Katie
postanowiła jednak zajrzeć do Marli. Wyciągnęła od Bittersa numer jej
mieszkania. Tylko ona była w stanie mu się sprzeciwić. Kto by pomyślał, że
piętnastoletnia dziewczyna umie przekonać faceta przed czterdziestką do zmiany
zdania. Domownicy śmieją się, że musi go szantażować jakimiś żenującymi
zdjęciami z ukrytej kamery i teraz boi się, że wyjdzie to na jaw.
Katie
zapukała do drzwi z przekonaniem, że nic złego nie zrobiła. Tak nastawiała się
na wszystko co mogłoby być stresujące. Nastolatka otrzymała sygnał, że drzwi są
otwarte. Marla siedziała na kanapie, była skupiona na rozmowie przez telefon.
-
Tak. On bardzo się ucieszy, wierzę w to. To dobrze, że sprawy tak się
potoczyły. Aha. No to do środy. Pa!- schowała komórkę do kieszeni, a kiedy
zobaczyła Katie stojącą w drzwiach, natychmiast wstała do niej. Dziewczyna
wyprzedziła jej tok myślenia.
-
Nie pytaj dlaczego. To ja spytam… I jak?- zapytała jak gdyby nic.
-
To nie miało żadnego znaczenia przy tym co zrobiłaś! Wydawałaś mi się niewinna
i bezbronna, a z ciebie taka aparatka!
-
Aparatka? Nie ważne… nie wiem jak się tam mówi w Anglii.- Czyli poszło dobrze,
hę?
-
Katie!- skarciła ją wzrokiem. Piętnastolatka wiedziała, że tak. Było to po niej
widać. Niby była zła, ale tylko udawała taką. Pomyślała, że dziewczyna ma
talent aktorski, ale jest ona była dużo sprytniejsza. Mimo to chciała ją przeprosić.
-
No dobrze… przepraszam za wrzucenie cię do basenu. Ale zrobiłam to dla twojego
dobra.
-
Dla mojego dobra czy życia? Nie znamy się długo, a już chcesz mojego dobra?
-
Może ci nikt nie mówił, ale mam talent poznawania się na ludziach. To ty
powinnaś zostać dziewczyną Logana…
-
Nie ja o tym decyduję. I nie będę z tobą o tym rozmawiać. Wybaczam ci to co
zrobiłaś, ale proszę cię, abyś mnie zostawiła. Mam nadzieję, że to nasze
pożegnanie i się więcej nie zobaczymy…- mówiła spokojnie z odrobiną
nonszalancji w głosie.
-
I tak miło było cię poznać. Cześć.- opuściła jej mieszkanie. Marla zmieszana
próbując o tym zapomnieć, wzięła się za układanie choreografii. Gustavo
powiedział, że jak ułoży dobrą choreografię to zastanowi się nad stałą umową o
pracę.
W
środę zaczynały się wspólne nagrania. Marla pierwszy raz śpiewała z BTR w
studio nagraniowym. Współpraca szła świetnie, aż wcześniej skończyli. Gustavo
nawet był tym zdziwiony i stwierdził, że skoro Trójka umie zapanować nad jego
pieskami, to powinna być przy nich cały czas. Na szczęście było to w formie
żartu, bo nawet Marla nie potrafiłaby wytrzymać z całą czwórką chłopaków przez
tyle czasu w tak małym pomieszczeniu. Nie był to problem, ale oni razem są tacy
żywiołowi i zabawni, że prędzej czy później zmęczy się byciem w tym
towarzystwie w dobrym znaczeniu tego stwierdzenia lub padnie ze śmiechu. Jak
jeden coś zaczął, nakręcał drugiego i zaczął się harmider. Nie miała pojęcia
jaką katorgą dla Gustavo jest takie zachowanie, które opóźniało nagrania.
Włączał wtedy specjalnie mikrofony i wrzeszczał do słuchawki co powodowało pisk
w ich uszach. Zwijali się wtedy reagując instynktownie zrzucając słuchawki na
podłogę i masując swoje uszy. W końcu pierwsze nagrania się skończyły. James
jeszcze nie opanował do końca tekstu. Razem wszyscy wracali do domu. Nie
wiedziała dlaczego Kendall czasami spogląda to na nią to na Logana. Kendall
chciał wywęszyć czy rzeczywiście ona coś czuje do bruneta, ale nie wychodziło
mu to. Kiedy tak szli, Marla wykonała nieprzewidywalny ruch.
-
James?- podeszła do niego.
-
Tak?- szedł dalej nie spowalniając tempa.
-
Co robisz dzisiaj po południu?- Jamesa zaskoczyło to pytanie. Tak samo jak
Kendalla. Carlos i Logan mieli obojętny stosunek do tego. Uważali, że nic
specjalnego się nie dzieje.
-
Nie wiem… chyba nic.
-
To dobrze, bo mam dla ciebie niespodziankę. Przyjdź do mnie o piątej, ubierz
się ładnie, zapukaj, a następnie po prostu wejdź. Zapamiętałeś?
-
Yyy no…tak, mam nadzieję, że tak…- chłopak był zaskoczony. Czego Marla mogła
chcieć od niego skoro już nie są razem? Z drugiej strony pomyślał, że musi w
końcu zacząć myśleć normalnie, bo w końcu zaprzestali na normalnych stosunkach,
więc nie może być to randka tylko tak jak powiedziała, niespodzianka dla
przyjaciela.- Ok. będę.-uśmiechnął się niepewnie.
-
Spokojnie. Na pewno ci się spodoba.- spojrzała teraz na Carlosa.- Carlos? Wiesz
może gdzie mogę wypożyczyć samochód?
-
Tak. Mogę cię tam zaprowadzić. Masz prawo jazdy?- zapytał.
-
Tak, ale rzadko jeżdżę samochodem. Wolę rowery. Jednak rowerem nie dojadę tak
daleko.
-
A gdzie chcesz jechać? Ja też mam prawko. Mogę cię zawieźć gdzieś dopóki nie
znajdziesz coś dla siebie.- zaoferował Logan.
-
Chętnie, ale akurat muszę zrobić to sama.- Marla musi pojechać samochodem aż na
koniec miasta po niespodziankę dla Jamesa.
-
Ale nie trzeba wypożyczać auta dla jednorazowej jazdy.
-
Nie. Ja zamierzam wypożyczyć go na tydzień. Chciałabym zwiedzić kawałek
Ameryki. To da mi ktoś numer tej wypożyczalni?- Carlos wyjął telefon i
podyktował jej numer.
-
Carlos? Nie masz prawka to po co ci numer do wypożyczalni?- zaśmiał się
Kendall.
-
Na takie przypadki jak ten! I nie śmiej się. Ty też nie masz prawka!
-
Robi się!- usprawiedliwił się Kendall. Wszyscy w dobrym nastroju wrócili do
hotelu.
James
wszedł do mieszkania z chłopakami. Zgłodnieli, a skoro mama Kendalla z Katie
wyjechały wczoraj, nie miał kto im zrobić dobrego domowego obiadu. Carlos miał
największy dar do gotowania z całej czwórki, ale nie chciało mu się stać przy
garach. Postanowili zamówić pizzę.
-
Ej? Chyba nie będziemy jedli do końca życia pizzy, co nie?- zapytał Carlos.
-
A przeszkadza ci to?- Kendall wyciągnął jogurt z lodówki.- Ty umiesz gotować, ale tyłka ci się nie chce ruszyć.
-
Mi przeszkadza.- wtrącił James.- Raz na jakiś czas może być, ale zapominacie o
mojej diecie!
-
Zaczyna się…- jęknął Logan.- To jest tylko tymczasowe rozwiązanie. Nikt nie
będzie żywić się codziennie fast- foodami.
-
A to spoko. Która godzina?
-
Druga.- spojrzał na zegarek Carlos.- Druga zero, jeden, hehe.
-
Dobra. To ja idę popływać.- poszedł do łazienki James, zabrał ze sobą ręcznik i
poszedł nad basen.
James
spędził wolny czas opalając się. Aby uwiecznić ten spędzony czas, wskoczył do
wody. Czas leciał tak szybko. Nareszcie się zorientował, że do piątej została
niecała godzina. Wziął swoje rzeczy i wrócił do mieszkania. Wpierw poszedł
wysuszyć się w łazience. Przebrał się w codzienne ubrania i usiadł na kanapie
myśląc co to może być za niespodzianka. Spojrzał na zegarek. Jeszcze piętnaście
minut do piątej. Carlos wyszedł z pokoju do salonu.
-
I co? Ubrałeś się ładnie tak jak kazała?
-
Tobie jak widzę ostatnio doskwiera poczucie czarnego humoru.
-
Zależy dla kogo.- wyszczerzył zęby.
-
Ha- ha- ha.- zaśmiał się ironicznie. Zaczął klaskać.- Uśmiałem się. Chcę
więcej.
-
Ok. Może na miejscu będziesz szczęśliwszy, bo zjesz coś co nie jest pizzą.-
najwyraźniej kumpel nie zrozumiał tego co powiedział James.
-
Carlos? Wiem, że tak żartujesz, bo wariujesz z powodu bycia singlem, ale możesz
już przestać.- strzelił ripostę przyjacielowi i to skuteczną. Carlos mruknął
coś pod nosem, poszedł do kuchni się czegoś napić i z powrotem skierował się do
pokoju.
Chwilę
później poszedł do Marli. Stanął przed drzwiami. Wziął głębszy wdech, zapukał
tak jak miał zrobić i otworzył drzwi. Powoli je zamknął rozglądając się za nią
po wnętrzu, lecz jej nie było. Po chwili usłyszał kroki nadchodzące w sypialni.
Widok, którego się spodziewał nic a nic nie przypominało tego, co teraz
zobaczył. Serce zabiło u mocniej, cały zadrżał. To nie była Marla, o nie. To
była inna dziewczyna, znajoma mu dziewczyna i to bardzo dobrze. Jego dawna
niespełniona miłość. Przed nim stała Lucy. Niewiele się zmieniła przez te
miesiące, prawie nic. Miała odnowione czerwone pasemka. Wciąż była taka piękna.
James zaniemówił. Lucy uśmiechała się. Czekała aż on coś powie, lecz nie mogła
się doczekać.
-
Cześć James.- powiedziała swoim kobiecym, a jednocześnie rockowym głosem.
-
Cześć… co ty tu robisz?-zapytał zaślepiony w jej postać.
-
Czekasz na niespodziankę? To ja. Wróciłam do Palmwoods. Wróciłam… dla ciebie.
-
Dla mnie?- na początku był sparaliżowany. Jednak gdy patrzył tak na nią jego
uczucia odżyły. Zdał sobie sprawę, że nadal ją kocha, cały czas ją kochał.
-
Jeszcze przed tym jak Marla zadzwoniła do mnie długo męczyłam się z tym. Wiem
jak było między nami… tak w ogóle to nic nie było, ale gdy wyjechałam,
poczułam, że kogoś mi brak. Nie Kendalla… tylko ciebie. Szukałam miłości a cały czas miałam ją przed nosem. Jak mogłam cię nie zauważyć?
-
Wróciłaś dla mnie?- James ciągle powtarzał jej słowa, które powoli docierały do
niego. Lucy zbliżyła się.
-
Nie powtarzaj tylko powiedz coś konkretnego. Chcę wiedzieć czy mamy jakieś
szansę czy mam wrócić kontynuować karierę w Nowym Jorku? Zastanów się. Dla
ciebie przeniosę wszystko tutaj. Zapomnimy o tym co było i zaczniemy jeszcze
raz. Tylko muszę wiedzieć czy tego chcesz…
-
Chcę.- złapał ją za rękę. Lucy się uśmiechnęła.
-
Dlaczego byłam taka ślepa? Dlaczego nie doceniłam cię od razu?
-
Nie wiem, ale cieszę się, że ten czas nadszedł.- uśmiechnął się.
-
Usiądziemy? Na stole są przyszykowane różne smakołyki, które zostały dla nas
przyrządzone.- odpowiedział jej znowu uśmiechem i usiedli na kanapie gdzie była
sałatka owocowa, ciasteczka i lemoniada. Na Jamesie zrobiło to pozytywne
wrażenie.
-
Tak się cieszę, że jesteś tutaj przy mnie. Skoro czułaś coś do mnie od pewnego
czasu to dlaczego dopiero teraz przyjechałaś?
-
Chciałam przyjechać później. Od razu po tym jak nagram płytę i zdobędę trochę
pieniędzy na powrót. Ale zadzwoniła do mnie i powiedziała mi jaka jest prawda.
Powiedziała, że byliście razem przez krótki czas i jest jej z tym źle, że przez
nią tak się czułeś. Chciała ci to jakoś wynagrodzić. Opowiedziała, że
wspomniałeś o mnie z takim żalem… poczuła, że może coś do mnie czujesz.
Zrobiłam sobie nadzieję. Kiedy dowiedziałam się, że mogę moją pracę przemieść w
inne miejsce to zrobiłam to od razu. Wzięłam autobus i pojechałam. Marla
osobiście odebrała mnie z dworca i odwiozła tutaj. Powiedziała mi wtedy, że
będziesz tu o piątej oraz żebym na ciebie czekała. No i to wszystko…
-
Dobra z niej przyjaciółka.- podsumował.
-
Bardzo dobra. Dzięki niej jesteśmy teraz tutaj, rozmawiamy sobie…- zdjęła z
siebie czarną skórzaną kurtkę.- Dobra! Długo się nie widzieliśmy. Opowiedz co
się działo u ciebie przez ten cały czas.
-
Po tym jaki wyjechałaś zaczął się kosmos…- zaczął opowiadać James. Rozmawiali
jeszcze razem przez długi czas.
Szatyn
cały w skowronkach wrócił z randki z Lucy. Kiedy otworzył drzwi od mieszkania,
razem z chłopakami przy stole rozmawiali z Marlą. Jedyną rzeczą jaką teraz
pragnął powiedzieć jej to wyrazy podziękowania. Stanął przed nią.
-
Marla? Chciałem ci podziękować… za to wszystko.
-
Nie ma za co. Ważne żebyś był szczęśliwy. W końcu tak robią przyjaciele.-
uśmiechnęła się.
-
Dobra! My wszystko wiemy.- powiedział Carlos.- A teraz opowiadaj jak było.
-
Chcesz wiedzieć jak było?- zapytał radośnie James.
-
Tak.
-
Chcesz wiedzieć jak było?- powtórzył na złość, aby zrobić napięcie.
-
Aha.
-
Czy chcesz wiedzieć…
-
No gadaj!- krzyknął do niego nie mogąc się powstrzymać.
-
Dobra. To wy tu sobie pogadajcie, a ja wrócę do siebie. Lucy czeka na mnie. W
końcu będziemy razem mieszkać.
-
Naprawdę?- zapytał Logan.
-
Tak. Nie ma już wolnych mieszkań jednoosobowych, a u mnie jest wystarczająco
miejsca. Zresztą ani ja ani ona nie chcemy mieszkać same.
-
Odprowadzę cię do drzwi.- podniósł się Logan.
-
Dzięki, choć nie trzeba…- jednak dała się namówić.
-
To było miło z twojej strony co zrobiłaś dla niego.- szepnął do niej gdy byli
już przy drzwiach.
- Czułam, że to było potrzebne.- puściła oczko do
niego, co zauważył Kendall. Logan zamknął za nią drzwi ciężko wzdychając, a
następnie wrócił posłuchać wrażeń Jamesa.* No widzisz Big Time Chris? Miałeś rację. Tylko, że to nie była aktorka, ale oklaski dla ciebie :)
Dodałam już Lucy do bohaterek. Dla niezapoznanych jeszcze, powstała taka zakładka. Mam bloga już miesiąc ( i dwa dni) Jak ten czas szybko leci. Zauważyłam również pewne poruszenie w moich statystykach. Kilka osób postanowiło przeczytać mojego bloga od samego początku za co jestem wdzięczna. Rozdziały zazwyczaj będą publikowane już po północy, więc nocnych marków zapraszam :) Obiecuję, że następny rozdział dostarczy Wam podwójnych wrażeń. Być może znów kogoś zaskoczę albowiem będzie i romantycznie i tragicznie.
Do środy!
Kurcze, byłem blisko :D
OdpowiedzUsuńRozdział boski, co raz bardziej wyczuwam romansik Logana i Marli:)
Co tu dużo mówić? Czekam na kolejny ^^
Lucy wraca do Palmwoods, cudownie. Ja też czuję, że coś się zadzieje między Marlą i Loganem. i co to znaczy, ze nn razem bd romantycznie i tragicznie? czyzby niespodziewany obrot akcji? narobilas mi smaka. daj niedzielnego bonusa jak tydzien temu :)
OdpowiedzUsuńha ha, nie :P Bonusy daje gdy uznam ze rozdzial jest faktycznie za krotki :) poczekasz do srody.
UsuńJejjjj James nareszcie szczęśliwy i mnie również ciekawi co takiego romantycznego i tragicznego zrobisz ;)
OdpowiedzUsuńWięc niestety muszę czekać do środy :C
Nie mogłabyś trochę wcześniej????
Pozdrawiam Stelss :***************
Świetnie, świetnie ! Życzę Jamesowi i Lucy szczęścia ! ;3.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział.
LUCYYYY!!!!!! Yeah yeah yeah :D kocham ten rozdział :D Jezu nie mogę się doczekać jak Mara wyzna miłość Loganowi bądź na odwrót :D Szkoda, że Katie wysłałaś do Minessoty
OdpowiedzUsuń