czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 2

Po tym jak Marla, jej koleżanka Diana i reszta rywalek rozpakowały się i oporządziły, poszły na zewnątrz korzystając z dóbr jakie oferował hotel oraz znajomości z fajnymi chłopakami. Wszystkie tylko nie Marla. Przeszła kawałek do windy, a następnie weszła do niej. Akurat kiedy drzwi zamykały się, korytarzem szedł Logan i w jednej chwili ich oczy natrafiły na siebie. Była to zaledwie sekunda. Podekscytowała się, bo go zobaczyła. Na własne oczy zobaczyła twarz tego chłopaka i to tak blisko. Była już na ich koncercie, ale to nie to samo. Nie wiedziała co poczuje jak zobaczy ich wszystkich na raz! Winda zatrzymała się na drugim piętrze i od razu pomaszerowała do Camille. Zapukała do drzwi, długo nie musiała czekać. Marla postanowiła zatrzymać dla siebie to co zobaczyła. Dziewczyna zaprosiła ją do środka i razem usiadły na krzesłach przy stole kuchennym. Była bardzo gościnna, lecz trochę nieogarnięta. Komoda zawalona była papierami. Wytłumaczyła się, że ćwiczy do castingów i arkusz z tekstem się rozleciał. Pijąc sok pomarańczowy, Marla czekała, co jej nowo zapoznana koleżanka ma do powiedzenia.
- Mogę ci zadać takie dyskretne pytanie?- kiwnęła głową.- Który z chłopaków z zespołu najbardziej ci się podoba?
- Yhm…no wiesz… każdego z nich lubię.
- No weź!- uśmiechnęła się.- Na pewno jest wśród nich jakiś kandydat na chłopaka, co?- zażartowała.
- James jest super przystojny… i Logan też mi…
- Taaak!- przerwała jej szybko.- James jest wolny, ale Logan jest już zaklepany.- pokazała kciukiem na siebie.
- Nie wiedziałam, że rozmawiam z jego dziewczyną.
- Jak chcesz to wkrótce mogę cię poznać z chłopakami. Wyszli niedawno, więc za niecałą godzinę wrócą ze studia. Będziesz mogła z nimi porozmawiać prywatnie, nie jak jakaś fanka na kilka minut. Ja się o to postaram.
- Dzięki, ale mogę wiedzieć czemu to dla mnie robisz?- spytała trochę podejrzliwie.
- Ponieważ trochę już sobie pogadałyśmy i wydajesz mi się fajną koleżanką… no i nawet trochę pasujesz do Jamesa. Może się polubicie?- w tej chwili Marla się rozmarzyła.
- Byłoby cudownie… ale jeśli nie wygram tego konkursu, za tydzień wrócę do domu. Będę musiała się postarać. Gdybym wiedziała, że zaraz ich zobaczę to przebrałabym się w coś ładniejszego.
- No właśnie tu jest problem. Może to dziwnie zabrzmi…- Camille przegryzła dolną wargę.- Ale jest jeden drobny warunek.
- Jaki?- zgasiła się trochę. A jednak wiedziała, że nie ma nic za darmo.
- Pójdziesz tam ze mną ze stylizacją, którą ja ci wybrałam.
- No ok.- zmrużyła oczy.
Camille wyciągnęła ze swoją wielkiej szafy najzwyczajniejsze proste spodnie i jakiś trochę powyciągany sweter na rękach, w pomarańczowo- szare paski. Do tego para brzydkich sportowych trampek. Brytyjka otępiała z wrażenia i zastygła w miejscu gdy zobaczyła ten strój, bo spodziewała się czegoś zupełnie innego. Teraz poczuła, że to nie był dobry pomysł. Najlepiej to zostawić i wrócić do siebie.
- Nie założę tego. Za żadne skarby. Dziewczyny z Anglii powinny trzymać klasę. W tych ubraniach jak zobaczy mnie ktoś kto nie powinien, będę miała mniejsze szansę na wygranie konkursu. Tu liczy się talent, ale również wygląd jaki…
- Spokojnie, spokojnie. Nie każę ci chodzić w tym przecież jak będziesz wychodziła do wytwórni. Tylko tutaj, w Palmwoods.- Marla wyobraziła sobie miny rywalek kiedy zobaczą ją w czymś takim. Nie była pewna czy to wszystko było tego warte.
- Nie, nie jestem pewna czy to dobry pomysł.
- Oj daj spokój do tego dochodzi charakteryzacja. Ubranie może nie jest zbyt atrakcyjne, ale twoja twarz nadal będzie ładna, więc to też trzeba będzie zmienić. Znam triki makijażu, który…
- Stop!- wstała.- To jest bez sensu! Dlaczego chcesz zrobić ze mnie brzydką skoro od razu mogłaś poprosić kogoś takiego! Dlaczego ja? Coś mi tu nie pasuje i coś ukrywasz. Nie mogę być tak wykorzystywana!
- Dobra.- uspokoiła siebie i gościa.- Usiądź… Chodzi o to, że James jest strasznie zapatrzony w siebie i w ogóle. Chyba znasz taki typ faceta? No więc chcę to zmienić. W skrócie mówiąc chcę, aby James zrozumiał jaka jesteś fajna, ale muszę celowo zamaskować twoją urodę… żeby znalazł w tobie to wewnętrzne piękno. A kiedy się o tym przekona, niby wyjdzie, że zabrałam cię do salonu piękności i tam przerobiłam w cudo i takie tam. No i wtedy może zrozumie, że wygląd nie jest najważniejszy.
- Pięknie to brzmi, ale niestety. Nie będę rozkochiwać nikogo w tym czymś. Przecież nie tylko James nie będzie mnie chciał za dziewczynę ani żaden inny facet na tym świecie.
- A to już zostaw mnie. Proszę, zgódź się. Powiedziałaś, że jesteś w stanie zrobić wszystko.- zrobiła słodkie błagalne oczy.
- No tak, ale to trochę będzie nie fair z mojej strony i z twojej, nie uważasz?
- Tak, ale to zostanie między nami. Wszystko zostanie między naszym kręgiem. Nic nikomu nie powiemy. To jak?
Marla wiedziała, że ta propozycja urwała się z kosmosu i normalnie by się na to nie zgodziła. Jednak udawanie brzydkiej to mała cena poznanie jej najukochańszego zespołu i możliwość bycia z Jamesem. Raz myślała tak, zrób to! Raz się żyje! Co ci szkodzi?, a z drugiej Oszustwo i granie kogoś kim nie jesteś to nie w twoim stylu! Jednak fascynacja przezwyciężyła i nie mogła nadal uwierzyć w to, że się zgodziła.
- No to świetnie. Bierz te ciuchy, tam jest łazienka!
Po wyjściu z łazienki poczuła się nieswojo. Nie dlatego, że pomarańcz nie pasuje do jej typu urody, lecz wszystko było nie tak. Usiadła zmęczona przed lusterkiem. W tym czasie Camille przygotowała więcej ciuchów tego typu na kanapie i kazała zmyć jej ten makijaż, pomimo tego, że był naturalny. Zrobiła to bardzo niezadowolona. Kiedy Marla nie miała już nic dodatkowego na swojej twarzy, Camille wzięła się za charakteryzacje. Biedna dziewczyna zamknęła oczy, nie chciała na to patrzeć. Po dziesięciu minutach, dała znak, że może już otworzyć swoje oczy i zobaczyć co z niej wyszło. Gdy spojrzała w lustro nie mogła siebie poznać. Wiedziała z pewnością, że gdyby stanęła przed własną matką, to by jej nie poznała. Była teraz bledsza, gdzieniegdzie miała namalowane starannie różnej wielkości krostki. Specjalny puder i dodatki zmieniły jej wygląd. W dodatku nie mogła się przyzwyczaić do zerówek. Okulary były wstrętne, musztardowe, zaokrąglone. Nie wiedziała jak to zrobiła, ale pomimo tego, że wyglądała brzydko, miała do tego talent.
- Otwórz usta.- Rozkazała Camille.
- Po co?- zapytała zaślepiona w lusterku wciąż niedowierzając.
- Włożysz aparat na zęby.- wyjęła jej z pudełeczka parę drutów z zielonymi gumeczkami.
- Sztuczny…? To jest…? Jak…? Skąd go…?
- Odpowiesz na któreś z tych pytań? Bez obaw. Mam gorsze charakteryzacje. Wiesz… jak się chodzi na tyle castingów co ja…? E… Masz szczęście, że sztuczny aparat nie wpływa na mowę.- Marla wzięła go z niesmakiem i umocowała na zębach.- Widziałaś jakiego zaplotłam ci warkocza?
- Nie pasuje mi.
- No i oto chodzi! Gotowa? Chodźmy.


* I się zacznie przygoda z BTR. Jaka będzie reakcja na widok "brzydkiego kaczątka" ?

5 komentarzy:

  1. CUDO!!!
    dziewczyno, ty..............
    NA PRAWDE MASZ TALENT !
    ciekawe jaki bedzie koniec
    czekam na nn
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. To dla mnie bardzo ważne :-)

      Usuń
  2. Wow Camille ma naprawdę podstępny plan ... Szkoda mi tej Marli bo wychodzi na to, że będzie musiała oszukiwać Jamesa :( Rozdział genialny :) Hmm.. a może jakiś romans między Loganem a Marlą..... hmm... byłbym jak najbardziej za czymś takim :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział bardzo podoba mi się jak piszesz

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział Camille widać ma naprawdę podstępny plan jestem ciekawa jak potoczą się losy Marli

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział