Następnego
dnia Marla wstała z okropnym bólem głowy. Wzięła tabletkę i popiła wodą. Nie
miała ochoty iść do wytwórni. Spojrzała w kąt mieszkania na pudło, do którego
wyrzuciła wszystkie rzeczy potrzebne do wyglądu brzydkiego kaczątka z
obrzydzeniem. Jedyny plus, że nie musi już tego nosić. Zaparzyła sobie herbatę
i zjadła śniadanie. Dziś wyjątkowo nie włączyła ani telewizora, wieży, niczego
co dawało jakikolwiek dźwięk. Dziś jest jej pierwszy dzień pracy, a czuje się
fatalnie. Nie już z powodu bólu głowy, który powoli stawał się coraz słabszy
dzięki lekom, tylko z powodu wczorajszego wydarzenia. Nie tak zaplanowała
tamten dzień, lecz na zmiany jest już za późno. Założyła na siebie marynarkę,
wyszła z mieszkania. Szerokim łukiem ominęła mieszkanie BRT. Przekroczyła próg
windy, zjechała w dół. Przeszła ścieżkami przysłowiowe piętnaście minut, aby
dotrzeć do studia.
Dziewczyna
zapukała do drzwi, chciała je otworzyć, ale zdziwiło ją to, że były zamknięte.
-
Marla? Tutaj!- za nią stanęła Kelly.- Już jesteś. Gustavo prosi cię do innego
pokoju. Tu byście się nie zmieścili.- uśmiechnęła się. Marla nie chciała już
pytać dlaczego tylko posłusznie za nią poszła. Gdy otworzyła drzwi do wielkiej
sali, przed biurkiem Gustavo siedzieli Kendall, James, Carlos i Logan. Serce
biło jej mocno w piersi. Przywitała się Gustavo nie zważając na chłopaków i usiadła
na wolnym miejscu obok Carlosa. Wewnątrz płonęła ogniem, chciała nakrzyczeć na
szefa czemu ich tu przyprowadził. Miała przecież śpiewać. Reszta wolała również
nie odzywać się na razie. Między nimi panowała niezręczna atmosfera. James
ciągle jednak na nią zerkał, co bardzo ją to denerwowało.
-
No więc… sprowadziłem was tutaj wszystkich, bo mamy kilka spraw do omówienia.
Powiedzmy, że wybaczam wam ten wczorajszy wybryk na scenie.
-
Tylko po to nas tu sprowadziłeś?- spytał Kendall.
-
Nie. Wiecie, że razem macie ze sobą współpracować, razem z Trójką. Dobra!
Mówiąc konkretnie chciałem poinformować was pieski, że wasz choreograf
zrezygnował ze współpracy z nami.
-
Czemu? Był z nami od samego początku.- zasmucił się Logan.
-
Tak, ale dostał jak to się wyraził ciekawszą
propozycję. Nieważne… Chodzi o to, że muszę wam szybko znaleźć zastępstwo
pieski.
-
Przepraszam?- wtrąciła się dziewczyna.- A co ja mam z tym wspólnego? Może
zaczekam na korytarzu.
-
Czekaj, czekaj. Czytałem twoje CV. Masz ciekawe zainteresowania i osiągnięcia.
Masz doświadczenie z choreografią prawda?
-
Prawda, ale tworzyłam tylko kilka choreografii do szkolnych przedstawień.- próbowała się wytłumaczyć swoim nijakim doświadczeniem.
-
Wiesz mniej więcej jak BTR tańczy?
-
No tak…- schowała głowę. Nie chciała się zawstydzić przed chłopakami.
-
No to świetnie, bo mam dla ciebie propozycję. Ułożysz choreografię dla moich
piesków.
-
Słucham?- wytrzeszczyła oczy z wrażenia. BTR też zareagowali podobnie.
-
Oczywiście nie za darmo. Możesz to zrozumieć jako dodatkową pracę. Ustalilibyśmy
szczegóły…- Marla pomyślała, że praca by jej się przydała, bo jej środki
niedługo się skończą i nie chciałaby pożyczać pieniędzy od rodziców, ale w tej
sytuacji nie miała ochoty na głębszą współpracę z nimi.
-
Nie… nie jestem pewna. Muszę się zastanowić.- skłamała. W ogóle nie chciała przebywać jeszcze dłużej w towarzystwie Jamesa i Logana.
-
Ok. Dam ci dzień na zastanowienie się. Przemyśl to. A wy? Nic nie powiecie? Coś
dziwnie cicho siedzicie?- zwrócił się do chłopaków.
-
Nic. Nie mamy nic przeciwko.- powiedział Kendall. Reszta kiwnęła głową z
aprobatą.
-
To ekstra! Mam dzisiaj ważne spotkanie, więc muszę odwołać dzisiejsze nagrania,
Trójka. Jesteście wolni.
-
Dziękuję.- Marla wstała i natychmiast wyszła. Za nią natychmiast wyszli BTR.
-
Czekaj!- zatrzymał ją James.
-
Bo co? Spieszę się!
-
Gdzie? Masz dzień wolny. Zatrzymaj się na chwilę. Musimy sobie wszystko
wyjaśnić.- Marla zatrzymała się. Założyła ręce i czekała co ma jej do
powiedzenia.
-
Chciałbym cię z tego miejsca za wszystko przeprosić. Musisz wiedzieć, że to co
słyszałaś może i było prawdą, ale zrozumiałem swój błąd. Do tego nie doszło.
Naprawdę cię polubiłem.
-
Jak mam ci teraz uwierzyć? Bo ci nie wierzę. Poznałam się na tobie, James.-
chłopak nie wiedział co powiedzieć. Logan postanowił go obronić.
-
Ja też powinienem cię przeprosić. To po części moja nieumyślna wina. Zaszło
nieporozumienie…
-
Ej? Będziemy tak rozmawiać na korytarzu?- zapytał Kendall. Reszta zareagowała
na te słowa i skierowali się do windy. Dopóki nie wyszli z wytwórni nikt się
nie odezwał.
-
Musisz nam uwierzyć! To jest prawda!- błagał ją James. Marla usiadła w parku na
ławeczce, chłopaki stali nad nią.
-
Wiecie co? To mnie było was żal, bo czułam się źle z oszukiwaniem was kiedy wy
robiliście mi to samo tylko, że… nie wiem jak nawet to nazwać.
-
Nie mam dowodów, aby poprzeć swoje słowa, fakt. Ale mogłabyś spojrzeć na mnie w
końcu i uwierzyć w moje słowa.- zwrócił na siebie uwagę szatyn.
-
No dobra!- wtrącił Kendall.- Mogłabyś mu wybaczyć, bo sama dobrze wiesz, nie
byłaś wobec nas uczciwa. Powinniśmy wszyscy wzajemnie sobie wybaczyć i
zapomnieć o tym, bo zaczynacie wyolbrzymiać! Ja rozumiem! Każde z was jest
urażone i w ogóle potrafię się odnaleźć w sytuacji, ale oboje jesteście winni i
oboje powinniście sobie to wszystko wyjaśnić. Skoro przeszliście przez to samo
to może się wzajemnie zrozumiecie i wyjaśnicie. Ludzie! Mamy ze sobą
współpracować przez najbliższe trzy miesiące. Chcecie to ciągnąć w takiej
atmosferze jak dzisiaj? Bo ja nie! Jeśli tak ma wyglądać nasza współpraca to
podziękuje, spakuje swoje rzeczy i wyjadę do Minnesoty!- wyjawił swoje myśli
stanowczo. I Marla jak i James zrozumieli, że ma rację. Dziewczyna nabrała ciężko powietrza do płuc. Przemyślała sprawę. widzi jak im zależy. zresztą, nie chciała drzeć z nimi kotów. Marla wstała z ławki.
Podeszła do Jamesa.
-
Spójrz na mnie.- tak zrobił.- Przysięgasz, że to co powiedziałeś jest prawdą?
-
Tak.
-
Ok. To wybaczam ci. A ty? Nie jesteś zły na mnie?
-
Już nie jestem.- uśmiechnęli się i przytulili. Marla wychyliła głowę nadal
przyklejona do Jamesa, aby zobaczyć Logana.
-
Logan? Między nami jest w porządku.- Logan wyraził podziękowania w jednym
geście. Marla wysłała Loganowi, Kendallowi i Carlosowi spojrzenie. Zrozumieli i
odeszli. Jednak byli ciekawi o czym będą rozmawiać, więc schowali się za
najbliższymi krzakami.
-
Czyli co? Między nami jest tak jak dawniej?- zapytał James.
-
James. Tak, ale…- nie zdążyła dokończyć, bo chłopak nie mógł się powstrzymać,
aby jej nie pocałować. Chłopaki cieszyli się zza krzaków przybijając sobie
piątki. Po chwili gdy złapała już trochę powietrza, dokończyła zdanie.- Teraz
utwierdziłam się w swoim przekonaniu.
-
Jakim przekonaniu?
-
Może cię zszokuje to porównanie, ale jesteś jak wampir.- rozszerzył oczy, ale uśmiechnął się.
-
Dlaczego?
-
Bo wszystko co jest w tobie… twój wygląd, twój głos, twój zapach przyciąga mnie
do ciebie, ale nic ponadto, James. Z początku byłam tobą zauroczona, jednak nie
mogę stwierdzić, że pasujemy do siebie. Popełniłam błąd jaki chciałam, abyś ty
nie popełnił… zakochałam się w twoim wyglądzie James, ale niestety… ja nie
kocham ciebie.
-
Jak to? Co ty mówisz?- zmarszczył brwi. Jego twarz zrobiła się taka poważna, a
zarazem zawiedziona.
-
Nie mogę być twoją dziewczyną. Nie zrozum mnie źle. Jesteś naprawdę fajnym
facetem. Utalentowanym, przystojnym. Możesz mieć każdą dziewczynę i nic nie
musisz robić żeby tak było. Przepraszam…
-
Czyli, że zrywasz ze mną?- głos mu zadrżał. jego oczy ślepo błądziły po jej twarzy.
-
A czy my w ogóle zaczęliśmy ze sobą chodzić? Poprosiłeś mnie o to?
-
Nie, ale… myślałem, że jest szansa.
-
James… ja nie wierzę, że ty mnie kochasz. To znaczy może, ale nie jest to ta
prawdziwa miłość na zawsze, a ja takiej szukam. Znam cię. Nie jesteś gotowy na
taki związek. Jak chcesz na mnie teraz nakrzyczeć albo coś to zrób to.- zadrżał jej głos, schyliła głowę ze skruchą.
-
Nie będę na ciebie krzyczeć. Może i masz rację. Może nie jest to prawdziwa
miłość, tylko na kilka miesięcy. Zresztą nie wiem co teraz czuję. Może przez to
wszystko, że czułem się źle z tym, że cię oszukiwałem, próbowałem ci to jakoś
wynagrodzić… nie wiem.- pokręcił głową. Chciał jak najszybciej stąd uciec, a jednocześnie móc ją przytulić.
-
Może i tak. Nie potrafiłabym teraz się w tobie zakochać, bo zdałam sobie
niedawno sprawę z tego, że… kocham kogoś innego. Hmm… jedyne co mogę ci
zaoferować to przyjaźń. Czy chcesz tego?- wystawiła rękę. James zawahał się na
chwilę, ale w końcu zrozumiał, że nic z tego nie będzie i podał jej rękę.
-
Przyjaciele.- zgodził się, ale czuł się jakby dostał czymś ciężkim po twarzy.
-
Między nami wszystko gra? Możemy zacząć od początku?
-
Tak. Przepraszam, ale ja już pójdę…- spojrzał na nią ostatni raz, wziął ciężko
powietrze w płuca i odszedł przybity. Marla z wyrzutem sumienia patrzyła jak
James odchodzi. Przystojniak szedł ścieżką kiedy zza krzaków wyszli jego
przyjaciele.
-
Hej!- zaskoczył go Logan.
-
Podsłuchiwaliście nas?
-
Nic nie słyszeliśmy, tylko widzieliśmy…- powiedział Carlos.- Po co ten uścisk? Wyglądało to jakbyście zostali
przyjaciółmi.- uśmiechnął się żartobliwie.
-
To się nie przewidziałeś…- mruknął mu James. Carlosowi zrzedła mina.
-
Jak to?- niedowierzał Logan.- Przecież wskazywało na to, że będziecie razem.
-
Tak, ale powiedziała, że popełniła błąd, który chciała, abym ja pominął. Teraz
zrozumiałem, coś do mnie dotarło… jednak coś jej się udało. W końcu doszło do
mnie jaki byłem egocentryczny. Przynajmniej raz mogłem poczuć się jak dziesiątki
innych dziewczyn, z którymi byłem. Udało jej się.- poszedł. Chłopaki stali w
miejscu patrząc jak odchodzi. Lepiej żeby został sam. Marla odmieniła Jamesa,
lecz nie wiedzieli, że tak to się musi skończyć.*Ta daaam. Smutny rozdział i trochę krótki jak na mnie :-( Z góry przepraszam wszystkich, którzy wierzyli w związek Marli i Jamesa (Jarla). Ale kto wie? Wszystko jest możliwe...
Mam dla Was propozycję. Nie jestem zbyt wymagająca, bo dopiero niedawno zaczęłam pisać bloga. Jeśli pojawi się minimum pięć komentarzy, jutro wstawiam następny rozdział. Sama czuję niedosyt.
PS Moje odpowiedzi się nie liczą :)
PS Moje odpowiedzi się nie liczą :)
Nie no, zaskakujesz mnie dziewczyno. tyle się dzieje w mojej głowie. troche sie zaskoczylam ze tak szybko sie pogodzili. myslalam jednak ze oni wroca do siebie a tu taki klops. marla rzuca jamesa :( mam nadzieje jednak ze tak to sie nie skonczy. przykro mi sie zrobilo po tym jak marla powiedziala czemu nie moze z nim byc, bo popelnila taki sam blad jakiego ona nie chciala. no role sie odwrocily. mam rozumiec ze ona kocha jednak Logana? to w takim razie sytacja sie komplikuje. ale sie rozpisalam :) czekam na kolejny i chce to jutro!
OdpowiedzUsuńPS wiesz ze za dwa miesiace masz mature? jak napiszesz ja tak dobrze jak tego bloga to zdasz na 100!- beti
To znowu ja!. Nie wiem czy zauważyłaś, ale zrobiłam sobie konto żeby nie pisać z anonima. Cieszysz się?
UsuńRany, wariatko! Ale dzięki. cieszę się, że jednak wywiazujesz sie ze swojego przyrzeczenia. modl sie zebym zdala :) a ty zamierzasz pisac jakiego bloga?
UsuńOooo... szkoda :( Myślałam, że będą razem, ale cóż zaskoczyłaś wszystkich ;) nic tylko czekać na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Stelss :******************
No prawie miałem rację ;) wydawało mi się że Marla i James bd razem, a potem Marla z Loganem zaśpiewją w duecie i się pocałują i że potem ona zerwie z Jamesem a on z Camille ale mimo to nie bd ze sobą :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny i mam nadzieję że uda się zdobyć to 5 komentarzy ;D
Kiedy zobaczyłam Twój komentarz, nie mogłam się powstrzymać od odpisania. Kiedy to czytałam, uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Dobra kombinatorka, ale niestety niezbyt trafiona :D Zdałam sobie sprawę, że uwielbiam zaskakiwać ludzi :) Cieszę się, że czytasz mojego bloga i Wy wszyscy.
UsuńLecisz po bandzie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Klaudiaaaaaaaaa :********************************
Co Ty im zrobiłaś? Oni są dla siebie stworzeni! Biedny James. Szokujesz ale za to Cię kocham :***&&
OdpowiedzUsuńCzyżby Logan miał szansę? czekam na ciąg dalszy niezmiernie ciekawa :) pozdrawiam Ciri http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńCzytam tego bloga, lecz dopiero teraz odważyłam się na komentarz. Jest naprawdę świetny! James zasłużył na to, lecz z drugiej strony mu współczuję.. Ale pozbiera się, na pewno :).
OdpowiedzUsuńWiedziałem... po prostu wiedziałem, że Marla nie będzie z Jamesem. Ona musi być z Loganem...pasują do siebie pff co ja mówię oni są dla siebie wręcz stworzeni... Boski rozdział ale to wiesz :D
OdpowiedzUsuń