Marla
weszła do windy. Sprawy pokomplikowały się bardziej niż myślała. Nie mogła
pozwolić, aby Logan odszedł z zespołu. Jak w ogóle James mógł mu coś takiego
powiedzieć? Przecież to absurd! Każdy z nich jest ważny i to w tym samym
stopniu. Przeszukała cały hol, nie było go tam. Szukała go nadaremnie nad
basenem. Skierowała się do ostatniego miejsca na terenie hotelu, poszła do
parku. Rozejrzała się i trafiła w dziesiątkę. Logan siedział przygarbiony przy fontannie. Podeszła do niego. Gdy chłopak ją zobaczył, wyprostował się. W jego
twarzy nie można było zauważyć czy cieszy się z tego widoku czy też nie.
-
Cześć.- usiadła obok.
-
Szukałem cię…
-
Wiem. I przepraszam, że tak wyszło. To nie powinno się wydarzyć…- patrzyła jak
chłopak chyli głowę patrząc gdzieś na nogi.
-
Miałem z tobą porozmawiać, ale teraz nie mam do tego głowy.
-
Rozumiem. Słyszałam już co się stało.
-
Może i ma rację… może z tego zespołu to ja jestem najgorszy. Nie śpiewałem zbyt
wielu głównych partii muzycznych. Zaledwie kilka piosenek należało do mnie,
miałem w nich szerokie pole do popisu. A tak to zawsze jestem gdzieś z boku jak
podpora… chórek.
-
Co ty bredzisz? Nikt tak nie myśli. Żaden fan tego zespołu nigdy nie odważyłby
się nawet o tym pomyśleć. Ludzie cię kochają. Ja nie wyobrażam sobie tego
zespołu bez ciebie. Jesteś nieoderwalną jego częścią. I w zespole nie liczy się
indywidualny popis tylko praca zespołowa. To będzie zupełnie inaczej brzmieć
bez ciebie!
-
To miłe, że tak myślisz, ale to twoje zdanie. Jeśli James uważa, że tak nie
jest to nie ma sensu. Ja myślałem, że jest między nami więź. Jesteśmy razem od
małego, a tu nagle taki cios.
-
On nie wiem co mówi! Poniosło go jak zawsze. On jest taki wybuchowy… Jak
ochłonie, dojdzie do niego i cię jeszcze za to przeprosi.
-
Czy to coś zmieni? Zabolało mnie to. Ja już postanowiłem. Otworzył mi oczy.
Może powinienem w końcu dokończyć swoje uśpione marzenia? Dokończę przerwane studia,
zostanę lekarzem.
-
Ty chyba żartujesz!- złapała się za głowę.
-
Czy ja wyglądam jakbym żartował? To już nie chodzi o to czy James miał rację
czy nie. Siedząc tutaj dotarło do mnie, że bycie w tym zespole nie ma żadnego
sensu. Teraz wiem co chcę robić w życiu. Wierzysz w przeznaczenie?
-
Oczywiście, że wierzę…
-
Może ta kłótnia była potrzebna, aby doszło do mnie, że BTR to nie moje miejsce
na ziemi. Urodziłem się, aby zostać lekarzem. Mam predyspozycje do tego. W tym
mogę być lepszy i od Jamesa i każdego innego. Ktoś mnie w końcu doceni.
-
My wszyscy cię doceniamy! Proszę…
-
Ty chyba mnie nie rozumiesz…- wstał.- Porozmawiamy innym razem. Na razie chcę
zostać sam.-poszedł. Dziewczyna go nawet nie zatrzymywała. Nie umiała na niego
wpłynąć.
Gdy
wróciła do hotelu powiedziała chłopakom co postanowił Logan.
-
Super!- zdenerwował się Kendall.- Tym razem sytuacja osiągnęła stan krytyczny.
-
Co to znaczy tym razem? Już wcześniej
tak już było?
-
Może nie tylko w przypadku Logana jak i całej czwórki. Dwa razy żeśmy się tak
pokłóciliśmy. Raz przez głupie pomysły Griffina, a drugi raz przez to, że każdy
wolał robić co innego. Jednak zawsze potrafiliśmy się pogodzić. Myślałem, że te
głupie czasy mamy już za sobą.
-
Spróbujcie znowu się pogodzić.
-
Najlepiej by było gdyby James go przeprosił.- wtrącił Carlos.
-
Ja mam go przepraszać?- oburzył się szatyn.- To nie moja wina, że jest taki
beznadziejny.
-
James! Co ty w ogóle wygadujesz?!- nakrzyczała na niego.- Wszyscy może i
jesteście członkami zespołu, ale jesteście również najlepszymi przyjaciółmi od
tak dawna. Dlaczego się tak uparłeś? Nie dociera do ciebie to, że to wszystko
twoja wina? Ty to zacząłeś. Po co w ogóle podkradłeś mu ten tekst? Zrobiłeś to
wiedząc, że robisz źle. Ty się na niego gniewasz, ale za co? Nie masz takich
podstaw. Ja popieram niestety zdanie Logana. Póki go nie przeprosisz, nic z tego
nie będzie. Otwórz oczy! Dlaczego jesteś taki? Ja ciebie nie rozumiem
człowieku. I dlaczego powiedziałeś mu takie słowa?- James słuchał jej z pokorą.
Był już o wiele spokojniejszy. W końcu dotarło do niego, że nie ma nic na swoje
usprawiedliwienie.
-
Macie rację. Poniosło mnie. Sam nie wiem dlaczego mu to powiedziałem. Może
wkurzyło mnie to, że on zawsze jest taki wszystkowiedzący. Albo ja już taki
jestem. Niestety przyznaję, że mam problemy z kontrolowaniem siebie. Jakbym
wiedział, że tak to się skończy to bym wcale nie posłużył się jego pomysłem.
Żałuję wszystkiego co o nim powiedziałem. Wcale tak nie myślę.
-
W końcu coś do ciebie dotarło.- rozchmurzył się Kendall.- Teraz musimy go
namówić, aby porozmawiał z nami.- długo nie trzeba było czekać. Po trzech
minutach przyszedł Logan. Zobaczył, że w salonie wszyscy siedzą i go obserwują.
-
Zapomniałem portfela…- Logan wyciągnął go z szafki.
-
Zaczekaj!- zawołał go Carlos.- Nie wychodź nigdzie. Musimy porozmawiać.
-
Nie ma o czym.
-
Logan.- wstał James z kanapy i podszedł do niego.- Przepraszam.
-
Żeś się w porę obudził…- mruknął ironicznie.- Przepraszasz sam z siebie czy oni
ciebie do tego zmusili, co?
-
Ja naprawdę przepraszam. Kiedy ochłonąłem dotarło do mnie, że źle zrobiłem
kradnąc twój pomysł. A to wszystko co powiedziałem o tobie to było pod wpływem
impulsu złości. Wcale tak nie myślę. Jesteś nam potrzebny. Zespół bez ciebie
nie istnieje. Jesteś jak… czwarty puzel układanki, którego teraz brakuje, aby
wypełnić całość. Czuję się winny i żal mi za to wszystko.
-
To dlaczego w ogóle to powiedziałeś? Dlaczego akurat to? Kiedy ja jestem na
ciebie zły to zazwyczaj mówię ci wiesz co, ale nie takie rzeczy. Jaki był w tym
sens?- To, że Logan go wysłuchał, szło w dobrą stronę. Jednak wciąż miał
mnóstwo pytań.
-
Powiedziałem tak… z zazdrości.- wykrzywił usta James. Nie łatwo było mu to
wyznać.
-
Słucham? Ty jesteś zazdrosny o mnie?- niedowierzał własnym uszom.
-
Tak trochę jestem. Bo ty jesteś taki mądry. Wszystkie piosenki, które napisałeś
do zespołu są najlepszymi hitami do dzisiaj. Szczerze to podkradłem ci ten
pomysł, bo przez dwa dni nie napisałem nic co mogłoby się nadawać na piosenkę,
a miałem już mało czasu. No i pomyślałem o tym. Nie mam do tego głowy ostatnimi czasy. Moim ostatnim sukcesem z pisaniem tekstu jest Elevate.
- Ta piosenka jest tytułową całego
albumu, która osiągnęła wielki sukces.
-
To był przypadek. Jechałem windą i mnie natchnęło. To nie zmienia faktu, że ty
masz więcej osiągnięć. Ty z nas najlepiej tańczysz, a tylko ty umiesz dobrze
rapować. I tylko ty jesteś beatboxerem. Kogo obchodzi ile masz partii
muzycznych? W każdej piosence odgrywasz doskonale swoją rolę, masz swoje
miejsce, swój czas… Dzięki tobie to co robimy staje się wspólną jednością i gdy
ciebie zabraknie to wszystko się posypie. Każdy z nas jest genialny i super
śpiewa. Powinniśmy być w tym zespole razem, bo wtedy robimy coś co kochamy i
sprawia nam to przyjemność. Gdy ciebie zabraknie, obok siebie zawsze będę czuł
pustkę. Będę żył ze świadomością, że to już nie to samo. I co? Wybaczysz mi?
-
Hmm… tak, wybaczam ci.- kiwał głową Logan. Złość go opuściła.
-
To super! Cieszę się, że znowu tworzymy zespół.
-
To, że ci wybaczam nie oznacza, że wracam do grupy…
-
Jak to?- wstał gwałtownie Kendall dołączając się do rozmowy.- Myśleliśmy, że
już wszystko sobie wyjaśniliśmy?
-
No tak, ale doszło do mnie, że nie to chcę w życiu robić. Chcę być lekarzem.
-
Co ja mam ci jeszcze powiedzieć, abyś zmienił zdanie?- załamał się James.
-
Nic. Jest naprawdę w porządku.
-
Nie jest w porządku!- zaprzeczył Carlos. Marla siedziała cicho przyglądając się
sytuacji. Nie chciała się wtrącać.- W tej chwili jesteś samolubem. Pomyśl o
nas.
-
Carlito! Pomyśl też o mnie. Nie akceptujecie moich marzeń. Lubię być w zespole,
ale to nie to samo. W szpitalu trzymałoby mnie myśl, że ratuję ludzi i jestem
im potrzebny.
-
Naszym fanom też jesteś potrzebny!- upierał się Latynos.
-
Co mnie innego tutaj trzyma?- rozejrzał się Logan. Spojrzał na Marlę, która
zaczęła płakać.- Marla? Czemu płaczesz?
-
A jak myślisz? Jedyny zespół, który kocham rozpada się na moich oczach. To
świetnie, że jesteś taki pomocny i masz takie plany, ale fakt… w tym przypadku
myślisz tylko o spełnianiu swoich marzeń. Ale twoim marzeniem niedawno było zostać tym
kim jesteś. I nagle zmieniłeś zdanie? Popatrz na nich. Bez ciebie nie dadzą
sobie rady. Zawiedziesz wszystkich po kolei. Ich, fanów, mnie… Ja osobiście
mogę przyznać, że gdy słucham waszych kawałków to jedyne na co czekam, to
usłyszeć w nich twój głos. On mi daje siłę i chce mi się żyć, stawia mnie na
nogi. Usypia mnie do snu po ciężkim dniu, jest ze mną codziennie. Gdy jestem
smutna, rozweselam się. Byłoby mi ciężko gdyby pewnego dnia już bym ciebie… nie
usłyszała. Radość jaką dajesz tym co robisz pomaga więcej ludziom niż sam masz zamiar
pomóc. Logan jako lekarz nie poprawi mojego samopoczucia, a muzyk Logan tak.
Możesz w ten sposób połączyć oba swe marzenia. Lecz ludzi swoim głosem. Zrób
światu taką przysługę, bo uwierz mi, w tym odnajdujesz się najlepiej.- Logan
nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.- Czy potrafiłam cię przekonać?
-
Tak.- na twarzy Logan zalśnił uśmiech z dołeczkami. Chłopaki ucieszyli się
posyłając dziewczynie uśmiechy pełne wdzięczności.- Ale… ja też chciałbym cię
do czegoś przekonać.- zbliżył się do niej jeszcze bliżej. Zaczął ją całować.
Marla odwzajemniła to obejmując go. Zatracili się w swoich ramionach.
-
Uuuuuu…- reszta była wydała z siebie oznaki zachwycenia. Marla zaprzestała
namiętnemu uniesieniu, bo się trochę zawstydziła. Zarumieniła się.
-
Nie trzeba było wtedy uciekać. Nie miałem nic przeciwko.- szepnął jej do ucha.
-
To co? Musimy to czymś uczcić? Może tym razem czymś mocniejszym niż koktajl?- zasugerował Carlos podbiegając do lodówki.
-
Ja nie piję alkoholu.- dodała szybko dziewczyna.- Ewentualnie lampka wina…
-
My normalnie też nie. Tylko w ważnych okolicznościach jak ta.- pomógł mu
Kendall.- Niestety wina nie ma, ale mamy coś lepszego. Carlos już chciał coś
powiedzieć na temat alkoholu, ale się powstrzymał.
Zasiedli
do stołu. Carlos i Kendall przygotowali dla każdego po drinku. Kiedy dziewczyna
wzięła swojego pomarańczowego drinka, powąchała go. Wśród pomarańczowego zapachu dało się wyczuć
ostrą nutę alkoholu, którego wolałaby nie znać. Carlos wzniósł toast.
-
Za to, że znowu jesteśmy drużyną!- podniósł szklankę w górę.
-
Za to, że możemy być razem!- dodał Logan zerkając na dziewczynę. Marla
niepewnie przyłożyła szkło do ust i wzięła łyka. Jej mina nie wyraziła
zadowolenia co inni też zobaczyli i mieli z tego ubaw.
-
Nigdy więcej…-odstawiła drinka. Wszyscy zaczęli się śmiać.
Pod
koniec spotkania kiedy Marla wychodziła pomóc właśnie wracającej Lucy w
przygotowaniu czegoś do jedzenia, Kendall odprowadził ją do drzwi. Podziękował
jej za to, że udało jej się go przekonać i są jej bardzo za to wdzięczni. Marla
uważała, że nie ma za co jej dziękować, bo sama nie pozwoliłaby, aby ten zespół
się rozpadł. Pożegnał ją ciepłym uśmiechem.
* Niespodzianka! Rozdział pojawił się wcześniej i do tego bonusowy. Zawdzięczacie to Big Time Chrisowi :) Byłam zobowiązana, jednak zbytnio nie mogę powiedzieć dlaczego. Oczywiście ryzykuję tym, że dostanę tym razem mało komentarzy, ale umowa to umowa :) Raz się żyje. Z powodu tych zmian, kolejny rozdział pojawi się w najbliższą niedzielę, ewentualnie w poniedziałek. Zależy od komentarzy. A podobał Wam się w ogóle ten rozdział? :*
Jezus Maria, Matko Boska, to było genialne! Wyśmienite! Zajebiste! I wgl nie wiem co powiedzieć. Dziewczyno kocham Cię! I wreszcie Logan i Marla są razem. Brawooo! Tylko czeka go jeszcze trudna rozmowa z Camille. Da radę! :*
OdpowiedzUsuńCiesz się, ciesz :3 W końcu nastąpił ten długo wyczekiwany moment. Uff. Jest komentarz. Znaczy, że ktoś czyta :)
UsuńPS rozwaliłeś mi harmonogram ;) ale i tak Cię kocham <3
Weź coś z tym zrób, co? Ja wiem, że Gryffin ma głupie pomysły. Z tym się zgodzę, ale zespół nie może się tak po prostu rozpaść, rozumiesz? No... To czekam na nn!
OdpowiedzUsuńDzięki za info o rozdziale :) ale przecież oni pogodzili się i Logan wrócił do zespołu. Dlatego nie rozumiem ostatniego komentarza :) ciesze sie. Logan i Marls są razem!!! I co tu lecą za wyznania milosci do Chrisa haha :)
OdpowiedzUsuńDobrze rozumiesz :) I nie bądź o mnie zazdrosna. Mojej miłości starczy dla każdego :3
UsuńNo w końcu nie musisz mnie torturować z tym, że nie są razem. A teraz ja skaczę po całym domu. Jak jakaś wariatka krzyczę. XD Rozdział wiesz jaki. :P
OdpowiedzUsuńPozdro :* ♥
Tak! Razem! Ekstra! Czekałam na to !! :D Ciesz się, że Logan nie odchodzi. Chwała ci Marla!!! HaHaHa ;)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nn :*******
Pozdrawiam Stelss :********
Tak w końcu razem!!!!! Bravo Loguś żes się w końcu odważył... Ale ten jego pomysł z lekarzem był troszkę niepokojący. Już myślałem, że on na serio odejdzie z zespołu
OdpowiedzUsuń