Trzy
dni później nadszedł dzień wypisania Marli ze szpitala. Logan i James przyjechali
po nią po południu. Wzięli jej rzeczy i zabrali ją do samochodu. Marla musiała
nosić jeszcze przez jakiś czas opatrunek, który trzymał się na opasce z
bandaża. Wszystkie zadrapania z twarzy są już mało widoczne. Pojechali prosto
do hotelu. Przechodząc przez recepcję, Marla spotkała Bittersa, który
przestraszył się jej widokiem. Mężczyzna postanowił z całego serca przeprosić
ją za to wszystko. Dziewczyna pokręciła tylko głową i poszła dalej. Nie była w stanie jeszcze z nim rozmawiac. Weszli do
windy i wcisnęli przycisk prowadzący na ich piętro. Kiedy weszli do jej
mieszkania, postawili jej torbę na komodzie. Marla rozejrzała się po mieszkaniu.
Była zawiedziona, bo myślała, że Lucy będzie na nią czekać. Usiadła na krześle i
westchnęła.
-
Ej. Nie zostajesz tu! Wstawaj!- powiedział James.
-
Idziesz z nami.- postawił krok do przodu Logan.
-
Wiecie… nie mam ochoty dzisiaj nigdzie wychodzić.- oparła głowę na ramieniu.
-
Wstawaj marudo! Musimy ci coś pokazać u nas w mieszkaniu.
-
Ale tylko na chwilę…- wstała i poszła z nimi.
Chłopaki
pozwolili jej otworzyć drzwi do ich lokalu. Kiedy nacisnęła na klamkę usłyszała jak wszyscy zaczynają krzyczeć. Weszła do środka. Czekali na nich już
całą reszta. Był Kendall, Carlos, Lucy, a nawet Jo.
-
Niespodzianka!- krzyknęli.- Z okazji powrotu do zdrowia i spóźnionych urodzin!
Marla uśmiechnęła się od ucha do ucha zasłaniając usta dłońmi. Od razu skoczyło
jej samopoczucie. Było jej bardzo miło, że wszyscy o niej pamiętali. Każdy
jeszcze raz złożył jej życzenia, ponieważ poprzednich nie pamiętała. Jo
przeprosiła ją, że nie mogła ani razu jej odwiedzić, bo kręcili niektóre sceny
w innym mieście. Nie miała jej za złe. Usiedli do udekorowanego stołu różnymi
pysznościami takie jakie lubiła. Wszystko było takie uroczo kolorowe jak on
sama. Na środku stołu królował śmietankowy tort z palącymi się świeczkami. Poproszono
ją o życzenie i zdmuchnięcie świeczek. Marla nie wiedziała czego sobie życzyć.
Miała już wszystko czego brakowało jej do szczęścia. Była zdrowa, miała pracę,
która ją cieszy i miała przyjaciół, którzy się o nią troszczą. Jedyne czego nie
miała to miłości. Uważała jednak, że nie powinno się prosić o takie rzeczy.
Zażyczyła sobie więc bycia ze swoimi przyjaciółmi już na zawsze. Zdmuchnęła
świeczki. Reszta zaczęła klaskać.
-
A teraz prezenty!- krzyknął Carlos.
-
Prezenty? Nie trzeba było. Wystarczy mi to co mam tutaj.- rozłożyła ręce w ich
stronę.
-
Daj spokój.- machnęła ręką Lucy. Wyjęła spod stołu małe, niebieskie pudełeczko
z białą kokardką.- To taki symboliczny prezent ode mnie i Jo.- wręczyła jej
prezencik.
-
No otwórz go!- złożyła ręce Jo.- Chcemy wiedzieć czy ci się podoba.
-
Cokolwiek mi dacie będzie mi się podobać.-Marla otworzyła pudełeczko i
uśmiechnęła się do rzeczy w środku. Jej oczom ukazał się piękna srebrna
bransoletka z zawieszką w kształcie nutki. Na jej środku była tabliczka z jej
imieniem.
-
Musiałyśmy wygrawerować twoje imię. Jest dosyć rzadkie.- uśmiechnęła się Lucy.
-
Jest prześliczna!- założyła ją na rękę i spojrzała jak jej dłoń ładnie się z
nią komponuje.- Dziękuje!- wstała i uściskała dziewczyny.
-
Nasza kolej.- wtrącił James.
-
Dajcie miłe Panie kolej Panom.- klasnął w dłonie Carlos.
-
Nie wiedzieliśmy co możemy ci kupić, więc podzieliliśmy prezent na część materialną
i na coś, co zostanie ci na całe życie.- zapowiedział ich prezent Logan.
Kendall wyjął spod stolika czerwone pudełeczko i wręczył je Marli. Marla
otworzyła je i znalazła tam przepiękny granatowy przedmiot. Było to wieczne
pióro i to nie byle jakie. Dla niej było wyjątkowe, bo dostała je od BTR. Jego
główka była czarna, a między tymi dwoma kolorami był srebrny szlaczek. Skuwka
pióra była srebrna i widniał na nim napis: Forever.
Potem zauważyła logo firmy, a z tego co kojarzyła pióra te nie należą do
tanich.
-
Jeju… jest piękny. Musiał być kosztowny… no i wiem przynajmniej, że wszyscy
lubicie grawerować rzeczy.- uśmiechnęła się.
-
O to się nie martw.- powiedział Kendall.
-
Dlaczego się nie pochwalicie, że sami zaprojektowaliście ten model?- spytała
ich głośno Jo.
-
To prawda?- zabłysły solenizantce oczy.
-
No tak.- potwierdził James.- To jedyne pióro takie na świecie specjalnie dla
ciebie.
-
No to na pewno będę z nim na zawsze.- spojrzała na napis Forever.
-
A tak. Co do znaczenia tego słowa, że to wieczne pióro… to nie jedyne
znaczenie.- wtrącił Carlos.
-
A jakie jest drugie znaczenie?- i tutaj dostała drugi prezent, który dał jej
Logan. Była to płyta podpisana starannie markerem: Na zawsze. James, Logan, Kendall i Carlos. J
Dla Marli. Kiedy to czytała, Carlos
włączył telewizor.
-
Co jest na tej płycie?
-
Zaraz zobaczysz…- Carlos poprosił o płytę i wsadził ją do odtwarzacza. Kendall
zgasił światło. Carlos nacisnął guzik na pilocie, a na ekranie pojawił się
obraz.- od razu mówię, że do tego był tylko plan, a nie scenariusz. Więc w
większości lecieliśmy na spontana.
W
pierwszej scenie ukazała się kartka papieru, którą ktoś trzymał, na której było
napisane: Big Time Rush przedstawia
krótki film z życzeniami urodzinowymi dla Marli. Potem poznaliśmy
właściciela pięknej kartki. Zza niej wyskoczył Carlos i uśmiechnął się do obiektywu
tak, że jego twarz zajmowała cały ekran. Marlę to bardzo rozśmieszyło. Potem
James krzyknął do niego: Posuń się! Nie
jesteś sam! Następnie Logan wcisnął się pomiędzy nich: A ja? W tle Kendall krzyknął do nich: Chyba o kimś zapomnieliście! Kendall pojawił się na ekranie. Razem
tak się cisnęli, że spadli na ziemię. Scena ta była nakręcona w formie żartu. W
tle filmu śmiały się Jo i Lucy. Następna scena była kręcona za hotelem wśród
dwóch palm. Na widoku nie było nikogo widać aż nagle chłopacy wyskoczyli
pojawiając się na widoku. Nad nimi ktoś spuszczał krzesełka na lince. Chłopaki
wyjęli nożyczki z kieszeni i zaczęli ucinać linki i stawiać krzesła na ziemi
pokazując kciuki w górę komuś kto podał im krzesła. Usiedli na nich. Przez
ekran przeszły się Jo i Lucy trzymając kartkę z kolorowym napisem: Coś o naszej solenizantce… James
rozłożył ręce pytając się Kendalla czemu nie widział co jest na tej kartce
napisane. Kendall plasnął się w czoło z bezsilności. Logan i Carlos zaczęli się
śmiać.
-
Nie wycięliście jednak tej sceny?!- oburzył się na nich James.
-
Ciii!- uciszył go Kendall. Powrócili do oglądania.
Kendall
kiedy uspokoił kolegów na filmie, zaczął mówić: Co ja myślę o Marli?- zamyślił się na chwilę uśmiechając
się do własnych kolan. W tle zaczęła
grać ciepła piosenka grana na gitarze prze Lucy.- Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, poznaliśmy ją jako naszą
fankę. Nie wiedzieliśmy jednak jak niezwykłą jest osobą. Mogliśmy się później o
tym przekonać. Marla ma niezwykły talent, potrafi niemal wszystko co jest
związane jest z byciem artystą. Czy to dobrze brzmi?- zapytał się kolegów
siedzących obok. Logan podniósł kciuka w górę.- Mogę jeszcze dodać, że uwielbia sok pomarańczowy tak jak ja, czyli
jest cool. Ubiera się kolorowo, co podkreśla jej bogatą osobowość. I niech wie,
że zawsze może na mnie liczyć. James! Twoja kolej, bo mi się zaraz poplącze
język.- zmarszczył gęste brwi Kendall i poklepał Jamesa po ramieniu.- Ah Marla, Marla, Marla…- westchnął
James patrząc gdzieś w niebo. Po chwili wrócił na ziemię.- Już wiem! Marla to piękna dziewczyna. Dzięki niej wygraliśmy seta w
siatkówce. Przypomniało mi się, że nie umie grać na gitarze, więc w tej chwili
obiecuję, że ją jeszcze tego nauczę.- Teraz zrobił się poważniejszy.
Patrzył swoim głębokim spojrzeniem w obiektyw kamery tak, że Marli wydawało
się, że James z telewizora ożył i patrzy na nią.- Może nie jestem najlepszy w okazywaniu emocji i tego, co myślę, ale
musisz wiedzieć jedno… Może na początku nie było między nami ok, ale to co
zrobiłaś dla mnie jest ważne. Jestem ci bardzo wdzięczny za to, że pomogłaś mi
odnaleźć siebie w tym świecie, przejrzeć na oczy i być szczęśliwy. Już zawsze
będziesz moją przyjaciółką. Dziękuję. Marla wzruszyła się. Następny był
Logan. Uśmiechnął się i zaczął mówić co o mnie myśli: Może tego nigdy nie mówiłem, ale najbardziej lubię w Marli to, że po
prostu mówi. Uwielbiam jej angielski akcent, mam do niego słabość. Miło mi się
z nią rozmawia. Każdemu pomoże, każdego wysłucha. Jest szczera, sympatyczna i
prawdziwa w każdym calu. Jest niestety magnesem na kłopoty, niech się tylko nie
obraża…- położył dłoń na sercu.- Może
i nie znamy ją długo, ale osobiście czuję, że znam ją zawsze. Ogólnie jest
wyjątkowa. Zasługuje na najlepsze.- skończył. Carlos nie mógł już
wytrzymać.- No w końcu ja… Ja tylko
powiem, że Marla to najlepsza fanka, z jakąkolwiek przyszło nam rozmawiać, ale
niech nie chwali się tym głośno, bo nas rozszarpią.- zażartował.- Marla ma poczucie humoru. Powiedziała mi
kiedyś w sekrecie, że lubi jeść, ale naprawdę po niej nie widać. Nie wiem gdzie
magazynuje to jedzenie. Ja bym eksplodował. Zastanówmy się wszyscy kim jest dla
nas Marla. Ta dziewczyna nie jest tylko naszą wierną fanką, ale spełnia się w
roli przyjaciółki, koleżanki z pracy i trenerki nie wymawiając słowa szefowa,
bo sobie tego nie życzy. Myślę, że każdy z nas w skrócie mógł coś powiedzieć,
ale to niewiele porównując do jej całej. Pozdrawiam Marlę.
Na
ekranie znów pojawiła się Jo i Lucy. Lucy zapytała chłopaków czy nie mieliby
ochoty zagrać w teleturniej. Zgodzili się. Jo spojrzała się do kamery:
- Pierwsze pytanie do Kendalla… Z którą
liczbą utożsamiana jest Marla?
- Niech pomyślę…- potarł podbródek blondyn
udając, że nie zna odpowiedzi.- Czy to jest „trzy”?
- Tak! Punkt dla Kendalla!
- A teraz pytanie dla Jamesa…- odezwała
się Lucy.- Jakiego przedmiotu szkolnego
nie lubi Marla?
- Odpowiedź „C”- matma.
- James.- zaśmiała się.- Tu nie ma odpowiedzi, ale uznaję, że to
matma, bo to prawidłowa odpowiedź.
- Trzecie pytanie do Logana.- kontynuowała
Jo.- Jakiego koloru jest zegarek Marli?
- Nosi go codziennie, więc grzechem byłoby
go nie zapamiętać. Z całą pewnością jest niebieski zegarek.- założył ręce.
- Czy aby na pewno?- tworzyła napięcie
blondynka.
- Tak…
- Definitywnie?
- No tak!- krzyknął.
- To dobrze, bo to prawidłowa odpowiedź i
nie krzycz na prowadzącą. Punkt również dla Logana.
- Teraz Carlos.- podeszła do niego Lucy.- Tobie zostało najtrudniejsze pytanie.
- Uuuuuu…- zaczęli muczeć chłopaki.
- Pytanie brzmi: Z jakim słowem lub słowami
kojarzy ci się Marla?
- No to poleciałyście bo bandzie…-
mruknął Carlos.- Ale moja odpowiedź
brzmi… Na zawsze.
- Co?- pisnął James.
- Na zawsze?- spytała Lucy.- Czemu?
- Zaraz zobaczycie.
Scena
zniknęła i pojawiła się nowa. Miejsce akcji… dach hotelu. Na ekranie pojawiła
znowu kartka z napisem: Z okazji urodzin…
piosenka, którą napisaliśmy dla ciebie- Forever. Kartka odsunęła kobieca ręka najprawdopodobniej należąca do Jo. Cała
czwórka miała na sobie tylko niebieskie oraz białe ubrania. W tle zaczęła
lecieć spokojna, ale rytmiczna melodia i zaczęli śpiewać. Marla wsłuchiwała się
w każde słowo. Była wzruszona tym, że ta piosenka powstała dla niej. Kiedy ją
śpiewali przypomniały jej się wszystkie wspólnie spędzone chwile. Łza szczęścia
poleciała jej z oka. To było bardzo miłe z ich strony, że włożyli w to siebie i
swój wolny czas. Po trzech minutach przestali i się ukłonili. Na koniec
pokazała się ostatnia kartka: Wszystkiego
najlepszego. Dziś spełniamy Twoje życzenia, więc ty spełnij jedno nasze… Bądź z
nami na zawsze. Film się skończył.
Marla
wytarła swoje oczy. Nic nie powiedziała tylko wstała i przytuliła każdego z
osobna, a potem zrobili wszyscy grupowy uścisk. Carlos włożył płytę do
opakowania i jeszcze raz jej wręczył.
-
Jeszcze nigdy nikt nie sprawił mi tyle przyjemności co wy wszyscy. Doceniam
wasz gest i dziękuję.
-
To miło, że ci się podoba.- pokazał uśmiech Logan.
-
Nigdy nie zapomnę tego dnia, naprawdę.- uśmiechnęła się. Po chwili powrócili do
świętowania.
* Czytając to co napisałam, zazdroszczę Marli takiego prezentu ;) Dziś wyszło tak miło i przyjemnie. Jeśli czekacie co dalej z Loganem i Marlą to zapraszam... < odgłos bębenków robiących napięcie> we WTOREK !!!
Sama nie mogę się doczekać. Obiecuję, że w nadchodzącym tygodniu sporo się wydarzy :)
PS Dziękuję za liczne komentarze pod ostatnim postem ^^
Skończyłam pisać swoją pierwszą jednorazówkę ( z Kendallem). Wyszła dość długa, więc jeśli macie czas to zapraszam na Haters gonna hate, która jest już dostępna w zakładce po prawej. Z góry przepraszam za zamieszczone w niej treści. Nikogo nie chciałam obrazić ;)
Nic tylko pozazdrościć takiego prezentu :) nie moge sie doczekac wtorku. Wspomnialas o marganie wiec przeczuwam ze cos sie zadzieje :D
OdpowiedzUsuńTo było cudowne, piękne i aż się PRAWIE wzruszyłem ;D
OdpowiedzUsuńDlaczego Logan na filmiku nie powiedział że ją kocha? Wstydził się chłopaków? Mam nadzieję, że szybko to zrobi ;) Pozdrowionka i do wtorku ;*
Sorry, że teraz komentuję, ale nie miałam dostępu do neta. Rozdział słodki !!!! ♥
OdpowiedzUsuńTwoje rozdziały są jak zwykle zajebiste. :P Śnił mi się twój blog i, że niby twarz odkryłaś jako ja, bohaterką. Wiem zwariowane mam te sny. XD
Pozdro kochana i do wtorku. ♥
Nie no skad. To mile. A kto wie? Niektore sny sie spelniaja... :)
UsuńNo, niektóre, ale kto chciałby mieć mnie na bohaterkę ? :P Może ten sen dotyczy też coś ciebie i mojego bloga. :D
UsuńOooooo ... aż zazdroszczę Marli *-* Takie prezenty też bym chciała! Wierni i kochający przyjaciele *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już wkrótce Logan wyzna Marli swoje uczucia! Bo jak na razie do szczęścia potrzebuje tylko Logana i Carlosa :D
Czekam niecierpliwie na nn :*********
Pozdrawiam Stelss :**********
No i ja chcę taki prezent, muszę przyznać, że chłopaki zaskoczyli mnie aż taką kreatywną inicjatywą. Ni i czekam bardzo bardzo na Logana i Marlę. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ Ciri
OdpowiedzUsuńŚwietny prezent !
OdpowiedzUsuńNaprawdę cudowny blog!!
Boże cudowny prezent :D Chłopaki się postarali :) Dobrze, że Marla wyszła już ze szpitala :) Jezu mam nadzieję, że Logan jej w końcu powie te dwa magiczne słowa :d
OdpowiedzUsuń