Chłopaki pomyli się i przebrali. Lucy poszła do mieszkania zebrać potrzebne rzeczy dla
Marli i spakowała je w torbę. Przyszła do BTR i poczekała na nich. Dwadzieścia
minut później Logan i James byli gotowi.
-
Gdzie Kendall i Carlos?- spytała trzymając torbę na kolanach.
-
Poszli do Gustavo. Napisali, że będą z nim na miejscu.- odpowiedział James.-
Jeśli go uspokoją.
-
Co to znaczy?
-
Gustavo ten wypadek niszczy plany. Mam nadzieję, że ma jeszcze trochę ludzkości
w sobie i litości w sercu oraz nie zrobi afery. Gustavo zresztą nie może czekać
dłużej niż tydzień, bo się nie wyrobi. Oby to nie trwało dłużej, bo będzie
musiał ją odesłać do domu.
-
Nie pozwolę mu na to.- wtrącił Logan. Nagle zadzwonił mu telefon. Wyjął go
myśląc, że to Kendall, lecz to była Camille. Patrzył się w ekran aż w końcu
nacisnął czerwoną słuchawkę.
-
Kto to był?
-
Camille. Nie chcę z nią teraz rozmawiać.- schował telefon. Po ostatniej godzinnej telefonicznej kłótni miał już dość.- Idziemy?
Pojechali
do szpitala. Wszyscy spotkali się na korytarzu. Lucy położyła Marli rzeczy na
krześle. Carlos siedział i rozmawiał z kimś przez telefon.
-
Gdzie jest Gustavo?- rozejrzał się Logan.
-
Rozmawia w środku z lekarzem. Wszedł jakieś pięć minut temu.- usiadł Kendall.
Dwie minuty później, drzwi się otworzyły i ich oczom ukazał się Gustavo. Miał
kamienną twarz, nie wyrażał żadnych emocji.
-
Gustavo! I jak?- Logan nie mógł usiedzieć w miejscu. Czuł się za wszystko
odpowiedzialny.
-
Wyjdzie z tego.- powiedział krótko.
-
To wiemy. A coś więcej. Mów wszystko co ci powiedział.
-
Marla miała obrażenia głowy, dosyć duże…- pierwszy raz powiedział jej po
imieniu, co poruszyło wszystkich.- Znaczne wstrząśnienie mózgu, na szczęście
czaszka nie została uszkodzona. Straciła dużo krwi i jest po lekach, więc
szybko się nie obudzi. Uderzyła się w potylicę, ale lekarz twierdzi, że nie
wpłynie to na jej widzenie, ośrodek wzroku nie został uszkodzony. Jednakże…
doktor stwierdził, że może mieć zaburzenie pamięci kiedy się obudzi.
-
Amnezja.- westchnął Logan.
-
To nie jest jeszcze pewne, bo się nie obudziła. Zostanie jeszcze w szpitalu, a
za tydzień dopiero stwierdzą czy można ją wypisać ze szpitala. Więc zawieszamy
na razie wasz układ taneczny.
-
Nie to jest teraz najważniejsze.
-
Jestem zajęty. Muszę iść pieski.- Gustavo wyminął go i poszedł przed siebie.
Doktor wyszedł ze swojego gabinetu.
-
Panie doktorze? Można ją zobaczyć?- spytał ją Logan.
-
Niestety, na razie jest to niemożliwe.
-
Proszę. Zajmie to tylko chwilę.-Logan nie dawał się. Lekarz popatrzył na nich
wszystkich i wyraził lekki grymas.
-
Jest was za dużo, a w takim stanie pacjentki tylko jedna osoba może wejść i to
na nie dłużej niż pięć minut. Przepraszam. Muszę iść.- mężczyzna pomaszerował
korytarzem. Logan spojrzał na przyjaciół.
-
Idź stary.- powiedział Carlos.- Widzimy jak ci zależy.
-
Zaczekamy tu na ciebie.- powiedział James.
-
Połóż to obok jej łóżka. Przyda się.- Lucy podała mu torbę. Logan wziął ją i
wszedł do środka.
Była
tam sama wciąż pogrążona w głębokim śnie. Logan przysunął sobie krzesełko i
siadł obok jej łóżka. Położył torbę na jej szafce nocnej. Czuł się teraz
zobowiązany do pomocy. Będzie odwiedzać ją i opiekować jak tylko będzie można.
Było mu jej żal. Nie miała tutaj z rodziny nikogo, na kim mogłaby teraz polegać.
Jej rodzice zostali już powiadomieni o wypadku, ale wytłumaczono im, że nie mają
po co lecieć do Ameryki. Są informowani na bieżąco… jednak ich tu nie ma. Logan
patrzył na jej obandażowaną głowę, na kroplówkę, w której powoli leciał płyn.
Słuchał jak podłączone do niej maszyny wydaje z siebie krótkie dźwięki.
Spojrzał na wyniki, były w normie. Żałował, że nie mógł z nią zamienić żadnego
słowa. Chciał ją zapytać dlaczego to zrobiła. Dlaczego uratowała go? Siebie uratowała przed zderzeniem z pojazdem, ale nie zdążyła się odsunąć wystarczająco. Teraz
żałował, że nie mógł jakoś zareagować. Złapać ją gdy się zachwiała. Ścisnął jej
dłoń bez wzajemności. Leżała nieporuszenie pośród jego palców.
-
Przyjdę do ciebie jutro.- powiedział do niej.-I przepraszam.- wstał i wyszedł.
Na korytarzu wszyscy na niego czekali.
-
I jak?- podszedł Kendall.
-
Bez zmian. Mam nadzieję, że powiadomią nas jak otworzy oczy.
-
Chodźmy już.- powiedział Carlos. Wszyscy skierowali się na zewnątrz.
W
drodze Logan zadzwonił do Gustavo prosząc go, że gdyby dostał wiadomość ze
szpitala o tym, że dziewczyna się obudzi to żeby dał znać. Kiedy dojechali na
miejsce było już po piątej. Logan rozłożył się na kanapie i rozmyślał. Kendall
wiedział, że jego kumpel strasznie to przeżywa, bo czuje się winny. Martwi go
jednak czy to jest jedyny powód. Usiadł obok Logana nic nie mówiąc. Po prostu
patrzyli na siebie w ciszy. Brunet spojrzał na niego również nic nie mówiąc.
Jego komórka zadzwoniła. Logan widząc, że Camille próbuje się z nim
skontaktować, znów odrzucił połączenie.
-
Dlaczego nie chcesz z nią rozmawiać?
-
Ja już nie chcę z nią dyskutować. Zresztą… nie wiem czy w ogóle… czy nadal chcę
z nią być.- spojrzał w sufit Logan zakładając ręce pod głowę.
-
Zastanowiłeś się nad tym dobrze? Nie działaj pochopnie.
-
Zauważyłem, że przez ten cały czas myślałem pochopnie. Zamiast pomyśleć
porządnie czy mamy znów wrócić do siebie, ja od razu przyjmowałem ją do siebie
i to tak z cztery razy. Myślałem o tym, aby przypadkiem z nią nie zerwać, ale
tak, abym tego nie żałował i nie musiał znów się z nią wiązać. Rozumiesz co mam
na myśli?
-
Mniej więcej.- wykrzywił usta Kendall.- I czy jesteś pewien?
-
Jestem, ale nie mogę jej tego powiedzieć przez telefon ani przez Internet.
-
No fakt. Jeżeli chcesz się zachować godnie to musisz jej to powiedzieć prosto w
oczy.
-
Dlatego zaczekam aż przyleci. Taka wyszła sytuacja, ale trudno. Ja już nie
wierzę, że coś może z tego być.
-
A czy wasze nieudane stosunki to jedyny powód?- Kendall pomyślał, że może nie
powinien o to pytać, ale w końcu są najlepszymi przyjaciółmi. Chciał uniknąć
przekonania, że zrywa z nią, bo czuje się winny wypadkowi Marli i nagle widzi w
niej jedyną osobę, z którą mógłby być. Nie będzie przeciwko gdyby wyszło, że
nagle są razem. Nie chciał tylko, aby był z nią z litości lub wyrzutów sumienia
albo zadośćuczynienia.
-
Czy to jedyny powód…- zamyślił się Logan zamykając oczy.- Nie wiem, ale myślę o
tym nie od dziś jeśli chcesz wiedzieć. Wiem, że dzisiejszy dzień przeżyłem pod
wpływem wielu emocji, ale nie działam impulsywnie. Nie czuję już tego samego co
na początku, Kend.
-
To mi wystarcza.- pocieszył się.
* Osobiście twierdzę, że rozdział jest nijaki. Jak to się mówi: szału nie ma, dupy nie urywa :) Tak jak wspomniałam wcześniej, jutro dodaję bonusa. Tak o 9 rano bd więc po sytym śniadaniu możecie czytac :-P On już bd o wiele ciekawszy. Mogę zdradzic, że Marla się wybudzi, ale już nic więcej. :) Jak myślicie... będzie ich pamiętała?
PS Dwa tysie wyświeeeetleeeeń! Dziękuję i do "zobaczenia" jutro :3
Nijaki? Ja tak nie uważam :)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego jak czekać do jutra. Ciekawe jak to bd z tą pamięcią Marli.. ^^
Stawiam, że Marla nie będzie ich pamiętać, chociaż byłoby fajnie gdybym się mylila. Nie bede sie z toba zakladac bo juz sie przekonalam ze jestes zaskakujaca. Niewiadomo co przyjdzie ci do tej twojej czaszki i to jest fajne. Czekam na jutro :)
OdpowiedzUsuńNijaki? Co Ty gadasz? Super. Cieszę się, że Marla z tego wyjdzie, ale też coś czuję, że nie będzie ich pamiętała. A Logan? Mam nadzieję, że coś do niej czuje, a nie tylko obwinia się o ten jej wypadek. Może on i Camille to już przeszłość? Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie, Ciri
OdpowiedzUsuńWiesz dziewczyno! Denerwujesz mnie! Jak możesz uważać, że twoje rozdziały są nijakie?!?! No wiesz... trochę więcej pewności siebie :)
OdpowiedzUsuńTo pytanie o zaniku pamięci, to chyba było pytaniem retorycznym, czyż nie?
Czekam niecierpliwie na ten bonus! :)
Pozdrawiam Stelss :*********
Oj no dobra :) jesli twierdzicie ze nie jest nijaki to Wam wierze. Juz wiecej tak nie napisze. Czy to bylo pytanie retoryczne? Powiem ze fifty fifty... zreszta zobaczycie jutro
UsuńRozdział genialny !! <3.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marla nie straci pamięci :( Logan jest taki kochany opiekując się nią :) Słodki rozdział
OdpowiedzUsuń