jeszcze zabawny?
-
Carlos?
-
Carlos to dziki szajbus. Może nie wygląda na takiego, ale Logan to dopiero! Jak
cię rozśmieszy to do rozpuku.- zrobiła się chwila przerwy w rozmowie. Marla
zaczęła się teraz spoglądać na niego.
-
Teraz ja zadam ci twoje pytanie.- odezwał się.- Mam coś na twarzy?
-
Tak…
-
Co?- zaczął przyglądać się w łyżeczce.
-
Masz na twarzy super Jamesa.
-
Ha, ha! Bardzo zabawne…- zabrzmiało ironicznie, ale uśmiechnął się.
-
Nie, a tak na serio to masz trochę swojego soku na policzku.
-
Gdzie dokładnie?- zapytał. Marla wzięła chusteczkę i wytarła delikatnie napój z
jego twarzy.
-
Gotowe! O! I włosy jak szybko ci wyschły!- delikatnie pogładziła go po włosach.
James zazwyczaj czuł się pewnie przy dziewczynach. Był wyluzowany, ale teraz
poczuł się inaczej, dziwnie. Dawno nieznane mu uczucie, chyba niezręczność.
Najpierw zszokowały go jej oczy, a teraz to. Bał się głębszej znajomości z nią,
nie chciał, aby sprawy wyjęły się spod kontroli. Tym bardziej z nią. Nie
należała do typu urody jaki preferuje.
-
Dobra. Ja już będę leciał. Mam jeszcze nagrania dzisiaj. Kendall przesunął je
na wcześniej. To cześć.- i bez żadnego kontaktu wzrokowego odszedł.
Dziewczyna
poczuła się źle. Żałowała tego co zrobiła, posunęła się za daleko. Zna go dopiero
okrągły dzień i już ją poniosło. Schowała twarz w dłoniach. Jedyną rzeczą,
którą pragnęła dzisiaj to go nie zobaczyć do końca dnia, albo nawet w ogóle.
Zmuszała się do dokończenia koktajlu kiedy ktoś zaczął syczeć. Odwróciła się,
ale nikogo nie widziała. Nikogo prócz czarno ubranej kobiety w kapeluszu w
wielkim rondem. Zdjęła okulary i jej oczom ukazała się twarz Camille.
-
Szpiegowałaś nas?- zmarszczyła brwi złośliwie.
-
Nie zadawaj pytań retorycznych. Dobrze się spisałaś.- poklepała ją po ramieniu.
-
Dobrze? Dobrze?! Czy ty tego nie widziałaś? Przecież on uciekł, a wiem jak
wygląda ucieczka. No może nie stuprocentowa ucieczka, ale…
-
Weź nie bredź. Słuchaj. Jego życie polega na tym, że to on podrywa dziewczyny,
a te są na każde jego słowo, a tu nagle wychodzisz z inicjatywą i zachował się
instynktownie. To dla niego coś innego. On po prostu bał się wciągnąć w głębszy
wątek. Bał się, że coś do ciebie poczuje, wiem to! Widziałam. Wiesz jak się w
ciebie gapił kiedy zdjęłaś te okulary. Jego poglądy o tobie na bank uległy
zmianie. Ale następnym razem ich nie ściągaj.
-
Bardziej ci na tym zależy niż mnie. Ja pasuje. Idę to z siebie ściągnąć!-
podniosła się z krzesełka.
-
Nie, nie, nie! Proszę! Jesteś mi to winna.
-
Teraz jestem winna? Tak? No super. To zaszło za daleko.
-
Dajmy sobie więcej czasu, aby przemyśleć jak to zakończyć.- grała na zwłokę.-
Wiesz, że jak teraz się wyda to dojdzie do nich, że ich oszukałaś. Będziesz
skreślona w oczach Jamesa.- Marla pomyślała przez chwilę. Wpakowała się w
niezłe bagno. Jeszcze nigdy nie była w takiej sytuacji. Nie wiedziała jak z
niej wybrnąć.
-
Niech ci będzie. Wracam do siebie.- Camille wstała z nią.- Idę, ale bez ciebie.
Chcę zostać sama.
* Dzisiaj krótko, ale następnym razem obiecuję dłuższy i ciekawszy :)
zaczyna między nimi iskrzyć :)
OdpowiedzUsuńpiszesz co raz lepiej i co raz bardziej mnie wciągasz, czekam na kolejne :D
Dzięki. To dla mnie bardzo ważne. Nie chcę spoilerować, ale w następnym rozdziale coś tam się zadzieje, a dziesiąty to bomba!
UsuńPS dostać komentarz od Cb zaszczyt. Uwielbiam Waszą stronkę
Komentarz ode mnie zaszczytem?? 0_o
UsuńNie spodziewałem się, dziękuję :D
Ja też lubię Twojego bloga.
Wow świetny rozdział :) Kocham tą historię!! Kocham kocham kocham kocham <3 James zakłopotany a to ci nowość :D Szybko lecę do następnego skoro się tam coś zadzieje :D
OdpowiedzUsuń