czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 30

Marla przepłakała pół nocy, a przez drugą połowę nie mogła zasnąć. Dopiero nad ranem była tak zmęczona nocną męczarnią, że przysnęła na trzy godzinki. Budzik obudził ją o siódmej. Była w strasznym stanie. Ledwo poczłapała do kuchni i zobaczyła, że coś jej przeszkadza. Podeszła do salonu i zdjęła ze ściany portret Logana, a następnie rzuciła w kąt odwrotem do przodu tak, aby nie widzieć jego twarzy w tym mieszkaniu. Lucy też wstała. Kiedy Marla przygotowywała sobie kawę, która postawi ją na nogi, Lucy podeszła do niej.
- I jak się czujesz?- spytała cicho.
- Marnie…
- Chcesz już o tym porozmawiać?
- Nie, nie wydaje mi się.- odeszła.- Najlepiej zostałabym w domu i w ogóle nie szła na ten plan.
- Weź się w garść. Jak zostaniesz w domu będzie jeszcze gorzej. Musisz się ruszyć, bo jeszcze mi w depresje padniesz.- podstawiła jej kawę pod nos.
- Wiem, ale to jest trudne...
- Ej, głowa do góry. Postaraj się zapomnieć o tym wszystkim przynajmniej na czas kręcenia teledysku. Musisz być na nim szczęśliwa. Weź wypij tę kawę, ubierz się i idź.
- Może i masz rację. Nie wiem co by było ze mną gdybym mieszkała tu sama.
- Na szczęście masz mnie.- uśmiechnęła się do niej.

Marla z pomocą Lucy ogarnęła się do pracy. Wyszła z mieszkania i pomaszerowała do drugiej windy tak, aby ominąć mieszkanie, obok którego nie chciała stać. Weszła do windy. Gdy jej wrota już się zamykały, do windy zdążyła Camille. Marla poczuła ucisk w sercu. Camille natomiast nie dała po sobie poznać niczego co wydarzyło się wczoraj. Zachowywała się tak jakby do niczego nie doszło.
- Dlaczego to robisz?
- Co robię?- brunetka wcisnęła przycisk na parter.
- Dobrze wiesz co robisz. I co ty w ogóle tu robisz? Mieszkasz na drugim piętrze.
- Tak, ale chciałam się z tobą zobaczyć.- mówiła nadal uśmiechnięta.
- Nie bądź śmieszna. A zresztą… jesteś chora psychicznie, więc to może być normalne. Nie chcę z tobą rozmawiać.- Winda stanęła w miejscu i się otworzyła. Marla wyszła z niej jak najszybciej.
- Mam dla ciebie propozycję.- dogoniła ją.- Połączmy siły i zemścijmy się na nim.- szatynka zatrzymała się w miejscu.
- Tak jak mówiłam… idź do diabła! Już nie chcę z tobą wchodzić w żadne układy!- uciekła od niej i pobiegła przed siebie wymijając domowników.
Cała roztrzęsiona oderwała się od niej. Pomyślała, że Camille ma tupet żeby jeszcze składać jej takie propozycje. Przynajmniej na plus wyszło to, że już nie czuła się dobita tylko rozłoszczona. Dotarła do wytwórni. Gustavo czekał na nią przed budynkiem co wydało jej się dziwne.
- Trójka! W końcu jesteś. Dwie minuty spóźnienia!
- Przepraszam…
- Wsiadaj do wozu. Jedziemy na plan.- wsiadła do jego auta. Jechali za białą ciężarówką.
Podróż nie trwała długo. Zatrzymali się pod małą kawiarenką, która była taśmami zabezpieczona wokół. Przez szyby zobaczyła, że jest tam niewiele osób, a wśród nich Alexa. Marla weszła do uroczej kawiarenki przywitać się z koleżanką, ale napadło ją stado stylistów. Jeden trzymał strój, drugi aparat a trzeci pędzelek. Zdążyła jej tylko pomachać.
- Idź do przebieralni i ubierz się w to, a potem przyjdź tu z powrotem.- to działo się tak szybko. Nawet nie miała czasu o niczym pomyśleć. Spojrzała na wieszak ze swoim strojem. Widać było, że jej pastelowy styl się przyjął. Przebrała się i podeszła do Alexy.
- Cześć.- pomachała jej blondynka.- Wiesz, że dzisiaj tylko się zobaczymy na planie? I jeszcze w jakieś jednej środkowej scenie?
- To szkoda…
- Mam pytanie. Myślę o przeprowadzeniu się do Los Angeles. Pomogłabyś mi czegoś poszukać?
- Tak…- mruknęła.
- Dobrze się czujesz? Jesteś jakaś inna? Coś się stało?
- Może…nie, nic wielkiego.- Marla nie poradziła sobie z ukryciem emocji. Zaczęła płakać.
- Co się stało?- przejęła się.
- Oszukano mnie.- pociągnęła nosem.- A do tego…
- Co tu się dzieje?- podszedł Gustavo.- Tu nie ma czasu na płacze. Musimy się wyrobić z czasem jeśli chcesz coś osiągnąć w tej branży. Niech styliści przyprowadzą ją do porządku, a ty Kelly daj jej coś na… poprawę humoru.- spojrzał na asystentkę porozumiewawczym spojrzeniem.- Gdzie jest reżyser? Muszę z nim porozmawiać!- odszedł tak szybko ja się pojawił.
- Potem mi opowiesz. A teraz idź, czekają na ciebie.
- Wizażystka zrobiła jej odpowiedni makijaż ukrywając każdy mankament nieprzespanej nocy. Kelly podała jej kawę i kazała wypić, co uczyniła. Fryzjer ułożył jej włosy, a reszta dopięła wszystko na ostatni guzik. Dziewczyna po chwili poczuła się znacznie lepiej. Zapomniała o problemach, rozweseliła się, czuła się dziwnie dobrze.
- I jak? Lepiej?- spytał Gustavo. Kiwnęła głową.- To dobrze. Poznaj Petera Robinsona. Zagra twojego przyszłego chłopaka.- podszedł do niej wysoki brunet, mega przystojny i ułożony. Miał cudowne niebieskie oczy. Przywitali się podając sobie ręce. Kiedy już odszedł, Marla podeszła do stolika gdzie ma być kręcona scena. Alexa uśmiechała się do niej.
- I co? Jesteś już weselsza?- zachichotała.
- Tak, ale dlaczego ciebie to śmieszy?
- Wiesz… czasami jak ktoś jest nie w humorze podaje mu się antydepresanty.
- Ha, ha. Naćpali mnie czymś?- śmiała się do siebie.
- To zwykłe leki na depresje, ale działają.
- Dobra!- krzyknął reżyser.- Wszyscy na miejsce! Akcja!

Marla wciągu kręcenia wzięła więcej leków, aby poczuć się jeszcze lepiej. Kiedy skończyli pracę po trzeciej, Marla z Alexą spotkały się w parku i dziewczyna wszystko opowiedziała swojej koleżance z planu co się wczoraj stało, ale śmiała się przy tym. Takie leki działały trochę z opóźnieniem i dopiero teraz zaczęły ukazywać nadwyżkę swoich umiejętności. Alexa musiała jechać do swojego hotelu, więc Marla wróciła do holu. Z uśmiechem na twarzy wjechała windą na swoje piętro. Już kierowała się do swojego lokum kiedy James szedł korytarzem.
- Cześć James! Czyż nie cudowny mamy dziś dzień?
- Cześć?- zdziwiła go taka reakcja. Wczoraj zdruzgotana, a dziś szczęśliwa.- Dobrze się czujesz?
- Ja? Ja nigdy nie czułam się lepiej.- pokazał mu kciuka w górę.- Cudowny dzień na planie miałam. Ach. Taki udany… A ty? Co robisz?
- Nic ciekawego…- spojrzał w jej oczy z podejrzeniem.- Może nie powinienem pytać, ale… Czy ty coś brałaś?
- Ha, dobre. Czy ja coś brałam? Może kawę, może dwie, a nawet trzy. Może z czymś tam.- zachichotała.
- Jestem w mieszkaniu sam. Wejdziesz?
- Ok.
- Usiądź sobie na kanapie, a ja się zastanowię jak z ciebie to wypłukać.- nalał jej wody do wielkiej szklanki.- Logan by wiedział co zrobić.- mruknął. Podał jej szklankę.- Musisz wszystko wypić.
- Ja już dość dziś wypiłam. Więcej nie zmieszczę. A-a!- pokiwała wskazującym palcem.
- Zachowujesz się głupio. Musisz to wypić.
- Nic nie muszę!- wystawiła mu język.
- Proszę. Zrób to dla mnie.- złożył błagalnie ręce.
- Zrobię to, bo masz ładną buźkę chłopczyku.- uśmiechnęła się. Wypiła łyk po czym się wstrzymała.- To jest zwykła woda?
- Coś nie tak z tą wodą?
- Myślałam, że to wódka.- zaśmiała się. Zaczęła pić.
- Coś ty wzięła…?- złapał się za głowę.
- Antydepresanty.
- Antydepresanty? Ile?
- A nie wiem. Najpierw sami mi je podali, ale ile tego było to nikt nie wie, a potem sama je wzięłam i czuję się teraz wyśmienicie.- do mieszkania wszedł Logan. Ucieszył się gdy zobaczył dziewczynę siedzącą przy stole.
- Marla! Tak się cieszę…
- Logan?- wtrącił James.- To nie jest odpowiedni moment. Chłopak podszedł do niego.- Przesadziła z lekami, choć czuję, że to nie do końca były leki na depresję. Zachowuje się dziwnie. Dałem jej wody, może to pomoże. Logan potakiwał głową.
- Cześć.- podszedł do niej Logan.- Jak się czujesz?
- Tak jakby ciebie nie było, więc co ty tu robisz?- skrzywiła dziecinnie usta.
- Jesteś na mnie zła?
- Może tak, może nie… Kto to wie, kto to wie?… Nie powiem ci, ale mogę ci powiedzieć, że tak. Jesteś zły…
- Przepraszam za to wszystko. Wybaczysz mi?
- Nie-e. Spotkałam w windzie Camille i wiesz co mi ciekawego powiedziała, Logan? Że chce się ze mną pogodzić żeby tobie było smutno. Żeby cię rozerwać na małe kawałeczki.- zaśmiała się rwąc coś niewidzialnego palcami w powietrzu.
- Stary, nie rozmawiaj z nią teraz. To nic nie da.- spróbował James.
- Wiem, ale przynajmniej teraz ze mną rozmawia.
- Nie rozmawiam z tobą przecież. Ja cię nie chce znać i wcale z tobą nie rozmawiam.- zaprzeczyła.
- Widzisz jak bredzi?- James się przysiadł.- Daj jej spokój przynajmniej dopóki jej nie przejdzie.
- Ok.- westchnął brunet.- Porozmawiamy potem.
- Wcale nie.- zaprotestowała po tym jak opróżniła szklankę.- Ja muszę do łazienki.- pomaszerowała do niej i zamknęła się. Po chwili wróciła już trochę ospalsza. James wlał jej nowej wody.- Nie, ja już więcej nie wypiję… nie dam rady.
- A ze słomką?- pomachał nią w powietrzu.
- Nie…
- I plasterkiem pomarańczy.- założył plasterek na szklankę. Dodał ozdobną parasoleczkę i wlał syropu malinowego nie mieszkając tak, że powstała jej różowa warstwa na dnie.- Patrz. Masz drinka, wypij go.- Logan obserwował ich siedząc na kanapie zamartwiając się, że przez niego doprowadziła się do takiego stanu.
- Jak ładnie…- włożyła słomkę do ust i zaczęła pić. Kiedy z trudem opróżniła szklankę zrobiła się otępiała i kręciło jej się w głowie.
- James? Coś ty tam jeszcze dodał?- zapytał go Logan.
- Leki nasenne?
- Zwariowałeś? Ona musi być w ruchu, a nie wiadomo jak te leki podziałają z tymi. Ona nie może teraz zasnąć.- Logan i James wzięli ją i próbowali żeby jak najwięcej chodziła. Kendall i Carlos akurat przyszli i dla nich widok chłopaków trzymających Marlę oraz chodzących w kółko nie wyglądał normalnie. James po krótce wytłumaczył im o co chodzi i po mogli im. Niestety Marli nadal kręciło się w głowie i miała mroczki przed oczami, uginały się jej kolana. Osuwała im się na ziemię, więc położyli ją na kanapie. Natychmiast zasnęła.
- No super…- westchnął Kendall.- Co się w ogóle jej stało?
- No przecież przedawkowała.- przysiadł Carlos.- I co teraz?
- No nic… musimy przeczekać.-odparł James.- A może by ją przenieść do jej mieszkania?
- Niech zostanie.- pogładził jej włosy Logan.
- Ja rozumiem, że chcesz przy niej być, ale jak się obudzi nie będzie zadowolona.
- Mam to gdzieś. Chcę być przy niej.
Po chwili Kendall, Carlos i James odeszli zostawiając Logana z śpiącą Marlą. Cały czas patrzył na nią jak śpi. Minęło pół godziny. W końcu poszedł na chwilę po tekst piosenki, którą musi się nauczyć. Wkuwał tekst wciąż mając się na baczności. Minęło kolejne pół godziny, a Loganowi ledwo co weszło, bo wciąż myślał o dziewczynie. Po godzinie dziewczyna zaczęła się przeciągać. Złapała się za głowę i przetarła oczy. Logan odłożył to czym się zajmował. Marla ziewnęła i rozejrzała się. Gdy zobaczyła Logana, natychmiast się ożywiła i podniosła.
- Spokojnie…- powiedział.- Pamiętasz wszystko?
- Pamiętam, dlatego wychodzę.- wstała.
- Zaczekaj. Porozmawiaj ze mną. Mogłabyś to zrobić. Daj mi chwilę. Będę błagał cię na kolanach żebyś dała mi przynajmniej minutę.
- Masz minutę.- założyła ręce.
- Przepraszam, że tak wyszło. Nie kocham Camille, kocham ciebie. Ja nie powiedziałem ci, że z nią nie zerwałem, bo chciałem jej to przekazać osobiście. Nie przez telefon tylko prosto w oczy. Od dawna tamten związek nie miał dla mnie żadnego znaczenia. Ty jesteś najważniejsza, ty otworzyłaś mi oczy na niektóre sprawy i tobie zawdzięczam wiele rzeczy. Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty i chcę żeby było tak jak przed jej przybyciem. Chciałbym móc znów się do ciebie przytulić. Chcesz zakończyć to tak po prostu?
- Minuta minęła.- odrzekła sucho.
- Wcale nie. Dlaczego się tak upierasz? Nie pozwalasz, aby coś do ciebie dotarło.
- Bo mnie oszukałeś, a nie chce być z kimś kto naruszył moje zaufanie.
- Daj mi drugą szansę!- spojrzała na niego zimno i wyszła bez słowa.- Nie możesz tak po prostu odejść!- zamknęła za sobą drzwi.- A jednak…
- Wyszła?- wynurzył się z pokoju Carlos.
- Ja już nie wiem jak to naprawić.- załamał się.
- Daj jej trochę czasu. To wszystko dzieje się za szybko.

Do Kendalla zadzwoniła Jo. Zawsze biegł do niej jak na sygnale nawet gdy tylko puściła smsa. Nikt mu się nie dziwił. Spotykał się ze swoją dziewczyną dwa razy w tygodniu. Musieli wytrzymać jeszcze taką sytuację dopóki Jo nie skończy grać w drugim sezonie i nie nastąpi przerwa. Wbiegł po schodach na drugie piętro i zdyszany zatrzymał się przed jej drzwiami. Złapał oddech i zapukał. Dziewczyna otworzyła mu ze zrezygnowaniem. Kendalla to zaniepokoiło. Zawsze witała go ze szczerym uśmiechem na twarzy, a teraz bez słowa wpuściła go do środka. Wszedł niepewnie zastanawiając się co się stało. Chciał ją pocałować, jednak ona schyliła głowę. Widać było, że sprawia jej to trudność, dlatego nie rozumiał co się dzieje.
- Jo? Piszesz żebym do ciebie przyszedł, a jak już jestem zachowujesz się dziwnie. Coś się stało?
- Tak jakby...- przegryzła wargę.- Może lepiej usiądź, co?
- Nie, postoję.- założył ręce. Nie mógłby teraz wysiedzieć w miejscu. Irytowało go to, że Jo wprost nie chce powiedzieć o co jej chodzi tylko przewleka to w czasie.
- Napijesz się czegoś?- spytała.
- Jo! Powiesz mi w końcu czy długo mam tak czekać?
- Jak chcesz...- westchnęła ciężko.- Kendall, jest mi bardzo ciężko to tobie powiedzieć, bo jesteś naprawdę cudownym facetem no i...
- Stój.- przerwał jej analizując pierwsze słowa, a potem na jego twarzy pojawił się zmieszany uśmiech.- Weź tak nie mów, bo to trochę brzmi jakbyś próbowała własnie ze mną zerwać.
- Kendall...- skrzywiła się patrząc mu prosto w oczy. Blondynowi zrzedła mina. Domyślił się co jest grane. Zaczął kręcić przecząco głową.
- Nie, nie, nie...proszę tylko nie mów tego.
- Przykro mi, ale najlepiej będzie jak damy sobie czas...



* Rozdział z serii: Ale ta dziewczyna jest wkurzająca :)
W pierwotnym zarysie tego rozdziału nie było wątku Kendalla i Jo. Wprowadziłam go kilka dni temu dokładnie analizując komentarz Stelss pod zakładką Do Czytelników. Mówiłam, że Wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze :)
Dlaczego Jo chce zerwać z Kendallem? Sugerujcie w komentarzach, choć z góry twierdzę, że nie traficie, bo to co wymyśliłam jest chore hahaha :) Choroba przejęła mój mózg, więc wypisuję głupie rzeczy nawet o tym nie wiedząc.

PS Wtedy sprawdzicie czy macie zdolności przepowiadania przyszłości :)

Uwaga!
Zauważyliście już na pewno, że troszeczkę odpicowałam wygląd bloga. W wersji mobilnej mnie nie zadowala :P Po prawej stronie jest ankieta. Nie wiem co się ze mną dzieje. Przez tą chorobę przychodzą mi różne pomysły :) Godzinę się zastanawiałam czy zmienić bloga :) Głosujcie!
Do soboty :)



13 komentarzy:

  1. Nawet nie bd tego komentować! Po co jak wiadomo, że świetne?
    Hmmm... Czemu Jo chce zerwać z Kendallem? Porwali ją kosmici, zapłodnili i urodzi zielone dziecko? Za dużo Simsów 2... :D
    A tak serio to nie wiem, dlatego nie pozostaje mi nic innego jak czekać do soboty. ;)
    PS. Jak ja kocham jak oni cierpią ;D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Chris wez mnie kiedys zaskocz i napisz że Ci sie nie podobalo :D

      Usuń
  2. Na super! Czyli do północy czekałam na same dramaty? Ahhh... mam już po dziurki w nosie Camille. Jak ona tak po prostu może proponować jej zemstę na Loganie. Ranyyy... i jeszcze Kendall i Jo. Choć przyznam ci szczerze od ostatniego twojego rozdziału, była na 100 procent pewna, że w następnym rozdziale postanowisz zakończyć ich związek. Więc, aż taka cwana nie jesteś hehe ;) Lecz jeśli chodzi o przyczynę zerwania, to cały czas się zastanawiam. Na pewnie nie zostawia go dla innego, bo to by było za proste i przewidujące, a skoro mówisz, że to co wymyśliłaś jest chore, to ten pomysł od razu wykreślam. Nwm ... może jest chora? Tak poważnie chora? Ale wtedy nie mówiłaby, "abyśmy dali sobie czas". A może ma inną pracę? Taka niebezpieczna ???? HaHaHa.... teraz będę główkować ;) Przez ciebie nie zasnę! Cholera, ale dałaś nam zagwostkę, ale ja sie tak łatwo nie dam. Jeśli tylko jakiś pomysł wpadnie mi do głowy to ci go napisze hehehe ;) Będziesz miała ode mnie wiele komentarzy :D Szykuj się ;) Ja lubię główkować ;)
    Pozdrawiam Stelss :*******
    Ps. Tylko teraz proszę nie zwalać na mnie winy, że przeze mnie zerwali! ;) Nie to miałam na myśli pisząc tamten komentarz, choć niczego innego tez się nie spodziewałam więc, cóż się dziwić ;)
    2 Ps. Zapraszam na nowy rozdział :) http://blog-big-time-rush-inne.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha zdazylam juz przeczytac Twoj rozdzial. A tamten komentarz mnie natchnal do tego zeby cos zrobic. Oczywiscie jak chcesz to pisz swoje podejrzenia :) ale ja i tak jestem spokojna. Jak ktos trafi to mu jednorazowke napisze :)

      Usuń
  3. Haha podoba mi sie Marla w takim wydaniu. Zasmialam sie gdy powiedziala do Jamesa " zrobie to bo masz ladna buzke chlopcze" i nie mam pojecia co przyszlo do glowy Jo. Jest coraz ciekawiej ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja ciebie tak nakręcam. :D Oszalałaś, przerywając w takiej chwili ZNOWU ?! Rozdział super, ale zachowam patelni na kogoś innego. Całuski :* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale pamiętaj, że patelnia jeszcze czeka na ciebie. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc... miłego czytania :) ale to nie koniec, jeszcze napiszę, jak nie trafię z którymś, więc spokojnie ;)
    Jak mówiłam, z każdym moim pomysłem będę do cb pisać :D
    Tak więc ... rozważałam, rozważałam i pomyślałam, że może ona go po prostu nabiera? Takie opóźnione Prima Aprilis hehehe ;) to był pierwszy pomysł.
    Drugi --> może jest w ciąży ;) ale z takim pomysłem teraz muszę rozważyć, czy z Kendallem miała swój pierwszy ( albo nie pierwszy) raz?
    Trzeci pomysł --> taki mało prawdopodobny, zmieniła orientację, ale nie nie nie. Nawet jeśli przyszło ci to kiedykolwiek do głowy, to ja ci mówię NIE.
    Czwarty --> po prostu na nic nie ma czasu i chce zerwać (ale to by było za proste, znając ciebie).
    Piąty pomysł --> nie powiedziała ojcu, że nadal są razem, on teraz chce ją odwiedzić, a ona zrywa z K3, bo wie, że jej nadopiekuńczy ojciec nie pozwoli na ten związek i nakrzyczy na niego. (albo matce Kendalla nie podoba się ten związek i chce, aby zerwali)
    Szósty --> została pogróżkę, że jeśli nie zerwie z Kendallą, to ją zabiją, albo nawet i jego.
    Siódmy nawiązuje trochę do szóstego --> Fani mają dość ich związku i straszą Jo, że zrobią jej coś złego!
    Ósmy i ostatni :) --> wyrzucili ją z plany NTH, biedna się załamała i chce popełnić samobójstwo, nie no z tym samobójstwem żartowałam hehehe ;) po prostu chce wyjechać przez to z PW.
    To jak na razie tyle :D Mam głęboką nadzieję, że może jakimś pomysłem udało mi się trafić w sedno sprawy, a jeśli nie, to weź mnie trochę naprowadź. Nie wiem może 'ciepło zimno' jeśli z któryś komentarz naprowadzał do przyczyny ich zerwania ;)
    Czekam niecierpliwie :*******
    Pozdrawiam Stelss :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah Stelss... jeden z tych pomysłów jest bardzo bliski prawdy :) Aż za bardzo. :) Główka pracuje :D Ale się cieszę, że Cię tak to zainteresowało.

      Usuń
    2. Super! Cieszę się :D w takim razie poczekam na rozdział i sama zobaczę, który z tych pomysłów jest tym dobrym ;) chcę mieć niespodziankę hehehe ;)
      Czekam <3

      Usuń
  7. Jeju, zarąbiste! Wzięła antydepresanty? I jeszcze jednej rzeczy nie rozumiem. "Poczuła uścisk w sercu". To znaczy, że jest chora? Nie no, wiem, ze głupie się robią te moje domysły, ale na serio przez chwilę tak pomyślałam. Wiem, ze to może być jeszcze metafora, ale ostatnio dużo rzeczy biorę dosłownie. I nie wiem, czemu z nim zrywa. Na razie snuję alternatywne konsekwencje w zakładce "Do czytelników", napiszę oddzielne, jak jesteś otwarta na sugestię. Nie wiem, możne ma kogoś innego, albo zmieniła orientację. Powaga, nie wiem. Ja też byłam chora i wtedy różna rzeczy mi przychodziły do głowy. No dobra... Czas skończyć ten komentarz. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam. Kuruj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mam dzisiaj z Wami urwanie głowy w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Aż nie mogę się powstrzymac żeby nie odpisać na komentarze. Az serce uciska gdy tego nie zrobie :) i tak, byla to metafora. z jej serduszkiem wszystko gra.
      PS odpisalam na Twój komentarz w zakladkach :)

      Usuń
  8. super blog <3
    zapraszam do mnie na blogi ---> http://wearealive111.blogspot.com/
    http://wikaopowiadaniaobtr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział