środa, 26 lutego 2014

Rozdział 13

Punkt siódma, Marla wstała ospale z łóżka. Czuła, że do pełni szczęścia potrzebuje jeszcze z godziny snu. Wstała jednak, bo musiała się przyszykować, aby pożegnać Camille. Czuła, że bez niej poczuje się taka samotna, bo nie będzie mogła pogadać o babskich sprawach. Na szczęście jest jeszcze Jo, ale ona wkrótce będzie zajęta rolą w filmie i od rana do wieczora będzie na planie. A tak prócz chłopaków nikogo nie znała, ale na razie nie czuła, że doskwiera ją samotność. Zrobiła z siebie straszydło jak co dzień i poszła do Camille. Na miejscu był już Logan. Siedział przy jej walizkach. Oczy miał lekko podkrążone. Być może pił coś innego niż koktajle tamtego wieczora lub tak jak ona, nie wyspał się.
- Hej. I jak tam? Jesteś gotowa?- spytał swoją dziewczynę.
- Czy gotowa? No jasne! Wstałam już o szóstej.- ta była w odwrotnym nastroju od reszty, pełna wigoru.- Loguś, nie smuć się tak. Możemy kontaktować się prze Internet.- przytuliła go.
- Ach… na pewno nie jechać z tobą?
- Nie.- powiedziała stanowczo i wstała.- Chodźcie ze mną do holu.
Reszta czekała na Camille w korytarzu robiąc lekki tłok. Nawet ogrodnik przyszedł ją pożegnać. Każdy z osobna pożegnał się z nią. W końcu Camille podeszła do Marli.
- Powodzenia na występie i pamiętaj co musisz dzisiaj zrobić.- wyszeptała jej.
- Zrobię to. I szkoda, że cię nie będzie. Tę piosenkę zaśpiewam dla ciebie.- przytuliły się. Camille pożegnała się czule z Loganem, a następnie wsiadła w taksówkę i pojechała.
- Muszę się jeszcze z tym przespać.- otępiały Logan wrócił na górę tak samo jak reszta. Marla została i usiadła przy stoliku. Do niej dosiadł się Kendall.
- Ile jeszcze będziesz z tym zwlekała? Wiesz jak fatalnie się z tym czuję?
- Zaufaj mi. Dowie się dzisiaj.
- Dobra, ale pamiętaj, że gdyby plan zmienienia Jamesa ci się nie udał to bym sam dawno mu o tym powiedział, choć i to uważam za niestosowne.- chciał już wstać kiedy nagle sobie coś przypomniał.- Mogę cię o coś zapytać?
- O co tylko chcesz…
- Czy ty naprawdę kochasz Jamesa czy tylko udajesz? Sorry za takie pytanie, ale martwię się o niego.
- Tak.- odpowiedziała jednym słowem.
- Ok…- wstał i poszedł.
- Chyba…- dodała mówiąc już sama do siebie.

Marla poszła do miasta poszukać jakiejś ładnej kreacji na dzisiejsze popołudnie. Szła ulicą szukając czegoś po wystawie. Wiedziała, że musi znaleźć coś co powali wszystkich na kolana. Zajrzała do dwóch butików, ale nic ciekawego nie znalazła. W jednym sklepie była fajna sukienka, lecz nie w jej rozmiarze. Była za duża. Czasami była zła, że jest taka szczupła. Nareszcie znalazła odpowiedni butik na końcu drogi. Weszła do niego. Przegrzebała wszystkie wieszaki aż natrafiła na cudowną sukienkę. Nie była prosta ani elegancka. Pośrednia, w sam raz. Trzymała w ręce sukienkę na ramiączkach w kolorze mięty. Jej góra aż do talii była koronkowa, a dół zwiewny, zakrywający lekko kolana. Biegiem zdjęła ją z wieszaka i poszła ją przymierzyć. Leżała idealnie. W myślach układała jak będzie komponować się z reszta stylizacji. Widziała tę sukienkę z średniej wysokości szpilkami, złotymi dodatkami i dziewczęcą kurteczką. Pomyślała o drobnym zakręceniu loków oraz idealnym makijażu. Tak już widziała się na scenie. Bez zastanowienia kupiła ją i szczęśliwa wróciła do Palmwoods.
Na obiad usmażyła sobie naleśniki. Usiadła z nimi do stołu rozmyślając jak powiedzieć prawdę Jamesowi.

Tymczasem Logan i James wrócili do mieszkania. Po Kendallu ani Carlosie nie było ani śladu. Pomyśleli, że teraz zaczną się przygotowywać, bo potem ustawi się kolejka do łazienki, a występ zaczynał się za półtorej godziny.
- Logan! Posuń się! Muszę ułożyć włosy.- pchnął go tak, że zajął całe miejsce przy lustrze.
- Zwariowałeś? Wystarczyło poprosić.                                                 .
- Proszę, abyś stąd poszedł. Chcę wyglądać bosko przy mojej dziewczynie.- mrugnął do niego.
- Dobra przestań!- wyszedł Logan.
- Co przestań?- wyszedł za nim trzymając w ręce swój ulubiony grzebień.- Coś ci się nie podoba?
W tej samej chwili Marla postanowiła pójść do Jamesa i wyjawić mu prawdę. Chciała już zapukać ustawione cztery razy gdy usłyszała zza drzwi, że James krzyczy. Postanowiła przysłuchać się temu, ale od strony korytarza.
- Spytałem czy ci się coś nie podoba!- powtórzył James.
- Skończ to i to natychmiast! Wiesz o co mi chodzi. O ten głupi zakład!
- A co? Boisz się, że go przegrasz?- Marla niezbyt łapała o co w tym chodzi.
- James! Tego zakładu nie było! Ty sobie coś uroiłeś! Duma nie pozwala ci się z tym pogodzić! Musisz ją oszukiwać?
- Ja jej nie oszukuję.- powiedział głosem małego irytującego chłopca.- Trzeba było mnie nie podpuszczać, a teraz już za późno.
- Nie, nie! Powiedz jej to albo ja jej to powiem.
- Niby co jej powiesz?- założył ręce.
- Prawdę! Powiem, że chodzisz z Marlą tylko po to, aby udowodnić światu, że możesz się zmienić. Ale twoje przyrzeczenie jest nic nie warte!- Logan machnął ręką.- Od początku chodziło ci o jedno!- Marla gdy to usłyszała, dostała cios prosto w serce. Poczuła się oszukana i upokorzona. Czuła się źle z tym, że ich oszukiwała, a okazało się, że oni są jeszcze gorsi! Łzy napłynęły jej do oczu i biegiem wróciła do swojego mieszkania. Jednakże kłótnia trwała dalej.
- Co?- powiedział James.- Ty chyba źle mnie zrozumiałeś.- uspokoił się.
- No to o co chodzi? Oświeć mnie, bo czegoś tu nie ogarniam.
- Ja się tylko z tobą droczę. Zresztą wczoraj też. Ja z początku chciałem… taki miałem plan. Taki jak mówiłeś. Chciałem ci to udowodnić, ale im dłużej czasu spędziłem z nią tym bardziej zaczęło do mnie docierać, że nie mogę jej tego zrobić. Dotarło do mnie już tego dnia jak wpadła do fontanny. Poczułem się winny może nie za to, że tak się stało, ale że ogólnie chcę ją wykorzystać, a ona wtedy wydała mi się taka krucha…- usiadł. Logan nie odezwał się. Słuchał go ze skupieniem.- Faktycznie na początku myślałem, że ona nie jest dla mnie. Może nie jest piękna, ale gdy zobaczyłem jej oczy, usłyszałem jak śpiewa… uchodziło z tego coś pięknego i cała reszta jej wyglądu nagle się nie liczyła. Dostrzegłem jaka jest wyjątkowa i że popełniam błąd. Dlatego tak się droczę, aby się nie wydało, bo nie chciałem stracić twarzy w twoich oczach.
- Nie straciłeś twarzy i nie stracisz.- Logan wiedział, że kumpel mówi prawdę. Widział to.- Zapomnijmy o tym co było na początku. Też to po części była moja wina. Też powinienem cię przeprosić. Po tym co powiedziałem zaczynam wierzyć, że się zmieniłeś. W końcu dostrzegłeś w jakieś dziewczynie to coś i to jest najważniejsze. Cieszę się, że sprawa się wyjaśniła. Zapomnijmy o tym.- poklepał go po ramieniu.- Powinieneś jej powiedzieć, co do niej czujesz i powiedz jej, że jest piękna i wyjątkowa dla ciebie. A wiesz jak?
- Jak?
- Po występie zaśpiewasz jej piosenkę.
- To nie jest głupi pomysł.
- Ale na razie chodźmy się oporządzić.
- No witam Panów!- do mieszkania wszedł Carlos, a za nim Kendall.- Gotowi na show?
- Jeszcze nie.- odpowiedzieli jednym głosem.
- No to do roboty!

Marla leżała na kanapie ściskając poduszkę, która była mokra od łez. Ściskało ją serce, bo dwóch chłopaków, których lubiła najbardziej zrobili jej krzywdę. Jej ukryta tożsamość to była błahostka w porównaniu z tym czymś. Nie czuła się oczywiście niewinna. Nie wiedziała co teraz zrobić. Nie miała już ochoty wystąpić z nimi. Wstała z kanapy oglądając ostatnie przygotowania sceny na placu przed hotelem. Obsługa ustawiała krzesła. Jedyne czego chciała to zaszyć się tutaj, aby nikt jej nie przeszkadzał w rozpaczaniu. Pomimo to była kobietą silną i nie chciała tak tego zostawić. Poddać się. Otarła łzy i postanowiła pokazać wszystkim na co ją stać, na co stać Brytyjkę- kobietę z klasą. Nie będzie chowała się w ciemny kąt, wprost odwrotnie. James będzie żałował, że tak z nią pograł. Poszła do łazienki. Wzięła ciepły prysznic, a następnie wysuszyła włosy, aby ułożyć fryzurę, którą sobie wcześniej zaplanowała. Umalowała się i ubrała w sukienkę. Teraz nie chciała wyjawić im prawdy, pokaże im się taka na scenie. Czuła się zdeterminowana. Była już gotowa, a do występu było pół godziny. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Kto tam?- zamknęła po cichu drzwi na zamek.
- To ja, James. Wychodzisz już? Miałaś być gotowa.
- Tak, jestem! Ale jestem w łazience, boli mnie brzuch!- poszła do łazienki, aby poniosło się dobre echo i uwierzył, że tam jest.
- No i co teraz? Może otworzysz drzwi?
- Nie mogę! Utknęłam w łazience. Chyba się czymś zatrułam. Rano zjadłam coś nieświeżego. Uch!- udała.
- Ale przecież musisz zaśpiewać!
- No tak, ale przecież najpierw musicie zaśpiewać pięć swoich piosenek… dopiero później jestem ja.
- Obiecujesz, że do tego czasu zdążysz się wyrobić?
- Taaaaaak!
- Dobra, to powiem Gustavo i chłopakom. Na razie!- poszedł. Jej plan idzie zgodnie z planem. Zasłoniła żaluzje, aby nie było widać jej w oknie. Po chwili widziała jak chłopaki wchodzą za kulisy i rozmawiają z Gustavo. Mężczyzna zaczął machać coś ręką, a oni gdzieś poszli. Powoli zaczęli schodzić się ludzie i zajmować miejsca. Kiedy były już zajęte, Gustavo przywitał zgromadzonych, a BTR wyszło na scenę. Zaczęli śpiewać pierwszą piosenkę. W pierwszym rzędzie siedzieli ludzie w garniturach, tzw. Szychy show biznesu. Gdzieś po bokach kręciły się media i grupa wiernych fanek, które przechwyciły informacje o występie zespołu. Niebo robiło się już pomarańczowe. Kiedy chłopaki kończyli czwartą piosenkę, zjechała na dół niepostrzeżenie. Kiedy byli na dole, śpiewali już piątą piosenkę. Oświetlenie rozjaśniło się ze względu na niebo, słońce zachodziło. Marla weszła za kulisy gdzie czekał na nią zły Gustavo.
- No Trójka! Masz szczęście, że się wyrobiłaś, bo zaraz wchodzisz!
- Przepraszam. Miałam kłopoty.
- Słyszałem! – po dwóch minutach piosenka umilkła.
- A teraz chcieliśmy zaśpiewać naszą nową piosenkę!- powiedział do mikrofonu Kendall.- Wykonamy ją razem z finalistką konkursu muzycznego obwołanego przez prezesa Pana Arthura Griffina. Powitajmy na scenę Marlę Steward!- muzyka zaczęła grać, widownia klaskała.
Marla wyczuła odpowiedni moment i weszła na scenę gdzie przywitało ją mnóstwo ludzi. Zaczęła śpiewać już przy ostatnim stopniu, a wtedy każdy mógł ją zobaczyć w całości. Chłopaki śpiewali w tle. James odwrócił się, aby ja zobaczyć i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Dobrze, że to nie była jego kolej na zwrotkę, bo głos na chwilę mu zadrżał. Obok niego stała dziewczyna tak piękna, patrzyła na niego, lecz nie z uśmiechem jaki zawsze gościł na jej twarzy, ale ze złością i ogniem w oczach. Logan na jej widok miał oczy wielkości spodka od talerza do kawy, a Carlos jak to Carlos zaczął się uśmiechać. Tylko Kendall zachował zimną krew. Wkrótce chłopaki ogarnęli się i dokończyli wspólną piosenkę z Marlą. Gdy skończyli, Marla przyłożyła bliżej usta do mikrofonu i powiedziała: Dziękuję. Ukłoniła się, a następnie nie patrząc na kolegów chciała opuścić scenę.
- Zaczekaj!- powiedział do mikrofonu James. Marla odwróciła się do niego.- Usiądź na widowni. Mam dla ciebie niespodziankę.- Marla zeszła ze sceny nie wiedząc o co chodzi. Usiadła na wolnym krzesełku, które James zarezerwował dla niej.- Tę piosenkę pragniemy, pragnę zadedykować naszej finalistce.- Gustavo, który nie wiedział o co chodzi, zezłościł się, bo nie było tej piosenki w planach. Nic nie mógł już zrobić, ale zdenerwował się. Chłopaki zaczęli śpiewać piosenkę Crazy for you.
- No matter what you do, you look beautiful…- śpiewał James wskazując palcem na Marlę. Dziewczyna po tych słowach wstała i wyszła, co poruszyło go. Widział tylko łzy na jej twarzy, nie wiedział czy zrobił coś źle. Nie takiej reakcji się spodziewał. Gdy skończyli grać, widownia oszalała. Chłopaki zeszli ze sceny kończąc występ. Goście rozeszli się, a ważni ludzie z pierwszego rzędu czekali na Gustavo, który był zajęty wrzeszczeniem na pieski, które nie uzgodniły z nim zaśpiewania tej piosenki, ale oni go nie słuchali i poszli dalej. Gustavo wrócił do gości.
Tymczasem chłopaki chcieli odnaleźć Marlę.
- Widzieliście ją?- zapytał James.- Jak to jest możliwe?
- Nie wytłumaczyła ci?- zmarszczył brwi Kendall. Zgodnie z umową powinna im wyjawić prawdę.
- Ale co? Dlaczego poszła?- chłopaki weszli razem do windy i poszli pod jej drzwi. Nie musieli pukać. Drzwi były uchylone, najwyraźniej wiedziała, że przyjdziemy. Weszli do środka.
Marla stała w salonie z założonymi rękami patrzyła na nich ze złością.
- Marla?- podszedł do niej James.- Jak ty pięknie wyglądasz.- chciał dotknąć jej twarzy, ale odsunęła się.
- Nie dotykaj mnie! Nie chce cię znać!- warknęła do niego.- A ciebie widzieć!- spojrzała na Logana.- Oboje jesteście siebie warci. Słyszałam waszą rozmowę, o tym waszym zakładzie!
- Słyszałaś? – powtórzył pod nosem Logan.
- Jaki zakład? O co tu chodzi!- złapał się za głowę Carlos.- Ja chyba wyjdę. To nie moja sprawa.
- Nie Carlos!- zatrzymała go dziewczyna.- I tak będziesz się musiał dowiedzieć. Otóż James założył się z Loganem o mnie! James dla wygrania zakładu chciał mnie wykorzystać. Udawał, że mnie kocha! Zresztą co tu mam tłumaczyć. Może James wam wytłumaczy.
- Czy ty słyszałaś całą tę rozmowę?
- Słyszałam wystarczająco! Dalej nie chciało się tego słuchać!- pociągnęła nosem.
- No to nie znasz prawdy!- wtrącił się Logan. Carlos i Kendall nadsłuchiwali z boku.- Może gdybyś wysłuchała do końca to byś zobaczyła, że zaszła pomyłka. Tak było, ale James naprawdę się zmienił.
- To prawda!- potwierdził James.
- Nie wierzę wam!
- Zaraz, zaraz!- do dyskusji przyłączył się Kendall.- Ty też oszukiwałaś nas przez ten cały czas! Spójrzcie na to jak ona wygląda! Ona cały czas tak wyglądała.
- Kendall!- zagroziła mu.
- Nie! Mieliśmy układ! Miałaś im powiedzieć, bo inaczej ja miałem to zrobić.
- Co to za chora sytuacja?!- zaskoczył się Latynos.
- Dobra!- uciszyła ich wszystkich i podeszła do Jamesa.- Okłamywałam was przez ten cały czas. Udawałam brzydką przez ten tydzień. Nosiłam te wstrętne ciuchy, okulary i sztuczny aparat, całą resztę! Robiłam to po to, abyś mnie pokochał za to kim jestem a nie jak wyglądam, ale teraz widzę, że nie warto było!
- Nie jestem zły…- powiedział szatyn.
- Ale powinieneś! I ty Logan, Carlos, Kendall… Powinniście być źli na mnie. Spójrz na mnie James. Stoisz przed osobą, która cię o- szu- ki- wa- ła! Ale ty oszukałeś mnie bardziej. Wszyscy w tym siedzimy.
- Nie! Ja wychodzę! Nie mam z tym nic do czynienia!- rozłożył ręce Carlos i wyszedł obrażony. Nikt nie zauważył, że opuścił apartament.
- Uspokój się i daj sobie wszystko wytłumaczyć.- powiedział Logan.
- To ja wam coś wytłumaczę. Wyjdźcie. Chce zostać sama!-otworzyła im szeroko drzwi.
- Ale…- James wciąż próbował swoich sił.
- Wyjdź zanim cię spoliczkuje!- bez słowa wyszli, trzasnęła za nimi drzwiami. Oparła się plecami o nie i zsunęła na podłogę gdzie zalała się kolejną porcją łez.
U chłopaków dyskusja się jeszcze nie skończyła. Carlos dawno nie był w takim nastroju jak dzisiaj. Na co dzień zawsze uśmiechnięty siedział teraz podkulony na kanapie ściskając poduszkę. Nie odzywał się. Słuchał jak chłopaki się kłócą się, sam nie chciał brać w tym udziału. Musiał sam sobie wszystko poukładać.
- Co wy dwaj jej zrobiliście?- zapytał Logana i Jamesa Kendall.
- Niefortunna koniunktura!- krzyknął Logan.
- Nie używaj słów, których nie rozumiem!- szarpnął go James.
- To teraz wszystko moja wina, tak?
- Ej! Opanujcie się! Logan! Wytłumacz mi o co tu chodzi?
- To zdarzenie miało miejsce w poniedziałek po tym jak Camille przyprowadziła tu Marlę. Obserwowałem go z jakim niesmakiem patrzył na tę dziewczynę. Kiedy zostaliśmy sami wyszło, że James tak nagle chce się zmienić i udowodnić mi, że no wiadomo co… a ja mu nie uwierzyłem. James się jeszcze bardziej nakręcił i przystał na to żeby ją jeszcze raz zaprosić. Od tamtego momentu się zaczęło. Specjalnie…
- Już ci przecież tłumaczyłem jak to było!- wtrącił się James przerywając mu.
- A jak było?- Kendall z uwagą próbował ich zrozumieć.
- Wkrótce po tym zrozumiałem, że popełniam błąd. Nie będę się rozwijał co wtedy czułem, ale doszło do mnie, że to niesamowita dziewczyna. Naprawdę coś do niej poczułem. Później niż zwykle, ale poczułem. Chciałem zapomnieć o poniedziałku i zacząć wszystko od początku. No i chyba przed występem Marla usłyszała naszą rozmowę na ten temat, a teraz jest wkurzona. A ja żałuję tego co się wydarzyło! Tak to w skrócie było!
- Nie wiem co o tym myśleć. Ze wszystkich pogmatwanych sytuacji, ta jest najgorsza…- rozłożył ręce blondyn.- Ale jeśli jest tak jak mówicie, no to trzeba to jakoś rozwiązać.
- Ona mi nigdy nie wybaczy…- zmartwił się szatyn.
- A czy ty jej wybaczysz, że też nas wszystkich oszukiwała?- spytał go Kendall przechodząc do salonu.- Słyszałeś ją. Ukrywała przed nami swoją tożsamość.
- Bo chciała bym ją pokochał za to kim jest…
- No nie wierzę, że wyciągasz akurat ty taki wniosek! Mówiłem jej żeby wyjawiła prawdę, ale…
- Czyli ty wiedziałeś jak ona wygląda naprawdę i nam nie powiedziałeś?- włączył się Logan.
- Tak i nie powiedziałem, bo mieliśmy umowę, że sama to zrobi i na pewno chciała zrobić póki nie musiała was podsłuchać. I co? Wy nie jesteście źli?
- Już się wypowiedziałem na ten temat.- przypomniał James.- Nie jestem zły. No może trochę czuję się oszukany, ale może jak ja jej wybaczę to ona mi też.
- Tak już! Pójdzie jak z płatka!- uśmiechnął się ironicznie brunet.- Ty ją przeprosisz, ona ciebie, pocałujecie się na zgodę i cacy! Byłem oszołomiony tym jak ją zobaczyłem, a potem zły, że nas oszukała. Jednak teraz porównując obie sytuacje to niestety my zrobiliśmy jej większe świństwo niż ona nam, więc ja już nie wiem co mam myśleć. Po tym wszystkim nie mam sił, po prostu odpuszczę…- Logan przysiadł w fotelu i schował twarz w dłoniach.
- Mi też jest przykro z tego powodu.- blondyn przysiadł obok Carlosa, który skulił się i nie odzywał.- A ty Carlos? Co myślisz?
- Ja? Ja myślę, że po Jamesie to można było się czegoś takiego spodziewać, ale Logan…
- Nieumyślnie. Z początku chciałem to zakończyć!- usprawiedliwił się Logan.- Ja próbowałem go zatrzymać.
- Ale jeśli chodzi o Marlę… to coś mi tu nie gra.- zmarszczył oczy Latynos.
- Ale co dokładnie?- zapytał Kendall. James przysiadł naprzeciwko niego, aby wysłuchać co ma do powiedzenia.
- Przebierała się i w ogóle, to fakt. Jednak nie zauważyliście, że sama na to nie wpadła… no bo skąd miała wiedzieć, że jej się to przyda? Niby co? Już w Anglii sobie myślała, że weźmie te wszystkie rzeczy, aby przebrać się przed Big Time Rush, choć nawet nie wiedziała, że nas spotka?- James na te słowa pokręcił głową z aprobatą.
- No tak, przecież…- zaczął myśleć na głos Kendall.- Pamiętacie jak James przyprowadził ją tu całą mokrą? Kazała sobie przynieść ubrania od Camille. To nie był przypadek, że miała tam jej ciuchy razem z butami! Ona sama ją tu przyprowadziła i przedstawiła nam.
- Tylko po co miałaby to robić?- podrapał się po głowie James.
- Bo było zła na ciebie. Nie pamiętasz jak się pokłóciliście o tamtą dziewczynę? Pamiętasz co ci powiedziała? Że póki się nie zakochasz to nie przejrzysz na oczy! I myślę, że to właśnie był jej plan.
- Zaraz, zaraz!- wszedł im w słowo Logan.- Nie do końca myślę, że tak mogło być. No przecież to moja dziewczyna! Wiedziałbym…
- Sorka stary, ale fakty mówią same za siebie.
- Nie możemy być pewni póki nie dowiemy się prawdy…
- Logan! Otwórz oczy!- wrzasnął na niego półtonem Kendall.- Marla sama na to by nie wpadła. Nikogo prócz niej tu nie znała. Radzę osobiście wytłumaczyć to jutro kiedy wszyscy się uspokoimy.
- Jeśli jest tak jak mówisz…- ciągnął Logan.- To ja jej tego nie daruję. Gdyby nie ten infantylny pomysł zemsty to nie byłoby tego całego zamieszania. Jak ona mogła spać spokojnie z tym, że przez nią jesteśmy oszukiwani? Nie poznaje jej. Nie, nie… pasuję. Muszę się z tym sam oswoić…- wstał i poszedł do pokoju.
- Powinniśmy zakończyć na tym , bo dziś tego nie wyjaśnimy.- podsumował Kendall.
- Jeśli w ogóle wyjaśnimy…- James poszedł do łazienki i tak chłopaki skończyli dyskusję.



* To się narobiło. Trzynasty i pechowy rozdział. Czy Marla i chłopaki wytłumaczą sobie wszystko i się pogodzą? 
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem. To wiele dla mnie znaczy. Jeśli macie jakieś pytania to piszcie śmiało.

5 komentarzy:

  1. OMG! wracam taka szczesliwa do domu, otwieram kompa. patrze a tam nowa twoja notka. no i zepsulas mi humor wiesz? :) kurcze. to nie tak mialo byc. dlaczego ona nie mogla wysluchac tej rozmowy do konca? poruszylo mnie to...- beti

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak juz musi byc :) cos czulam ze mozesz zareagowac podobnie. Nie lekaj sie. Dam spoilera ze w nn rozdziale dojdzie do powaznej rozmowy miedzy nimi.

      Usuń
  2. O rany... a już myślałam, że będzie dobrze :/ Chcę, aby byli razem, bo wierzę, że James się zmienił :) i zasmuciło mnie to, że z płaczem wybiegła z sali kiedy śpiewał jej piosenkę :C
    Muszę przyznać, że każdy twój rozdział wprawia we mnie tyle emocji, że, aż nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów i co rusz wchodzę na twojego bloga!!!
    Czekam niecierpliwie na nn :****************
    Pozdrawiam Stelss :***************
    Ps. Również uważa, że twój blog jest świetny! Wspaniały, ciekawy, poruszający i nie wiem jaki jeszcze :*********************

    OdpowiedzUsuń
  3. No. Powiem szczerze, nie spodziewałem się, że James dowie się w taki sposób i że Marla także dowie się o zakładzie w takim momencie. Wyobrażałem sobie to inaczej. Zaskoczyłaś mnie. Wyczuwam kłótnię między Loganem i Camille. Wyczuwam coś jeszcze, ale czekam aż sama to napiszesz. Czas pokaże czy dobrze się spodziewam :) Super rozdział i do soboty :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś mi się wydaje, że Logan i Camille się rozstaną ... Zaskoczyłaś mnie obrotem spraw i to bardzo ... rozdział jest cudowny... zresztą ty o tym wiesz:) Mam nadzieję, że w następnym odcinku doczekam się jakiegoś pocałunku Logana i Marli...

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział